poniedziałek, 5 października 2015

59. Ten dzień

A więc na początek chciałabym jeszcze raz przeprosić za długą nieobecność. Wszystko wyjaśniłam na moim fp, więc jeśli ktoś jest bardziej zainteresowany i domaga się wyjaśnień to zapraszam: [Klik]
Nie od dziś wiem, że mam problem ze zorganizowaniem sobie czasu na pisanie. Przez to nie wiecie, kiedy się spodziewać rozdziałów. Właśnie dlatego będę raz w tygodniu (na fb) umieszczać rozpiski, których będę starała się trzymać.
No cóż, to chyba tyle z ogłoszeń parafialnych. Rozdział krótki jak na taką przerwę, ale obiecuje, że następny będzie o wiele dłuższy i ciekawszy.


***

- Czekaj, czekaj, czekaj! – wymamrotała zdziwiona Levy słysząc całą tą pogmatwaną historię Dragneela. – Rozumiem. Sitri, inny świat i te sprawy… ale jak udało ci się uciec?
Natsu ciężko westchnął. Chłopak już chyba któryś raz z rzędu opowiadał o tym wszystkim i za każdym razem reakcja była taka sama. Najpierw nie potrafili w to uwierzyć i mówili, że na pewno mu się to śniło, ale zamilkli, kiedy pokazał im bliznę na uchu. Nikt nie potrafił zaprzeczyć w to, że zraniono go i to dość niedawno, a przecież kilka dni leżał nieruchomo na szpitalnym oddziale. Jego jedynymi gośćmi przez ten czas była wciąż zaglądająca do niego grupa magów z jego drużyny oraz Porlyusica, ich gildyjna uzdrowicielka.
Natsu przełknął kolejny kawałek wielkiego kurczaka za którym szczerze tęsknił. Może i w świecie demona spędził dość mało czasu, ale w prawdziwym zdążył zgłodnieć i nabrać ochoty na wszelakie dania przygotowane przez Mirę.
Nagle coś zabłysło w głowie chłopaka, to był pewien fakt. Sitri, czy on już gdzieś nie słyszał tego imienia? Wysilił mocno umysł, aż w końcu poczuł ciarki na całym ciele, kiedy przeszła obok niego uśmiechnięta barmanka. Odwrócił się gwałtownie w stronę dziewczyny.
- Mira! Czy Sitri to nie przypadkiem jedna z twoich dusz? – zapytał. Nagle w całej gildii dało się słyszeć odgłosy, jakby wszyscy w tym samym momencie sobie o tym przypomnieli. Sama Mirajane uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała w jego stronę z przymrużonymi oczami. Mimo, że jej postawa była dość przyjazna, to aura wydawała się wroga.
- Oh tak. Walczyłam z nim na jednej misji i udało mi się przejąć większość jego mocy – drgnęła. – Dość… sympatyczny demonik.
Natsu nie wiedział, czy Mira mówi poważnie, czy nie, ale jednego mógł być pewien – pęknięta tacka po wypowiedzeniu dwóch ostatnich słów wcale nie mówiła nic dobrego. Chłopak zdecydował się nie pytać już białowłosej przyjaciółki o demona.
- Nie zmieniaj tematu Natsu – poprosiła go blondynka siadając obok niego. – Naprawdę jesteśmy ciekawi jak ci się udało to odkryć.
Heartfilia mówiła te słowa szczerze, bo sama nie była w stanie tego wszystkiego połączyć. Dlatego właśnie fakt, że Natsu, który często po prostu nie myślał logicznie, z łatwością rozwiązał zagadkę kilkuset letniego demona był interesujący.
- To było dość trudne na początku – oznajmił przyglądając się zaciekawionym twarzom przyjaciół. – W sumie to moją pierwszą myślą była chęć odnalezienia tego dupka i skopania mu tyłka.
