wtorek, 7 lipca 2015

55. Gra.

- Moja głowa – jęknął niewyraźnie rozciągając się w jakimś niewygodnym łóżku. Chwilę zajęło mu zrozumienie, że jest w pokoju przeznaczonym dla niespodziewanych gości lub ciężko rannych w ich gildii. Ziewnął przeciągle, pokazując światu szereg białych zębów, po czym skrzywił się czując dziwny ból na całym ciele. Spojrzał na swoją dłoń i wytrzeszczył oczy najbardziej jak tylko mógł. Na wewnętrznej części pojawił się jakiś dziwny znak, który zdecydowanie nie wyglądał zbyt przyjaźnie.
Drzwi do pokoju otworzyły się niespodziewanie i stanęła w nich Charlotte. Dziewczyna widząc, że chłopak już nie śpi wciągnęła głośno powietrze. Pomachał do niej, ponieważ stała dość długo w dziwnej ciszy.
- Charl? – rzucił po chwili. Dziewczyna wzdrygnęła się i zakryła bladą dłonią sine usta.
- P-Proszę, nie ruszaj się. Zaraz powiadomię wszystkich, że wstałeś – odparła i panicznym ruchem zamknęła za sobą drzwi. Natsu zamrugał, jeszcze raz zamrugał, w końcu powiedział:
- Kto to był… - mruknął do siebie. Ta dziewczyna wcale nie zachowywała się jak energiczna Charl, którą znał. Po za tym, czemu miał wrażenie, że ona się go bała? Coś mu w tym wszystkim nie pasowało.
Sięgnął po leżący na oparciu krzesła szalik i owinął nim całą szyję, spodnie miał już na sobie. Nigdzie jednak nie mógł znaleźć swoich butów i kamizelki. Szukał wszędzie, pod łóżkiem, w szafie i nawet w małych szufladach, które znajdowały się obok jego łóżka. No trudno, przecież chodzenie boso i bez żadnej koszulki nie stanowiło teraz takiego problemu.
Otworzył z głośnym piskiem stare już drzwi i powolnym krokiem schodził po schodach. Nagle zatrzymał się słysząc swoje imię. Z szybkością porównywalną do upośledzonego ninja przykleił się do ściany i zaczął nasłuchiwać rozmów swoich przyjaciół. Już po pierwszych minutach wiedział, że zdecydowanie jest coś nie tak.
- Aż dziwne, że udało mu się przeżyć – stwierdziła beznamiętnie Erza.
- Wiesz jak to jest, głupi ma zawsze szczęście – zaśmiał się Gray, a następnie odłożył kufel z piwem na blat baru. Po chwili dodał: - A szkoda.
Natsu zamarł na moment. Ogarnęła go dziwna wściekłość, miał ochotę ujawnić się i zacząć z nimi walczyć. Niestety rozczarowanie z jakimś się spotkał pokrzyżowało cały plan. Potrafił z Grayem wyzywać się od najgorszych, tylko po to, by się trochę pośmiać, ale zawsze mówili to sobie wprost i znali granice. Nigdy by nawet nie przypuszczał, że przyjaciel chciałby jego śmierci. Po za tym Erza nic na to nie powiedziała, więc akceptowała to? Ona również?
- Tak, ale wydaje mi się, że chociaż powinniśmy go odwiedzić… - powiedziała nieśmiało Charl. Gray uderzył w blat baru tak głośno, że aż sam Natsu lekko drgnął.
- Od kiedy dołączył do Fairy Tail zachowuje się jak kompletny dupek! Wciąż tylko krzyczy jaki to wspaniały i silny, ale kiedy potrzebujemy pomocy, to zawsze znika! Zdążył obrazić tu chyba wszystkich. Po za tym… - urwał na moment. – Myślisz, że mu wybaczę po tym, co się stało z Lucy? – dodał odrobinę ciszej.
- O czym wy do cholery mówicie! – Natsu nie wytrzymał. Nie rozumiał co się dzieje. Przecież nigdy nie obraził swoich przyjaciół i zawsze im pomagał. Wszystko o czym mówili, to były zwykłe kłamstwa.


