- Moja głowa
– jęknął niewyraźnie rozciągając się w jakimś niewygodnym łóżku. Chwilę zajęło
mu zrozumienie, że jest w pokoju przeznaczonym dla niespodziewanych gości lub
ciężko rannych w ich gildii. Ziewnął przeciągle, pokazując światu szereg
białych zębów, po czym skrzywił się czując dziwny ból na całym ciele. Spojrzał
na swoją dłoń i wytrzeszczył oczy najbardziej jak tylko mógł. Na wewnętrznej
części pojawił się jakiś dziwny znak, który zdecydowanie nie wyglądał zbyt
przyjaźnie.
Drzwi do
pokoju otworzyły się niespodziewanie i stanęła w nich Charlotte. Dziewczyna
widząc, że chłopak już nie śpi wciągnęła głośno powietrze. Pomachał do niej,
ponieważ stała dość długo w dziwnej ciszy.
- Charl? –
rzucił po chwili. Dziewczyna wzdrygnęła się i zakryła bladą dłonią sine usta.
- P-Proszę,
nie ruszaj się. Zaraz powiadomię wszystkich, że wstałeś – odparła i panicznym
ruchem zamknęła za sobą drzwi. Natsu zamrugał, jeszcze raz zamrugał, w końcu
powiedział:
- Kto to
był… - mruknął do siebie. Ta dziewczyna wcale nie zachowywała się jak
energiczna Charl, którą znał. Po za tym, czemu miał wrażenie, że ona się go
bała? Coś mu w tym wszystkim nie pasowało.
Sięgnął po leżący na oparciu krzesła szalik i owinął nim całą szyję, spodnie miał już na
sobie. Nigdzie jednak nie mógł znaleźć swoich butów i kamizelki. Szukał wszędzie, pod łóżkiem,
w szafie i nawet w małych szufladach, które znajdowały się obok jego łóżka. No
trudno, przecież chodzenie boso i bez żadnej koszulki nie stanowiło teraz takiego problemu.
Otworzył z
głośnym piskiem stare już drzwi i powolnym krokiem schodził po schodach. Nagle
zatrzymał się słysząc swoje imię. Z szybkością porównywalną do upośledzonego
ninja przykleił się do ściany i zaczął nasłuchiwać rozmów swoich przyjaciół.
Już po pierwszych minutach wiedział, że zdecydowanie jest coś nie tak.
- Aż dziwne,
że udało mu się przeżyć – stwierdziła beznamiętnie Erza.
- Wiesz jak
to jest, głupi ma zawsze szczęście – zaśmiał się Gray, a następnie odłożył
kufel z piwem na blat baru. Po chwili dodał: - A szkoda.
Natsu zamarł
na moment. Ogarnęła go dziwna wściekłość, miał ochotę ujawnić się i zacząć z
nimi walczyć. Niestety rozczarowanie z jakimś się spotkał pokrzyżowało cały
plan. Potrafił z Grayem wyzywać się od najgorszych, tylko po to, by się trochę
pośmiać, ale zawsze mówili to sobie wprost i znali granice. Nigdy by nawet nie
przypuszczał, że przyjaciel chciałby jego śmierci. Po za tym Erza nic na to nie
powiedziała, więc akceptowała to? Ona również?
- Tak, ale
wydaje mi się, że chociaż powinniśmy go odwiedzić… - powiedziała nieśmiało
Charl. Gray uderzył w blat baru tak głośno, że aż sam Natsu lekko drgnął.
- Od kiedy
dołączył do Fairy Tail zachowuje się jak kompletny dupek! Wciąż tylko krzyczy
jaki to wspaniały i silny, ale kiedy potrzebujemy pomocy, to zawsze znika!
Zdążył obrazić tu chyba wszystkich. Po za tym… - urwał na moment. – Myślisz, że
mu wybaczę po tym, co się stało z Lucy? – dodał odrobinę ciszej.
- O czym wy
do cholery mówicie! – Natsu nie wytrzymał. Nie rozumiał co się dzieje. Przecież
nigdy nie obraził swoich przyjaciół i zawsze im pomagał. Wszystko o czym
mówili, to były zwykłe kłamstwa.