- Czyli typowy Natsu – parsknął Max opierając się o swoją miotłę.
- No, ale potem doszła do mnie myśl, że jeśli stąd nie wyjdę, to nigdy was nie spotkam. W tamtym świecie wszystko było odwrotne, niektórzy żyli, niektórzy nie – spojrzał kątem oka na Lucy i cicho westchnął – wiele osób mnie po prostu nienawidziło za… coś.
Zawahał się. Natsu nie chciał opowiadać im o tej nienawiści, przynajmniej nie o jej powodzie, bo bardzo go to bolało. Dodatkowo w jego głowie wciąż było wspomnienie, gdzie z ciężkim wyrzutem przyznał się do zabicia ukochanej. Nie, nie chciał tego przeżywać po raz kolejny.
Zanim przyjaciele zdążyli się upomnieć o wytłumaczenie, czym jest coś, on już zmienił temat.
- Zobaczyłem pewien napis, który naprowadził mnie na dobre myślenie. Mówił on coś w stylu, żeby nie tracić wiary w ludzi, bo mogą zaskoczyć – podrapał się po głowie, starając się powtórzyć cytat, jednak po raz kolejny jego pamięć miała się słabo.
Lucy się zarumieniła.
- Czy to nie było… „Nie trać wiary w ludzi, bo mogą cię pozytywnie zaskoczyć”? – rzuciła nieśmiało.
Natsu drgnął i pokiwał głową. Zdziwił się, że Hearfilia wie dokładnie jaki to był napis. Tym bardziej, że był on na jej fikcyjnym nagrobku.
- Oh… to zdanie z mojej nowej książki – uśmiechnęła się, a Natsu odetchnął z ulgą. Już myślał, że dziewczyna również tam była albo coś gorszego.
- No to nieźle mi ono pomogło. Wtedy właśnie pomyślałem, że skoro wszystko jest na odwrót do tego jak ja myślę, to wystarczy uwierzyć w ludzi i w to co mówią, abym wrócił do domu.
- I zadziałała odwrotność. Uwierzyłeś w tamten świat, dlatego wróciłeś do prawdziwego – mruknęła Lucy, zaczynając rozumieć całą sprawę. Natsu wydał z siebie dźwięk przypominający uderzenie o dzwoneczek, a blondynka nadymała poliki.
Nagle dziewczyna poczuła jego silne ramiona otaczające jej ciało. Ciepły oddech lekko muskał jej odkryte obojczyki, przez co zaczęła mimowolnie drżeć. W tym momencie cały świat na chwilę zniknął i zostali tylko oni, mocno wtuleni w siebie. Lucy oddałaby wszystko, żeby jej wyobraźnia stała się rzeczywistością. Niestety albo stety, wciąż byli w gildii, pośród przyjaciół.
- Najgorsza była w tym wszystkim myśl, że już nigdy cie nie zobaczę. Nie przytulę cię, nie porozmawiam z tobą. Fakt, że mógłbym już nigdy nie ujrzeć twojego pięknego uśmiechu, który mnie motywuje do dalszego działania, był okropny. Nie potrafiłem tam tak siedzieć ze świadomością, że jesteś tu całkiem sama. Dziękuje Lucy. Dziękuje, że jesteś – wyznał.
Heartfilia uśmiechnęła się czując rosnące ciepło w sercu. W tej chwili naprawdę czuła się kochana i potrzebna. Zachichotała cicho, by po chwili poczuć słodkie wargi chłopaka na swoich. Świat mógł poczekać, teraz była chwila dla nich.
***
- Idiota – syknęła.
- Powtórz, bo się chyba przesłyszałem. Nazywasz własnego chłopaka idiotą, mimo że przeszedł dla ciebie taki kawał drogi? – warknął Sting.
Dwójka magów wpatrywała się sobie w oczy. I chociaż byli parą, to ta scena nie miała nic wspólnego z romantyzmem. Kilka metrów dalej stała reszta ich przyjaciół, która podczas kłótni wolała robić za tło, niż przerwać im nerwową wymianę zdań.