Charl pisnęła cicho słysząc jego donośny głos za swoimi plecami i zrobiła dwa kroki, by odejść od zdenerwowanego Dragneela. Różowowłosy rozejrzał się wzrokiem po gildii, twarze wszystkich nie wykazywały nawet odrobiny zadowolenia z jego obecności. Przełknął głośno ślinę i zacisnął palce w pięści. Czuł dziwną suchość w gardle. Czemu wszyscy jego bliscy tak nagle się od niego odwrócili? Na samą myśl o tym czuł, jakby ktoś wbijał mu coś ostrego w serce.
- O, nasza śpiąca księżniczka się obudziła. Jak się spało? – parsknął Gray. Natsu zacisnął zęby i zrobił dwa szybkie kroki w jego kierunku. Jego oczy aż płonęły ze wściekłości. – O proszę, masz jednak zamiar się bić?
- Gadaj co tu się dzieje Gray! Gdzie jest Lucy? Czemu wszyscy mnie nagle nienawidzicie?
Czarnowłosy wzdrygnął się słysząc imię przyjaciółki. Zmarszczył groźnie brwi, a na jego twarzy wymalowała się istna nienawiść do stojącego naprzeciwko chłopaka. Wściekłość nie pozwoliła mu na nic innego, niż uderzenie go z całej siły w twarz.
Natsu dziwnie nie zdążył zareagować i po oberwaniu złapał się za czerwone miejsce na twarzy, zataczając się przy tym do tyłu. Chwilowy brak zręczności wytłumaczył zbyt długim odpoczynkiem. Wciąż jednak to nie tłumaczyło tego, że piekąca rana naprawdę go bolała i niesamowicie czuł wydobywające się z niej ciepło. Czemu? Przecież był Ognistym Smoczym Zabójcom i coś takiego nie powinno mieć miejsca.
- Masz tupet, by wymawiać jej imię – warknął Fullbuster podchodząc do niego. Zamachnął się, by wykonać kolejne uderzenie. Dragneel zmusił całe ciało do działania i zanim przyjaciel zdążył zrobić cokolwiek, już zwijał się z bólu, dostając w brzuch.
- O co ci chodzi, stary! To przecież moja dziewczyna! – ryknął wściekle, całkowicie zdezorientowany.
Gray zastygł w bezruchu słysząc jego słowa. Charlotte zareagowała czując, że ta marna bijatyka zmieni się zaraz w krwawą wymianę. Stanęła między nimi dość niepewnie. Jej klaka piersiowa wciąż unosiła się i opadała, przez co dało się wywnioskować, jak wiele musiało ją to kosztować. Takie odważne wejście, między dwóch bijących się młodych mężczyzn.
- U-Uspokójcie się! – krzyknęła, udając pewność w głosie. Zamknęła oczy, otworzyła, a następnie dodała trochę ciszej: - Obaj.
Erza westchnęła widząc tą całą sytuacje i zdjęła nogi ze stołu przy którym siedziała. Przyjrzała się trójce towarzyszy z dezaprobatą, a następnie oddaliła się, nawet nie próbując zareagować podobnie jak Charl. Wyglądała na wręcz obojętną, czy się pozabijają, czy zaczną po chwili tulić.
Fullbuster bez słowa usiadł z powrotem przy barze i podparł głowę jedną ręką. Wyglądał, jakby coś niesamowicie go zasmuciło. Natsu jednak nie mógł tego tak zostawić. Wyminął czarnowłosą, która znowu pisnęła gdy tylko zbliżył się do niej, a następnie szarpnął za ramię przyjaciela, by spojrzał w jego stronę. Był zły i przez pierwsze sekundy wahał się, czy nie powinien go jeszcze raz walnąć, ale widząc tą rozpacz w jego oczach, aż mu się odechciało.
Zanim zdążył o cokolwiek zapytać, poczuł mocne pociągnięcie do tyłu. Nie udało mu się złapać równowagi i uderzył głośno głową o drewnianą podłogę. Zawył z bólu i kolejny raz się skulił, łapiąc za guza z tyłu. Kiedy otworzył oczy zobaczył czyjaś pomocną dłoń przed twarzą. Właścicielem okazał się Gajeel.