Charl
pisnęła cicho słysząc jego donośny głos za swoimi plecami i zrobiła dwa kroki,
by odejść od zdenerwowanego Dragneela. Różowowłosy rozejrzał się wzrokiem po
gildii, twarze wszystkich nie wykazywały nawet odrobiny zadowolenia z jego
obecności. Przełknął głośno ślinę i zacisnął palce w pięści. Czuł dziwną
suchość w gardle. Czemu wszyscy jego bliscy tak nagle się od niego odwrócili?
Na samą myśl o tym czuł, jakby ktoś wbijał mu coś ostrego w serce.
- O, nasza
śpiąca księżniczka się obudziła. Jak się spało? – parsknął Gray. Natsu zacisnął
zęby i zrobił dwa szybkie kroki w jego kierunku. Jego oczy aż płonęły ze
wściekłości. – O proszę, masz jednak zamiar się bić?
- Gadaj co
tu się dzieje Gray! Gdzie jest Lucy? Czemu wszyscy mnie nagle nienawidzicie?
Czarnowłosy
wzdrygnął się słysząc imię przyjaciółki. Zmarszczył groźnie brwi, a na jego
twarzy wymalowała się istna nienawiść do stojącego naprzeciwko chłopaka.
Wściekłość nie pozwoliła mu na nic innego, niż uderzenie go z całej siły w
twarz.
Natsu
dziwnie nie zdążył zareagować i po oberwaniu złapał się za czerwone miejsce na
twarzy, zataczając się przy tym do tyłu. Chwilowy brak zręczności wytłumaczył
zbyt długim odpoczynkiem. Wciąż jednak to nie tłumaczyło tego, że piekąca rana
naprawdę go bolała i niesamowicie czuł wydobywające się z niej ciepło. Czemu?
Przecież był Ognistym Smoczym Zabójcom i coś takiego nie powinno mieć miejsca.
- Masz
tupet, by wymawiać jej imię – warknął Fullbuster podchodząc do niego. Zamachnął
się, by wykonać kolejne uderzenie. Dragneel zmusił całe ciało do działania i
zanim przyjaciel zdążył zrobić cokolwiek, już zwijał się z bólu, dostając w
brzuch.
- O co ci
chodzi, stary! To przecież moja dziewczyna! – ryknął wściekle, całkowicie
zdezorientowany.
Gray zastygł
w bezruchu słysząc jego słowa. Charlotte zareagowała czując, że ta marna
bijatyka zmieni się zaraz w krwawą wymianę. Stanęła między nimi dość niepewnie.
Jej klaka piersiowa wciąż unosiła się i opadała, przez co dało się wywnioskować,
jak wiele musiało ją to kosztować. Takie odważne wejście, między dwóch bijących
się młodych mężczyzn.
-
U-Uspokójcie się! – krzyknęła, udając pewność w głosie. Zamknęła oczy,
otworzyła, a następnie dodała trochę ciszej: - Obaj.
Erza
westchnęła widząc tą całą sytuacje i zdjęła nogi ze stołu przy którym
siedziała. Przyjrzała się trójce towarzyszy z dezaprobatą, a następnie oddaliła
się, nawet nie próbując zareagować podobnie jak Charl. Wyglądała na wręcz
obojętną, czy się pozabijają, czy zaczną po chwili tulić.
Fullbuster
bez słowa usiadł z powrotem przy barze i podparł głowę jedną ręką. Wyglądał,
jakby coś niesamowicie go zasmuciło. Natsu jednak nie mógł tego tak zostawić.
Wyminął czarnowłosą, która znowu pisnęła gdy tylko zbliżył się do niej, a
następnie szarpnął za ramię przyjaciela, by spojrzał w jego stronę. Był zły i
przez pierwsze sekundy wahał się, czy nie powinien go jeszcze raz walnąć, ale
widząc tą rozpacz w jego oczach, aż mu się odechciało.
Zanim zdążył
o cokolwiek zapytać, poczuł mocne pociągnięcie do tyłu. Nie udało mu się złapać
równowagi i uderzył głośno głową o drewnianą podłogę. Zawył z bólu i kolejny
raz się skulił, łapiąc za guza z tyłu. Kiedy otworzył oczy zobaczył czyjaś
pomocną dłoń przed twarzą. Właścicielem okazał się Gajeel.
