piątek, 15 maja 2015

45. Księżniczka i Smok.

- Wyglądam jak „idź stąd i nie wracaj”. – Powiedziała żartobliwie patrząc na własne odbicie w lustrze. Oczy były całe czerwone od płakania, tak jak nos i policzki. Włosy roztrzepane, a jej całe ubranie pogniecione od mocnego uścisku ojca. Spojrzała w stronę wanny pełnej gorącej wody. Uśmiechnęła się i natychmiast ściągnęła z siebie wszystkie ciuchy. Kąpiel to było coś, czego potrzebowała. Kiedy tylko jej jeszcze świeże rany dotknęły ciepłej wody, zasyczała z bólu. Poczuła nieprzyjemne szczypanie w tych miejscach, jednak nie było to, aż tak poważne, by musiała wyskakiwać z krzykiem. Wyciągnęła nogi, a ręce położyła na bokach wanny. Ze spokojem obserwowała jak para ucieka przez uchylone okno, zasłonięte roletą. Westchnęła zamykając oczy. Więc jej ojciec nie był, aż tak zły. To było uspokajające, ale wciąż dziwne. Zanurzyła się po usta w wodzie i mrucząc coś wywołała bąbelki. Było dokładnie tak jak przewidział Jude, nie mogła się przyzwyczaić. Zawsze w jej głowie istniało tylko jedno wyobrażenie ojca. Zimnego i pozbawionego wszystkich ciepłych uczuć. Nie mogła tak nagle zaakceptować tego, że mimo wszystko on ją ciągle kocha. Lucy uśmiechnęła się na samo wspomnienie tych słów. Do tej pory słyszała te słowa tylko ze strony matki. Teraz czuła, że jest akceptowana przez obydwu rodziców. Nagle zarumieniła się przywołując pewne wspomnienie. Natsu w sumie też jej powiedział, że razem z Happym kochają ją taką, jaka jest. Wzięła głębszy oddech i zanurzyła czerwoną twarz. W jej głowie krążyła tylko jedna myśl. Nie popadaj w paranoje, jak Juvia. Może i ją kochał, ale tylko jako przyjaciółkę. Nic więcej. Wynurzyła się czując brak powietrza. Zawiesiła wzrok na białym suficie pokrytym mokrymi kroplami parującej wody. Powinna się chyba cieszyć, że ma takich przyjaciół. Więc czemu te słowa wywoływały u niej ten pulsujący ból w klatce piersiowej? Złapała za pierwszy lepszy szampon. Miło, że pomimo jej ucieczki, ktoś tu zaglądał, sprzątał i wymieniał rzeczy na świeże. Ale mimo to, ten akt dobroci wcale nie poprawił jej samopoczucia. Pozostawała jeszcze sprawa Lissany. Czy aby na pewno mogła tak po prostu ją zastąpić? Zaczesała mokre włosy za uszy. Nie mogła. Lissana to była Lissana, a ona była sobą. To było jej własne życie. Jej  własne decyzje. I jej własne szczęście. Wyszła z wody i złapała za czysty ręcznik, którym się owinęła. Gdy otworzyła drzwi zimne powietrze ochłodziło jej odsłonięte nogi i ramiona. Otwierała balkon? Przymrużyła oczy. Żeby o takich rzeczach nie pamiętać, to trzeba mieć niesamowity talent. Zamknęła szklane drzwi i ruszyła w kierunku szafy. Drewniana podłoga zdążyła się oziębić przez czas, kiedy się kąpała i chodzenie po niej bosymi stopami nie było niczym przyjemnym. Dodatkowo spędzanie nocy w osobnym pokoju, kiedy większość jej przyjaciółek była kilka pokoi dalej, napawało ją smutkiem. Jednak nikogo oprócz siebie nie mogła za to winić. Chciała w pewnym sensie powspominać. Nie ważne, że w większości to, co zapamiętała, było smutne. Znajdowały się w tym wszystkim również perełki. Gardło ścisnęło jej się na samą myśl o tym ile razy siedziała i rozmawiała tu z Lokim. Jakimś cudem udało jej się nie wybuchnąć płaczem. Sięgnęła po pierwszą lepszą koszulkę. Zauważyła u siebie pewne zmiany od czasu, kiedy ostatni raz tu była. Stała się wrażliwsza i ufniejsza. Pociągnęła czerwonym nosem i skierowała się w stronę wielkiego łóżka. Jej mistrz zawsze jej uczył, że uczucia to słabości, które wszyscy będą chcieli wykorzystać. Stara i znana prawda. Jednak wciąż absurdalna. Wszystkie emocje, których doznała dzięki swoim przyjaciołom, były wspaniałe. Nie ważne, czy był to płacz ze smutku czy ze wzruszenia. Nie ważne, czy to był śmiech, zdenerwowanie czy rozpacz. Wszystko było dla niej ważne.
Nagle usłyszała skrzypienie desek.
To był zwykły odruch. Uderzyła nogą z półobrotu w zakradającego się za nią włamywacza. Jednak nie wszystko poszło po jej myśli. Jej noga została zatrzymana w powietrzu.