- Rany Levy, nie powinnaś być taka agresywna – westchnął, pomagając zdziwionemu do końca Dragneelowi wstać. Natsu zmierzył wzrokiem drugiego Smoczego Zabójce i mimo że nie dostrzegł żadnej zmiany w wyglądzie, to był zdecydowanie inny niż normalnie. Jakiś taki… spokojniejszy?
- Zamknij się Gajeel! Wszystko przez to, że jesteś taki beznadziejny straciliśmy kolejne zlecenie! – warknęła niska niebieskowłosa, a następnie przeniosła morderczy wzrok na stojącego z szeroko otwartymi ustami różowowłosego. – I czego się tak gapisz?
- L-Levy? Co ci się stało? – wydukał w końcu czując okropnie niszczącą aurę.
- Haa? Naprawdę, zaraz ci przywalę – fuknęła z niezadowoleniem.
Natsu złapał się za przydługie włosy, nie rozumiejąc co się właściwie stało. Wewnętrznie aż krzyczał ze wściekłości. Charl z energicznej nastolatki stała się nieśmiałą dziewczynką, Levy zamieniła się w małego tyrana, Gajeel był spokojny i pomocny, Erza ignorowała wszystko, a Gray… No właśnie, po za tym, że życzył własnemu przyjacielowi śmierci, to chyba się za bardzo nie zmienił.
- Ogarnijcie się! – warknął zaciskając dłonie w pięści.
- O nie! Nie będzie mu tu żaden frajer rozkazywał! – ryknęła Levy wyrywając Grayowi kufel piwa i rzuciła nim w Dragneela. Natsu ominął go bez problemu, ale to była tylko zmyłka i chwile potem został uderzony z półobrotu przez niską dziewczynę. Upadł po raz kolejny na deski i wbił spojrzenie w twarz przyjaciółki. Dostałby jeszcze raz, gdyby nie głośne otwarcie drzwi. Wszyscy w tym samym momencie spojrzeli na dyszącą w progu dziewczynę.
Natsu przeturlał się z pleców na brzuch. Gdy zobaczył, kto przed nim stoi, aż zabrakło mu powietrza w płucach. Zaschło mu w gardle, a oczy zaszkliły się od łez. Zacisnął mocno powieki i uszczypnął się, otworzył, i po raz kolejny ogarnęło go to samo uczucie.
Uczucie ulgi i radości.
- Lisanna… - powiedział, nie wierząc w to co widzi.
Białowłosa uśmiechnęła się na jego widok, a następnie skarciła wzrokiem niebieskowłosą.
- Levy! Przestań! – krzyknęła i podbiegła do poobijanego chłopaka. Natsu zamrugał widząc jej żywą twarz, a następnie otworzył usta by coś powiedzieć, ale nie był w stanie wydobyć z siebie ani słowa.
McGarden westchnęła ciężko i odeszła wkładając ręce do kieszeni. Gejeel podążył za nią, robiąc długi rozkrok nad leżącym różowowłosym. Wyglądał przy tym jak jakiś pies prowadzony siłą na smyczy.
Białowłosa uklękła przy nim i dotknęła jego policzka, zobaczyła, że wdał się w bójkę i jej twarz przybrała wyraz niezadowolenia. Odwróciła głowę w stronę Graya, kładąc przy tym delikatnie dłoń na policzku Dragneela, który wciąż był w wielkim szoku.
- Znowu? Naprawdę? Dałbyś już spokój! Przecież to co było z Lucy to…
-Broń go sobie ile chcesz, ale ja mu nigdy nie wybaczę! – przerwał jej ze wściekłością w głosie. – Charl, przydaj się na coś, a nie tak stoisz jak idiotka. – Syknął w stronę czarnowłosej dziewczyny, która wzdrygnęła się, a następnie szybko wyciągnęła i nalała mu piwa.
Natsu po chwili oprzytomniał i złapał za dłoń dziewczyny. Ku jej zdziwieniu, odsunął ją od twarzy i z dziwnym wzrokiem zmierzył ją całą.
- Gdzie jest Lucy? – zapytał. Lisanna otworzyła szerzej zdziwione oczy.
- Weź go, bo mnie zaraz coś trafi… - rzucił Fullbuster.