- Rany Levy,
nie powinnaś być taka agresywna – westchnął, pomagając zdziwionemu do końca
Dragneelowi wstać. Natsu zmierzył wzrokiem drugiego Smoczego Zabójce i mimo że
nie dostrzegł żadnej zmiany w wyglądzie, to był zdecydowanie inny niż
normalnie. Jakiś taki… spokojniejszy?
- Zamknij
się Gajeel! Wszystko przez to, że jesteś taki beznadziejny straciliśmy kolejne
zlecenie! – warknęła niska niebieskowłosa, a następnie przeniosła morderczy
wzrok na stojącego z szeroko otwartymi ustami różowowłosego. – I czego się tak
gapisz?
- L-Levy? Co
ci się stało? – wydukał w końcu czując okropnie niszczącą aurę.
- Haa?
Naprawdę, zaraz ci przywalę – fuknęła z niezadowoleniem.
Natsu złapał
się za przydługie włosy, nie rozumiejąc co się właściwie stało. Wewnętrznie aż
krzyczał ze wściekłości. Charl z energicznej nastolatki stała się nieśmiałą
dziewczynką, Levy zamieniła się w małego tyrana, Gajeel był spokojny i pomocny,
Erza ignorowała wszystko, a Gray… No właśnie, po za tym, że życzył własnemu
przyjacielowi śmierci, to chyba się za bardzo nie zmienił.
- Ogarnijcie
się! – warknął zaciskając dłonie w pięści.
- O nie! Nie
będzie mu tu żaden frajer rozkazywał! – ryknęła Levy wyrywając Grayowi kufel
piwa i rzuciła nim w Dragneela. Natsu ominął go bez problemu, ale to była tylko
zmyłka i chwile potem został uderzony z półobrotu przez niską dziewczynę. Upadł
po raz kolejny na deski i wbił spojrzenie w twarz przyjaciółki. Dostałby
jeszcze raz, gdyby nie głośne otwarcie drzwi. Wszyscy w tym samym momencie
spojrzeli na dyszącą w progu dziewczynę.
Natsu
przeturlał się z pleców na brzuch. Gdy zobaczył, kto przed nim stoi, aż
zabrakło mu powietrza w płucach. Zaschło mu w gardle, a oczy zaszkliły się od
łez. Zacisnął mocno powieki i uszczypnął się, otworzył, i po raz kolejny
ogarnęło go to samo uczucie.
Uczucie ulgi
i radości.
- Lisanna… -
powiedział, nie wierząc w to co widzi.
Białowłosa
uśmiechnęła się na jego widok, a następnie skarciła wzrokiem niebieskowłosą.
- Levy!
Przestań! – krzyknęła i podbiegła do poobijanego chłopaka. Natsu zamrugał
widząc jej żywą twarz, a następnie otworzył usta by coś powiedzieć, ale nie był
w stanie wydobyć z siebie ani słowa.
McGarden
westchnęła ciężko i odeszła wkładając ręce do kieszeni. Gejeel podążył za nią,
robiąc długi rozkrok nad leżącym różowowłosym. Wyglądał przy tym jak jakiś pies
prowadzony siłą na smyczy.
Białowłosa
uklękła przy nim i dotknęła jego policzka, zobaczyła, że wdał się w bójkę i jej
twarz przybrała wyraz niezadowolenia. Odwróciła głowę w stronę Graya, kładąc
przy tym delikatnie dłoń na policzku Dragneela, który wciąż był w wielkim
szoku.
- Znowu?
Naprawdę? Dałbyś już spokój! Przecież to co było z Lucy to…
-Broń go
sobie ile chcesz, ale ja mu nigdy nie wybaczę! – przerwał jej ze wściekłością w
głosie. – Charl, przydaj się na coś, a nie tak stoisz jak idiotka. – Syknął w
stronę czarnowłosej dziewczyny, która wzdrygnęła się, a następnie szybko
wyciągnęła i nalała mu piwa.
Natsu po
chwili oprzytomniał i złapał za dłoń dziewczyny. Ku jej zdziwieniu, odsunął ją
od twarzy i z dziwnym wzrokiem zmierzył ją całą.
- Gdzie jest
Lucy? – zapytał. Lisanna otworzyła szerzej zdziwione oczy.