Kiedy wrócili z gór było wszystko w porządku. Charl cieszyła się i skakała z euforii widząc swojego brata, a tym bardziej ukochanego. Nie spodziewała się, że po niedawnym pożegnaniu zobaczy ich tak szybko. I gdy przechadzali się właśnie ulicami żywej Magnolii, aby wrócić do Fairy Tail, Charl dowiedziała się o powodzie ich odwiedzin.
- Nie lazłbyś taki kawał, gdyby nie to przeczucie, że coś mi jest! – krzyknęła. Wydawało się, że cała ulica słyszała jej głos. Prawdopodobnie tak było, bo wiele osób stojących przy głośnych jak zawsze straganach odwróciło głowy w ich stronę.
- Zdefiniuj swój problem, bo nie rozumiem. Idąc takim tokiem myślenia, powinienem to zignorować i mieć gdzieś to, że mojej dziewczynie może się coś stać? Co by się stało, jakbym cie nie złapał? – zmarszczył brwi.
Charlotte poczerwieniała ze złości.
- Nie… znaczy… Ah! Jesteś głupi! – warknęła. – Więc liczę się dla ciebie tylko jak jestem w niebezpieczeństwie?!
- Patrząc na to ile razy w ciągu jednej godziny potrafisz wpaść w kłopoty, to tak – stwierdził kąśliwie.
- Jesteś… taki… - Charl zawahała się, aby dobrać słowa. Wnioskując po zaciśniętych w pięści dłoniach nie mogły być one miłe.
- Wspaniały, kochający? Tak, wiem – parsknął.
- Nie! Jesteś…
- Okej! Starczy. Nie zachowujcie się jak dzieci – uspokoił ich Rogue. Yukino nie czekając podeszła ze zmartwiona miną do Charlotte, która skrzyżowała ręce na piersiach i odwróciła się do wszystkich plecami.
- Charlotte. Wiem, że możesz być zła, ale Sting-sama i Rogue naprawdę się o ciebie martwili. Uważam, że nie powinnaś być zła – złapała ją z dłoń. Charl mimowolnie odwróciła się i spojrzała na uśmiechniętą twarz Yukino. – Chodźmy do Fairy Tail, dobrze?
Czarnowłosa niechętnie kiwnęła głową i cała grupa w ciszy ruszyła do wielkiego budynku wyróżniającego się na tle całej Magnolii. Dla Charlotte gildia zawsze wyglądała jak zamek, chociaż w zamku już raz była i miała świetnie porównanie. Mimo to, dla niej te wielkie mury wokół budynku zawsze zapewniały bezpieczeństwo i prywatność. Wszystko inne mogło odejść w niepamięć, najważniejsze zawsze było to kamienne ogrodzenie. Wydawało się to dziwne, bo jakoś nieszczególnie pałała miłością do księżniczek, które jak dla niej potrafiły się tylko sztucznie uśmiechać, a i za szarymi murami w Crocus również nie tęskniła.
Nagle poczuła czyjąś dłoń na ustach i silna ręka pociągnęła ja do tyłu. Bardzo dobrze wiedziała kto jest sprawcą, dlatego nie miała najmniejszych problemów z ugryzieniem cudzego palca.
- Ała… - syknął Sting puszczając wyrywającą się dziewczynę. Przyjrzał się bliżej ranie. Zmarszczył brwi i spojrzał na uśmiechniętą Charl. – Do krwi? Serio? Co ty jesteś, zwierz?
- Luzik smoczku, nic ci nie będzie – zachichotała, podchodząc do niego i stanęła na palcach, żeby sięgnąć po jego dłoń, którą pocałowała w miejscu ugryzienia.