- Rany Lucy… ale ty witasz ludzi. – Natsu wywrócił oczami puszczając jej nogę. Blondynka westchnęła widząc, że to tylko on.
- Normalni ludzie nie zakradają się przez balkon. – Posłała mu ostrzegawcze spojrzenie. – Wiesz ty w ogóle, po co istnieją drzwi? – Zapytała kładąc ręce na biodrach. Różowowłosy machnął na to ręką, całkowicie ignorując jej słowa i usiadł wygodnie na łóżku. Obserwowała każdy jego ruch. Zachowywał się jakoś inaczej niż normalnie. Gdzie były te dzikie wrzaski? Znowu poczuła chłód na ciele. Splotła ręce na wysokości klatki piersiowej, pocierając dłońmi o odsłonięte ramiona.
- N-nie ważne. – Wydukała. – Wyjdź stąd! – Powiedziała rozkazującym tonem i wskazała na drzwi. Chłopak wpatrywał się w nią, jakby oderwany od rzeczywistości. Co wcale nie sprawiało, że czuła się lepiej. – Natsu, ja mówię serio. –  Zrobiła dwa kroki w jego kierunku. Było zimno, a podłoga była mokra od jej śladów. Potknęła się do przodu, upadając wprost na różowowłosego. Z jej piersi wyrwał się ściszony pisk. – Ja… Rany… Wybacz… - Cała czerwona już chciała zejść z jego kolan, ale poczuła mocny uścisk wokół pasa. Serce zabiło jej mocniej, nie wiedziała jak ma się zachować. Była podekscytowana.
- Nie chcę, żebyś używała tej drugiej magii. – Oznajmił. Nie takich słow się spodziewała. Zupełnie nie takich. – Widziałem, jak cię ona męczy, ledwo zdołałaś się później obronić. Dopiero co pogodziłaś się z rodzicami. Ostatnią rzecz, na jaką mam ochotę, to mówienie im, że nie zdążyłem ci pomóc. – Zniżył głos. – Nie zniósłbym tego. Znowu. Wiesz to, prawda? – Nadal się nie odzywała. Odwróciła głowę w drugą stronę. Westchnął widząc, że jej blond włosy zakrywają twarz. – Lucy. Musisz mi obiecać.
- Nie mogę. – Powiedziała. – Nie jestem małym dzieckiem. – Zacisnęła palce w piąstki. – I nie jestem Lissaną.
Ujął jej podbródek.
Cały świat zastygł. Lucy wydawało się, że nawet jej serce przestało bić.
Usta miał ciepłe, miękkie i smakowały alkoholem. Zmarszczyła brwi, a jej ciało ogarnęła wściekłość i uczucie upokorzenia. Odepchnęła go od siebie, spadając na zimną podłogę z hukiem.
- Przestań! – Krzyknęła wycierając obrzmiałe usta. Teraz już wiedziała skąd wynikało to jego dziwne zachowanie, a ona jak głupia się cieszyła. Zawiesiła wzrok na jego zdziwionych oczach. – Możesz sobie wyobrażać, że całujesz Lissane, ale nie ze mną! – Prawie wrzasnęła, hamowała się tylko dlatego, że wiedziała o później porze. – Taki pocałunek bez uczuć… - Zacisnęła pięść na materiale owijającym jej ciało. W jej oczach zauważył łzy. - Ja ci jej nie zastąpię. – Mruknęła pod nosem. Nawet nie zauważyła, kiedy ten uklęknął tuż przed nią ze zdenerwowanym wyrazem twarzy.
- O czym ty… - Zaczął próbując odpowiednio dobrać słowa. Wywrócił oczami i przybliżył się do niej na tyle, by ująć jej twarz w dłoniach. Próbowała się wyrwać, jednak tym razem nie dała rady. Czuła się bezsilnie kiedy patrzył na nią takim wzrokiem. – Nie jestem pijany. – Powiedział stanowczo. – A ty nikogo nie zastępujesz. – Dodał puszczając jej twarz. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Nie mogła zmusić się do niczego innego jak wpatrywanie się w stającego chłopaka. Na jej usta cisnęło się jedno pytanie.
- Więc kim jestem? – Rzuciła całkiem nieświadomie, pozwalając myślom wyjść na wierzch. Gwałtownie zakryła usta dłonią. W odpowiedzi zobaczyła na jego twarzy uśmieszek. Wystawił dłoń w jej kierunku, lekko się kłaniając.
- Księżniczką. – Zrobiło jej się gorąco od tych słów. W ciszy uniosła dłoń i pozwoliła pomóc sobie wstać.

 Widząc jego rozbawioną twarz nadymała policzki.
- Wcale nią nie jestem. – Powiedziała jakby obrażona i odwróciła głowę. Natsu przymrużył oczy i uniósł wciąż trzymaną dłoń dziewczyny. Docisnął ją do swoich ust pozostawiając na niej delikatny pocałunek.