- Weź go, bo
mnie zaraz coś trafi… - rzucił Fullbuster.
Białowłosa
pokiwała twierdząco głowa, a następnie chciała złapać wciąż leżącego chłopaka
za dłoń, ale ten całkowicie się jej opierał. Wciągnęła powietrze w płuca i
odwróciła się na pięcie.
- Chodź
Natsu – poprosiła cicho. Różowowłosy wstał bez niczyjej pomocy i skrzyżował
ręce na piersi. Już sam fakt, że musiał gdzieś iść do połowy rozebrany był dla
niego utrapieniem. Nie miał zamiaru się nigdzie wybierać, dopóki nie usłyszy
odpowiedzi na zadane pytanie. Lisanna dobrze o tym wiedziała, zobaczyła to w
jego stanowczych oczach. Właściwie to była zaskoczona jego nagłą zmianą, ale
nic nie mówiła na ten temat. – Zaprowadzę cię do niej.
Natsu
natychmiast zrobił krok za dziewczyną.
♦-♦-♦
- Mogę ci zadać
pytanie? – mruknęła pod nosem prowadząca chłopaka Strauss. Nie czekając na
odpowiedź, szybko zapytała: - Dlaczego tak nagle zainteresowałeś się Lucy?
Przecież… - zacisnęła usta w cienką linię i spotkała się z jego zdziwionym spojrzeniem.
- Nagle? –
powtórzył. – Zawsze się nią interesowałem, przecież ją kocham. – wyznał ze
szczerością w głosie, a białowłosa zatrzymała się w połowie kroku.
- Słucham? –
odwróciła się w jego stronę. W oczach miała wypisany niewyobrażalny smutek, a
słysząc słowa chłopaka chciało jej się płakać. Wciąż jednak miała nadzieje, że
to tylko kłamstwo. – Kochasz? Lucy?
- Właściwie
to chciałem zapytać, skąd ją znasz i jakim cudem żyjesz… No ale pewnie spałem
tyle czasu, że długo by wyjaśniać, prawda? – westchnął rozglądając się po
okolicy. Magnolia wydawała się mu dziwnie obca przez nowe rzeczy i całkiem
nowocześniejszy wystrój. Wszystko było odmalowane i ponaprawiane. Przerażające
czasem lampy zastąpione zostały unoszącymi się w powietrzu la’crimami.
- Ty… -
dziewczyna podeszła do niego szybkim tempem i zacisnęła palce na jego szaliku, przyciągając go bliżej siebie. – Gdzie jest Natsu?!
Jej krzyk
rozniósł się na całe miasto głośnym echem. Chłopak zamrugał, a następnie
wskazał palcem na siebie marszcząc przy tym brwi.
- Oszalałaś?
Przecież ja jestem Natsu! – dostał za te słowa z otwartej dłoni w twarz.
Zacisnął zęby i spojrzał wściekle na drżącą białowłosą. Nagle cała złość minęła,
kiedy zobaczył łzy w jej oczach. Nie mógł zrozumieć dlaczego, ale nie był w
stanie gniewać się na dziewczynę, którą jeszcze kilka godzin temu uważał za
martwą. Tak naprawdę to wciąż był w szoku, bo coś takiego było ciężkie do
zaakceptowania. Przecież ledwo rok temu przeżywał, kiedy stwierdzili jej
śmierć. A teraz stała przed nim, żywa. I płakała. Przez niego.
- Nie jesteś
Natsu! On nigdy by nie powiedział, że umarłam. On nigdy się nie interesował
Lucy! On nigdy jej nie kochał! – uniosła dłoń na której błyszczał pierścionek. –
On kochał mnie!
Odepchnęła
go w przypływie białej furii i z łzami spływającymi po policzkach oddaliła się
bez słowa.
Natsu
zaniemówił. Nie wiedział co teraz zrobić i co ma o tym wszystkim myśleć. Kucnął
w miejscu, łapiąc się za różowe włosy, prawie ich przy tym nie wyrywając.
Pustym wzrokiem spojrzał na swoje brudne i podrapane stopy, nie było opcji by
mógł jeszcze długo chodzić.