Białowłosa pokiwała twierdząco głowa, a następnie chciała złapać wciąż leżącego chłopaka za dłoń, ale ten całkowicie się jej opierał. Wciągnęła powietrze w płuca i odwróciła się na pięcie.
- Chodź Natsu – poprosiła cicho. Różowowłosy wstał bez niczyjej pomocy i skrzyżował ręce na piersi. Już sam fakt, że musiał gdzieś iść do połowy rozebrany był dla niego utrapieniem. Nie miał zamiaru się nigdzie wybierać, dopóki nie usłyszy odpowiedzi na zadane pytanie. Lisanna dobrze o tym wiedziała, zobaczyła to w jego stanowczych oczach. Właściwie to była zaskoczona jego nagłą zmianą, ale nic nie mówiła na ten temat. – Zaprowadzę cię do niej.
Natsu natychmiast zrobił krok za dziewczyną.

♦-♦-♦ 
- Mogę ci zadać pytanie? – mruknęła pod nosem prowadząca chłopaka Strauss. Nie czekając na odpowiedź, szybko zapytała: - Dlaczego tak nagle zainteresowałeś się Lucy? Przecież… - zacisnęła usta w cienką linię i spotkała się z jego zdziwionym spojrzeniem.
- Nagle? – powtórzył. – Zawsze się nią interesowałem, przecież ją kocham. – wyznał ze szczerością w głosie, a białowłosa zatrzymała się w połowie kroku.
- Słucham? – odwróciła się w jego stronę. W oczach miała wypisany niewyobrażalny smutek, a słysząc słowa chłopaka chciało jej się płakać. Wciąż jednak miała nadzieje, że to tylko kłamstwo. – Kochasz? Lucy?
- Właściwie to chciałem zapytać, skąd ją znasz i jakim cudem żyjesz… No ale pewnie spałem tyle czasu, że długo by wyjaśniać, prawda? – westchnął rozglądając się po okolicy. Magnolia wydawała się mu dziwnie obca przez nowe rzeczy i całkiem nowocześniejszy wystrój. Wszystko było odmalowane i ponaprawiane. Przerażające czasem lampy zastąpione zostały unoszącymi się w powietrzu la’crimami.
- Ty… - dziewczyna podeszła do niego szybkim tempem i zacisnęła palce na jego szaliku, przyciągając go bliżej siebie. – Gdzie jest Natsu?!
Jej krzyk rozniósł się na całe miasto głośnym echem. Chłopak zamrugał, a następnie wskazał palcem na siebie marszcząc przy tym brwi.
- Oszalałaś? Przecież ja jestem Natsu! – dostał za te słowa z otwartej dłoni w twarz. Zacisnął zęby i spojrzał wściekle na drżącą białowłosą. Nagle cała złość minęła, kiedy zobaczył łzy w jej oczach. Nie mógł zrozumieć dlaczego, ale nie był w stanie gniewać się na dziewczynę, którą jeszcze kilka godzin temu uważał za martwą. Tak naprawdę to wciąż był w szoku, bo coś takiego było ciężkie do zaakceptowania. Przecież ledwo rok temu przeżywał, kiedy stwierdzili jej śmierć. A teraz stała przed nim, żywa. I płakała. Przez niego.
- Nie jesteś Natsu! On nigdy by nie powiedział, że umarłam. On nigdy się nie interesował Lucy! On nigdy jej nie kochał! – uniosła dłoń na której błyszczał pierścionek. – On kochał mnie!
Odepchnęła go w przypływie białej furii i z łzami spływającymi po policzkach oddaliła się bez słowa.
Natsu zaniemówił. Nie wiedział co teraz zrobić i co ma o tym wszystkim myśleć. Kucnął w miejscu, łapiąc się za różowe włosy, prawie ich przy tym nie wyrywając. Pustym wzrokiem spojrzał na swoje brudne i podrapane stopy, nie było opcji by mógł jeszcze długo chodzić.
Krzyknął głośno dając upust całej frustracji. Nie mógł wymyślić nic innego. Za dużo było tego wszystkiego na jego ledwo żywy po przebudzeniu umysł. Dodatkowo wszyscy się od niego odwrócili i tak naprawdę nie miał jak się dowiedzieć, o co w tej całej posranej szopce chodzi. Co dziwne, kiedy skończył, poczuł się odrobinę lepiej.