Sting wywrócił teatralnie oczami i pochylił się, łapiąc dziewczynę za podbródek. Charl czuła jak jego język jeździ po całym jej podniebieniu. Przez chwile czuła się, jakby dostała skrzydeł i miała odlecieć. Nie było więc w tym nic dziwnego, kiedy po odsunięciu się chłopaka, prawie nie upadła na kolana, bo nogi stały się jak z waty.
- A więc? – zaczął. – Po jakie licho kazałaś odstawić tą akcje?
Charl wyprostowała się i skrzyżowała ręce na piersiach. W czasie spotkania w górach szepnęła do Stinga, że mają się specjalnie pokłócić w Magnolii. Oczywiście, jak to ona, nie podała żadnych szczegółów, po prostu tak chciała.
Prawda była w tym wszystkim taka, że wiedziała jaki jest dzień, ale inni nie. Nie była z tego powodu szczególnie smutna. Nie oczekiwała prezentów, nie chciała życzeń i tortów, nie znała się na organizowaniu przyjęć. Charlotte chciała po prostu spędzić ten dzień z bliskimi, więc taka sytuacja była dla niej bardzo korzystna.
Zacisnęła usta w cienką linię i spojrzała prosto w niebieskie oczy swojego chłopaka, który oczekiwał na jakiekolwiek wyjaśnienia. No, ale przecież nie powie w tej chwili, że trzynasty października to jej urodziny. Wiedziała, że Stingowi zrobiłoby się głupio z tego powodu, a co gorsza pewnie spełniałby jej wszystkie zachcianki z tego powodu.
Nienaturalne i przesłodzone. Wolała spędzić normalny dzień, wraz z jego docinkami i ich sprzeczkami o kolejną porcje lodów, które polubiła w gildii. Pragnęła, aby ten dzień był taki jak wszystkie inne.
- Po prostu chciałam spędzić z tobą trochę czasu. Czy to coś złego? – mruknęła.
- A co z Natsu? Nie powinnaś sprawdzić, czy się nie wybudził? – zapytał z powagą.
Sting w górach z wielkim trudem słuchał o tym, co się stało z Natsu. Nie było mu ciężko z powodu, że osoba którą podziwiał prawie nie umarła od jakieś książki, tu chodziło o sprawy wyższe. Wszystko to opowiadał Gray, którego blondyn udusiłby już dawno temu za niedopilnowanie Charl, ale ta sprzeciwiała się jego pomysłowi.
Obok nich przechodziło wielu ludzi. Były to mniejsze i większe grupki. Składały się one ze starych babć, młodych kobiet, a nawet i mężczyzn z portu. Zazwyczaj każda grupka miała swoje tematy i ich się trzymała, co właśnie sprawiało, że byli oni podzieleni. Przez ostatnie parę minut wiele osób rozmawiało ciągle o tym samym.
- Słyszałaś jak się darli?
- Pewnie znowu coś świętują…
Krytykowały starsze panie z wiklinowymi koszykami bujającymi się na ich nadgarstkach.
- Co ci się stało, kochana…
- Przechodziłam obok tej gildii i dostałam kuflem w głowę. Naprawdę, oni z każdej drobnostki potrafią zrobić hałas – warknęła piękna kobieta o falowanych blond włosach do swojej brzydszej koleżanki. Narzekając w kółko na winnych jej sinemu guzowi na głowie, nie dostrzegła nawet delikatnego uśmiechu na twarzy towarzyszki.
- Stary, chciałbym być magiem. Codzienne przygody, imprezy, łatwiejsze życie – oznajmił jeden z rozmarzonych mężczyzn, a wędka którą trzymał kiwała się we wszystkie strony świata.
- Daj spokój, co ci przeszkadza w naszym rybarskim życiu? – warknął niski i zgarbiony staruszek. – Po za tym to Fairy Tail to tylko kłopoty, lepiej trzymaj się z daleka chłopcze.