Krzyknął
głośno dając upust całej frustracji. Nie mógł wymyślić nic innego. Za dużo było
tego wszystkiego na jego ledwo żywy po przebudzeniu umysł. Dodatkowo wszyscy
się od niego odwrócili i tak naprawdę nie miał jak się dowiedzieć, o co w tej
całej posranej szopce chodzi. Co dziwne, kiedy skończył, poczuł się odrobinę
lepiej.
- O! Różowe
włosy! Tego jeszcze nie widziałem! – parsknął nieznany mu męski głos. Chłopak odwrócił
się do tyłu i dostrzegł uśmiechniętego mężczyznę o ciemnych włosach, i z krwistoczerwonymi
oczami. – Spodziewałem się bardziej ten małej, niż ciebie, no ale niech wam
będzie. Może będzie ciekawiej.
O, kolejny
świr.
- Kim ty
jesteś? – warknął zaciskając dłonie w pięści. Mężczyzna zrobił niezadowoloną
minę, a następnie udał, że opiera się o niewidzialną ścianę.
- Doprawdy.
Za każdym razem tak jest. Najpierw dotykacie tymi brudnymi łapkami moich
rzeczy, a potem rozpoczynacie ze mną grę, nie wiedząc nawet kim jestem –
powiedział na jednym wdechu dziwnie przy tym gestykulując. W końcu skończył i
zmierzył wzrokiem zirytowanego jego zachowaniem Dragneela. – Lubicie sobie
komplikować życie, prawda?
- Co to za
miejsce i o jaką grę ci chodzi? – zapytał ignorując jego wcześniejsze pytanie.
Demon uśmiechnął się szyderczo i zaklaskał cicho w dłonie, by po chwili
powiedzieć:
- Brawo,
więc twój mały móżdżek zdążył zrozumieć, że nie jesteś w prawdziwym świecie.
- Gadaj! –
warknął zamachując się swoją pięścią. Podążył on jedną z zasad Fairy Tail,
czyli „Najpierw bij, potem pytaj”.
Mężczyzna
odsunął się idealnie w takim momencie, że zdążył uniknąć ciosu. Pokazał tym
samym, że ominięcie czegoś takiego jest dziecinnie proste i dalsza walka zda
się na nic. Natsu jednak nie należał do tych, którzy się poddają po jednym nie
trafionym ataku i uderzył jeszcze kilka razy. Wszystko kończyło się uśmieszkiem
na twarzy przeciwnika.
Czarnowłosy
widząc, że mag zbyt prędko się nie uspokoi zaczął z radością tłumaczyć mu
większość rzeczy:
- Ten świat
jest stworzony w taki sposób, by wszystko było odwrotne do takiego jakim go
postrzegasz. Martwi są żywi, ukochani zmieniają się w znienawidzonych, a
przyjaciele stają się wrogami. Ale nie bój się, ty dopiero liznąłeś prawdy o
tym świecie. Tak samo jak szczur w labiryncie, będziesz teraz biegał szukając
wyjścia. Czyż to nie urocze?
- Zamknij
się i sprowadź mnie z powrotem! – ryknął wściekle i chciał zapalić swoją pięść,
jednak nic z tego nie wyszło. Wytrzeszczył oczy, a po chwili w jego głowie po
raz kolejny rozbrzmiały słowa mężczyzny. Wbił w niego mordercze spojrzenie. – Odwrotnie?
Czyli nie jestem magiem?
Demon
uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów.
- Bingo – urwał,
po chwili dodał: - Właściwie to cała twoja gildia nie jest magiczna. Jesteście
zwykłą gildią kupiecką. – Parsknął pod nosem widząc zdumienie na twarzy
chłopaka.
- Wciąż nie
rozumiem, co mam tu niby robić! – rozłożył ręce z bezsilności.
- Oh, akurat
ta część jest prosta i nawet taki kretyn jak ty powinien to zrozumieć –
zmierzył go szybko wzrokiem. – Wygrasz, jeśli znajdziesz wyjście. Przegrasz,
jeśli pogodzisz się z życiem takim jak teraz, i przez to zostaniesz moim sługą.
- Chyba
śnisz! Nigdy się nie zgodzę na coś takiego!
- Za późno, słoneczko. Znak na twojej dłoni oznacza, że zaakceptowałeś wszystkie warunki
zapisane w księdze – oznajmił z powagą.
Natsu
zacisnął zęby.