- O! Różowe włosy! Tego jeszcze nie widziałem! – parsknął nieznany mu męski głos. Chłopak odwrócił się do tyłu i dostrzegł uśmiechniętego mężczyznę o ciemnych włosach, i z krwistoczerwonymi oczami. – Spodziewałem się bardziej ten małej, niż ciebie, no ale niech wam będzie. Może będzie ciekawiej.
O, kolejny świr.
- Kim ty jesteś? – warknął zaciskając dłonie w pięści. Mężczyzna zrobił niezadowoloną minę, a następnie udał, że opiera się o niewidzialną ścianę.
- Doprawdy. Za każdym razem tak jest. Najpierw dotykacie tymi brudnymi łapkami moich rzeczy, a potem rozpoczynacie ze mną grę, nie wiedząc nawet kim jestem – powiedział na jednym wdechu dziwnie przy tym gestykulując. W końcu skończył i zmierzył wzrokiem zirytowanego jego zachowaniem Dragneela. – Lubicie sobie komplikować życie, prawda?
- Co to za miejsce i o jaką grę ci chodzi? – zapytał ignorując jego wcześniejsze pytanie. Demon uśmiechnął się szyderczo i zaklaskał cicho w dłonie, by po chwili powiedzieć:
- Brawo, więc twój mały móżdżek zdążył zrozumieć, że nie jesteś w prawdziwym świecie.
- Gadaj! – warknął zamachując się swoją pięścią. Podążył on jedną z zasad Fairy Tail, czyli „Najpierw bij, potem pytaj”.
Mężczyzna odsunął się idealnie w takim momencie, że zdążył uniknąć ciosu. Pokazał tym samym, że ominięcie czegoś takiego jest dziecinnie proste i dalsza walka zda się na nic. Natsu jednak nie należał do tych, którzy się poddają po jednym nie trafionym ataku i uderzył jeszcze kilka razy. Wszystko kończyło się uśmieszkiem na twarzy przeciwnika.
Czarnowłosy widząc, że mag zbyt prędko się nie uspokoi zaczął z radością tłumaczyć mu większość rzeczy:
- Ten świat jest stworzony w taki sposób, by wszystko było odwrotne do takiego jakim go postrzegasz. Martwi są żywi, ukochani zmieniają się w znienawidzonych, a przyjaciele stają się wrogami. Ale nie bój się, ty dopiero liznąłeś prawdy o tym świecie. Tak samo jak szczur w labiryncie, będziesz teraz biegał szukając wyjścia. Czyż to nie urocze?
- Zamknij się i sprowadź mnie z powrotem! – ryknął wściekle i chciał zapalić swoją pięść, jednak nic z tego nie wyszło. Wytrzeszczył oczy, a po chwili w jego głowie po raz kolejny rozbrzmiały słowa mężczyzny. Wbił w niego mordercze spojrzenie. – Odwrotnie? Czyli nie jestem magiem?
Demon uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów.
- Bingo – urwał, po chwili dodał: - Właściwie to cała twoja gildia nie jest magiczna. Jesteście zwykłą gildią kupiecką. – Parsknął pod nosem widząc zdumienie na twarzy chłopaka.
- Wciąż nie rozumiem, co mam tu niby robić! – rozłożył ręce z bezsilności.
- Oh, akurat ta część jest prosta i nawet taki kretyn jak ty powinien to zrozumieć – zmierzył go szybko wzrokiem. – Wygrasz, jeśli znajdziesz wyjście. Przegrasz, jeśli pogodzisz się z życiem takim jak teraz, i przez to zostaniesz moim sługą.
- Chyba śnisz! Nigdy się nie zgodzę na coś takiego!
- Za późno, słoneczko. Znak na twojej dłoni oznacza, że zaakceptowałeś wszystkie warunki zapisane w księdze – oznajmił z powagą.
Natsu zacisnął zęby.
- Kłamiesz! Metus nic takiego nie wyczytał!