Słuchając tego wszystkiego dwójka magów była w stanie stwierdzić, że z Natsu wszystko w porządku. W końcu po co Fairy Tail by świętowało, gdyby on dalej leżał nieprzytomny?
- No dobra. Nie ważne – westchnął Eucliffe. Charl zachichotała i ciągnąc go za dłoń ruszyła w stronę ciekawszej części miasta.
Wiatr rozrzucał jej włosy na każdą stronę świata podczas biegu, ale dla niej nie miało to znaczenia. Dziewczyna czuła się jak małe dziecko podczas chodzenia po wszystkich upragnionych od dawna miejscach. Znów odwiedziła sławną na całą Magnolię kawiarnie, ale tym razem nie z przyjacielem, a z własnym chłopakiem. Chichotała, rozmawiała i była po prostu szczęśliwa z towarzystwa Stinga. Może i od ich rozstania nie minęło długo, ale ta miała wrażenie, że minęły lata.
Eucliffe uśmiechnął się popijając swoja kawę i po chwili zauważył kawałek bitej śmietany na policzku Charlotte. Blondyn gestem dłoni pokazał jej, aby się przybliżyła. Zaskoczona dziewczyna wykonała polecenie i po chwili jej serce przyśpieszyło, a twarz przybrała koloru pomidora, kiedy Sting zlizał bitą śmietanę z jej twarzy. Nie wiadomo nawet kiedy zwykłe zlizanie śmietany zmieniło się w głęboki pocałunek, przyciągający uwagę ludzi. Jednego mogli być pewni, nie bardzo ich obchodziły spojrzenia obcych.
Jednak jednej osoby nie dało się zignorować.
- Witam dzieciarnie – parsknął znajomy im głos. Dwójka magów drgnęła i odskoczyła od siebie, jakby właśnie zostali przyłapani na czymś bardzo nieprzyzwoitym. Chociaż prawdopodobnie w oczach Metalicany tak to właśnie wyglądało. – Charl, myślałem że bardziej cenisz przyjaciół.
- Co masz na myśli? – zapytała obserwując jak mężczyzna sięga po wolne krzesło i siada przy ich stoliku.
- Tylko się streszczaj staruszku, przeszkadzasz – wywrócił oczami blondyn. Dosłownie przez sekundę dało się dostrzec ich wzajemnie piorunujące się spojrzenia.
- Chodzi mi o to, że Natsu się obudził. Wiem, że jest taki dzień, ale czy nie powinnaś chociaż na chwilę…
- Cicho! – pisnęła, prawie nie podskakując na krześle. Metalicana uniósł brwi, a Sting natychmiast się zainteresował. Ciało dziewczyny oblał zimny pot widząc jak  blondyn otwiera usta:
- Jaki dzień?
- Jej…
- Ojej! – pisnęła dociskając talerz do twarzy Metalicany. – Ale ja niezdarna!
Bita śmietana zaczęła spływać z głowy mężczyzny w dość powolnym tempie, wraz z talerzykiem. Oczekiwanie na jakąkolwiek reakcje czarnowłosego przypominało wyczekiwanie na osąd śmierci. Kiedy otworzyło się jedno oko, a czerwona tęczówka zwróciła się w stronę dziewczyny, ta wzięła głęboki wdech. Mimo że wiedziała, że smok nie zrobi jej nic złego z tak błahego powodu, to i tak wewnętrznie drżała ze strachu i czuła jak pot oblewa całe jej plecy.
- Charl… - zaczął spokojnie czarnowłosy. – Chcesz mi coś powiedzieć?
Całkowita pustka w głowie Charlotte sprawiła, że nie potrafiła nic na to pytanie odpowiedzieć. Nagle, po dość długim wpatrywaniu się w czerwone oko, dziewczyna zauważyła, że bita śmietana ześlizgnęła się na tyle, że wyglądała jak biała broda. Nie mogąc się powstrzymać wyrzuciła z siebie tylko jedno:
- Mikołaju, czemu zostałeś jednookim piratem?