- Kłamiesz!
Metus nic takiego nie wyczytał!
- Proszę
cię, mój bratanek jest tak samo nudnym demonem, jak większość w podziemiu. Wcale
się nie dziwię, że niczego nie rozszyfrował.
- Przepis na
paluszki rybne nazywasz szyfrem?
- Następny
heteryk nie doceniający mocy paluszków rybnych! – warknął unosząc wysoko ręce
do góry. Następnie wzdrygnął się i spojrzał na swój nadgarstek. Udał, że ma na
nim zegarek.
- Było miło
przyjacielu, ale czas na mój serial – zachichotał i już miał zniknąć, kiedy
zatrzymał go głos młodego maga.
- Przecież
nawet nie wiem od czego zacząć! Nigdy nie znajdę tego wyjścia!
- Oj, nie
smutaj już tak. Pozostają ci w takim razie dwie całkiem niezłe opcje. Będziesz
szukał tego wyjścia przez resztę swojego marnego życia albo staniesz się moim
sługą – odpowiedział, a następnie zniknął, pozostawiając za sobą smugi czarnego
dymu.
Natsu upadł
na kolana, a następnie uderzył z całej siły w kamienną drogę.
- Chyba
śnisz! – warknął bardziej do siebie, niż do demona. – Nigdy nie zaakceptuje
takiego życia!
Drobna
kobieta właśnie wracała z zakupów, kiedy zauważyła załamanego różowowłosego na
drodze. Zatrzymała się krok przed nim i odkładając ciężkie siaty delikatnie
kucnęła, mierzwiąc jego gęste włosy.
- Coś się
stało, Natsu? – zapytała spokojnym głosem.
Nie ważne
kto to, nie możesz się złamać – pomyślał podnosząc głowę do góry.
Wyglądała
strasznie młodo, ale na pewno była o wiele starsza od niego. Jej długie, jasnoróżowe
włosy sięgały do ziemi, kiedy tak przed nim kucała. Zawiesił się na jej
zielonych tęczówkach, przez które poczuł przyjemne uczucie na sercu.
Ciężko
strącił jej dłoń z głowy, a następnie obdarzył ją nieprzychylnym wzrokiem.
- Jak zwykle
nie w humorze, co? – uśmiechnęła się, a na jej twarz wkradły się delikatne rumieńce.
– Pokłóciłeś się z Lisanną? A może znowu coś w gildii? – Dodała wstając i
łapiąc za zakupy. Stanęła nad nim, czekając na jakiś ruch.
- Kim
jesteś? – rzucił w końcu wciąż przyglądając się jej z dziwną podejrzliwością. Jak
na razie pytanie ludzi o to, kim dla niego są nie mogło się zaliczać do
zaakceptowania świata, prawda?
Różowowłosa
westchnęła wywracając oczami.
- Nie rób
sobie jaj z własnej matki, dobrze?
Na te słowa
Natsu wciągnął gwałtownie powietrze i powiedział cicho:
- …matki?
Wooow *o* inny świat, stworzony przez tego całego demona szaleńswa *Inteligentna Mi zapomniała jego imienia* Przez chwilę myślałam że trafił do Edolas czy cóś xd. Życzę weny ^_^
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej epickie rozdziały *-*. O matuchno najdroższa ja chce następny rozdział *----*
OdpowiedzUsuń/Wi-Fi
*wooow* o cholera, ale mnie wciaglo! Super piszesz! Masz talent. I to ku*wa jaki. Taka mala prosba od nowe czytelniczki. Wiecej GaLe! GaLe! GaLe! Bo ich kocham ♡♡♡ Levy wersja hard? Gihi ☆ zamawiam sobie to historii jak juz ich spikniesz +18 z Gajeelkiem i Leviunią. *-* Zycze weny i pozdrawiam! ^-^
OdpowiedzUsuńPs. Gomenesai za bledy. Z telefonu pisze.
Ps2. Kiedy moge oczekiwac kolejnego rozdzialu? :)
Aktualnie przeżywam brak weny twórczej i zamiast cokolwiek pisać, to siedzę godzinami wpatrując się w puste strony Worda. ^^
UsuńMimo wszystko postaram się napisać i wstawić za max. dwa dni. :P
Dziękuje za komentarz. :3