- Proszę cię, mój bratanek jest tak samo nudnym demonem, jak większość w podziemiu. Wcale się nie dziwię, że niczego nie rozszyfrował.
- Przepis na paluszki rybne nazywasz szyfrem?
- Następny heteryk nie doceniający mocy paluszków rybnych! – warknął unosząc wysoko ręce do góry. Następnie wzdrygnął się i spojrzał na swój nadgarstek. Udał, że ma na nim zegarek.
- Było miło przyjacielu, ale czas na mój serial – zachichotał i już miał zniknąć, kiedy zatrzymał go głos młodego maga.
- Przecież nawet nie wiem od czego zacząć! Nigdy nie znajdę tego wyjścia!
- Oj, nie smutaj już tak. Pozostają ci w takim razie dwie całkiem niezłe opcje. Będziesz szukał tego wyjścia przez resztę swojego marnego życia albo staniesz się moim sługą – odpowiedział, a następnie zniknął, pozostawiając za sobą smugi czarnego dymu.
Natsu upadł na kolana, a następnie uderzył z całej siły w kamienną drogę.
- Chyba śnisz! – warknął bardziej do siebie, niż do demona. – Nigdy nie zaakceptuje takiego życia!
Drobna kobieta właśnie wracała z zakupów, kiedy zauważyła załamanego różowowłosego na drodze. Zatrzymała się krok przed nim i odkładając ciężkie siaty delikatnie kucnęła, mierzwiąc jego gęste włosy.
- Coś się stało, Natsu? – zapytała spokojnym głosem.
Nie ważne kto to, nie możesz się złamać – pomyślał podnosząc głowę do góry.
Wyglądała strasznie młodo, ale na pewno była o wiele starsza od niego. Jej długie, jasnoróżowe włosy sięgały do ziemi, kiedy tak przed nim kucała. Zawiesił się na jej zielonych tęczówkach, przez które poczuł przyjemne uczucie na sercu.
Ciężko strącił jej dłoń z głowy, a następnie obdarzył ją nieprzychylnym wzrokiem.
- Jak zwykle nie w humorze, co? – uśmiechnęła się, a na jej twarz wkradły się delikatne rumieńce. – Pokłóciłeś się z Lisanną? A może znowu coś w gildii? – Dodała wstając i łapiąc za zakupy. Stanęła nad nim, czekając na jakiś ruch.
- Kim jesteś? – rzucił w końcu wciąż przyglądając się jej z dziwną podejrzliwością. Jak na razie pytanie ludzi o to, kim dla niego są nie mogło się zaliczać do zaakceptowania świata, prawda?
Różowowłosa westchnęła wywracając oczami.
- Nie rób sobie jaj z własnej matki, dobrze?
Na te słowa Natsu wciągnął gwałtownie powietrze i powiedział cicho:

- …matki?

4 komentarze:

  1. Wooow *o* inny świat, stworzony przez tego całego demona szaleńswa *Inteligentna Mi zapomniała jego imienia* Przez chwilę myślałam że trafił do Edolas czy cóś xd. Życzę weny ^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz bardziej epickie rozdziały *-*. O matuchno najdroższa ja chce następny rozdział *----*
    /Wi-Fi

    OdpowiedzUsuń
  3. *wooow* o cholera, ale mnie wciaglo! Super piszesz! Masz talent. I to ku*wa jaki. Taka mala prosba od nowe czytelniczki. Wiecej GaLe! GaLe! GaLe! Bo ich kocham ♡♡♡ Levy wersja hard? Gihi ☆ zamawiam sobie to historii jak juz ich spikniesz +18 z Gajeelkiem i Leviunią. *-* Zycze weny i pozdrawiam! ^-^
    Ps. Gomenesai za bledy. Z telefonu pisze.
    Ps2. Kiedy moge oczekiwac kolejnego rozdzialu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie przeżywam brak weny twórczej i zamiast cokolwiek pisać, to siedzę godzinami wpatrując się w puste strony Worda. ^^
      Mimo wszystko postaram się napisać i wstawić za max. dwa dni. :P
      Dziękuje za komentarz. :3

      Usuń

Każdy komentarz bardzo mnie cieszy, więc nie wahaj się pisać ;)