15 komentarzy:

  1. Końcówka najlepsza, nie mogłam się pochamować od śmiechu. I PIERWSZA chyba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, jakoś mnie tak natchnęło na taki koniec xD

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. No, no, muszę dać ci kopa w dupe.
      Akira: Ogar. -_-
      Ja ogar!? To ona nie dodaje rozdziałów. Ja już zdążyłam założyć swojego bloga, a ta 60 nie chce kończyć.
      Akira: Ty 5 nie masz skończonej. To zabrzmiało jakbyś wytykała jej wiek, a nie liczbe rozdziałów.
      Wim, ja to wim. Postaraj się, bo Charl zerwie ze Stingiem z powodu braku randek. ;-D

      Usuń
  3. Już 59 rozdział, a ja dalej jestem na tym 12 chyba... Boże ile do nadrobienia, a rok akademicki się nieuchronnie zaczął :(
    Weny, czasu i sprawnego kompa :)
    Mam nadzieję, że jak najszybciej ujrzysz tu komentarz na temat rozdziału, a nie taki byle jaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Studia nie łatwa sprawa ;p
      Już nie mogę się doczekać tego komentarza ^^

      Usuń
  4. Nareszcie rozdział! Krótki, ale jest super :D. Metalicana aka Mikołaj XD. Uwielbiam to co robi Charl xD. A więc ślę ci dwie ciężarówki weny i liczę, że następny rozdział będzie dłuższy! :)
    /Wi-Fi

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest! Nowy rozdział.
    Co z tego, że jest krótki, za to końcówka świetna. :)
    Metalicana na końcu najlepszy.
    Pozdrawiam i weny życzę i czasu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny. Tylko szkoda, że tak długo było trzeba czekać:'( Mam nadzieje że 60(o boże jak tego dużo) bedzie jak najszybciej.
    Lovciam

    OdpowiedzUsuń
  7. A gdzie ten obiecany rozdzialik, co? xd
    Znaczy, nie żebym Cię poganiała (tak, poganiam Cię), ale miał być wczoraj, a tu lipa ;-;
    Przez to jestem zasmucona...
    Sasuke: Weź coś z nią zrób. Wkurza mnie już ryczeniem w poduszkę.
    Zamknij się! >< To moja sprawa, czy ryczę czy nie!
    Sasuke: Moja także, dopóki mieszkam w tym domu.
    To się wyprowadź!
    Sasuke: To ja cię utrzymuję! Ty tylko czekoladę wtranżalasz! -,-"""
    Nie dramatyzuj... >_>
    Sasuke: Jednak nie wytrzymam z tobą dzisiaj. Idę na miasto. *wychodzi*
    Dupek...
    Sasuke: Słyszałem! *dobiega zza zamkniętych drzwi*
    I bardzo dobrze!
    W każdym razie kochana, mam nadzieję, że nie napotkałaś jakichś większych przeciwności. Nadal czekam na rozdział! Wchodzę tu kilka razy dziennie! (Czy to podchodzi już pod obsesję? ;_;)
    Nie zawiedź mnie!

    Pozdrowionka!
    Shori

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo ciekawy wpis, pozdrawiam i zapraszam do siebie, heja :) robot xavery 123

    OdpowiedzUsuń
  9. No to ja równie przyłączam się do poganiania o nowy rozdział xD, bo chociaż mnie samej w blogosferze nie było bardzooooo długo, to jednak domagam się od innych pisania tekstów, które mogłabym ukochać :D
    Pozdrawiam serdecznie
    Tay :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne piszesz opowiadania ;) Mam nadzieję, że doczekam się ciągu dalszego ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie bardzo :/ Blog został porzucony. Jeśli jednak dalej jesteś zainteresowana moimi opowiadaniami zapraszam na nowego bloga: http://fairytailnoonebelieves.blogspot.com/?m=0

      Usuń

Każdy komentarz bardzo mnie cieszy, więc nie wahaj się pisać ;)