- Dla mnie jesteś najwspanialszą księżniczką. – Spojrzała w jego pionowe źrenice. Wiedziała, że mówił prawdę. Czuła się jak we śnie. Najpiękniejszym śnie. – Ale ja jestem smokiem. – Powiedział ze smutkiem w głosie i puścił jej dłoń. Powstrzymała go przed odwróceniem się dotykając jego policzka.
- Smoki, strzegły w każdej bajce księżniczek. – Przez kilka długich sekund nic nie mówili, tylko… on na nią patrzył. – Jak myślisz, dlaczego? – Zapytała w końcu. Posłał jej delikatny uśmiech.
- Ponieważ je kochały. – Przytulił ją. Poczuła, że przez chwilę traci oddech, a potem odsunął się nieco i pochylił się łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Zarzuciła dłonie na jego szyje. Lucy oblewały fale gorąca. Ujął jej twarz, głaskał jej włosy, szyję, aż po ramiona. Jego dłonie w końcu zatrzymały się na jej talii. Kiedy zetknęły się ich języki, pełne wahania i wilgotne, kolana się pod nią ugięły. Jakby kręgosłup zagrzechotał, składając się z niepołączonych kosteczek. Natsu prawą ręką objął ją w talli, mocno do siebie tuląc, a lewą gładził ją po głowie. Mruczała za każdym razem, kiedy ją dotykał, i przez krótką chwilę miała wrażenie, że nie istnieje niż poza nimi.
Tylko oni.
Przerwał pocałunek i przycisnął gorący policzek do jej rozpalonego policzka. Poczuła, jak dmucha jej we włosy nad uchem. Ciągnąc ją do przodu usiadł na łóżku. Znowu siedziała mu na kolanach, ale teraz było jakoś inaczej. Jakoś spokojniej, romantyczniej.
- Coś nie tak? – Zapytał widząc jej nieobecny wzrok.
- Co? – Poczuła, że zaczyna się rumienić.  – Nie! Oczywiście, że nie… ale… Ja tylko…
- Przestań się jąkać.
- To przez ciebie. Patrzysz na mnie takim wzrokiem.
- Jakim?
- Jakbym była deserem. – Po tych słowach polizał ją po nosie. Pisnęła i chciała go wytrzeć, ale zanim zdążyła to zrobić poczuła znowu przyjemny dotyk jego ust na swoich. Położyli się, jej blond włosy opadały na jego twarz, co mu bardzo przeszkadzało. Przekręcili się. Natsu oparł ręce po obu stronach jej głowy i pochylił się nad nią. Oblizał usta, a jedna z jego rąk powędrowała w stronę jej ręcznika. Zdrowy rozsądek, mimo przyjemności, odezwał się w jej głowie. Złapała jego dłoń kiedy próbował rozplątać materiał.
- Nie. – Powiedziała stanowczym tonem, rujnując przy tym całą atmosferę. Zagryzła wargę widząc jego wzrok pełen rozczarowania. Zrobiła się cała czerwona. – Nie mogę robić takich rzeczy w domu moich rodziców. –Wydusiła w końcu i z pewnym zażenowaniem wskazała na pluszaki stojące na stoliku. Było ich w całym pokoju niewiele, ale wciąż gdy nie nie patrzyła czuła się jak małe dziecko. Natsu westchnął. Kiedy jego ciepły oddech dotknął jej rozpalonej twarzy zacisnęła usta w cienką linię. Położył się na plecach obok niej.
- Naprawdę Lucy… Wiesz jak rozwalić człowieka. – Jęknął zasłaniając ramieniem zmęczone oczy. Przekręciła się na brzuch i podpierając się łokciami obserwowała jak porusza się gwałtownie jego klatka piersiowa, kiedy usiłował uspokoić oddech. Zachichotała. Mimo wszystko czuła wewnętrzne szczęście w każdej części ciała.
- Przepraszam. – Powiedziała wkładając dłoń w jego przydługie włosy. Teraz nawet taka prosta rzecz sprawiała jej wielką radość. Chłopak wypuścił z siebie powietrze i ściągnął ramię z twarzy.
- Nie masz za co. – Odezwał się wreszcie i spojrzał na jej czekoladowe tęczówki. – W sumie to mnie trochę poniosło. – Oznajmił z urywanym i wymuszonym śmiechem. Kiedy położyła się bliżej niego, poczuła się spokojnie i bezpiecznie. Leżeli na boku, zwróceni twarzami do siebie, dzieliło ich kilka centymetrów. Pragnęli się, ale nie dotykali. Natsu na moment spoważniał. Wyciągnął rękę i dotknął grzbietem dłoni jej policzka.
- Może nie powiedziałem tego jak należy, ale… Kocham cię Lucy. – Jakimś cudem udało jej się nie wybuchnąć płaczem, chociaż wiedziała, że zauważył łzy w jej oczach.
- Jestem taka szczęśliwa. – Wyglądał, jakby mu ulżyło. – Ja też cię kocham. - Szepnęła. Przyciągnął ją do siebie. To był tylko uścisk, podobny do wszystkich innych… a jednocześnie zupełnie inny. Ciepłe zgłębienie w jego ramieniu pod jej głową wydawało się najwspanialszą poduszką na świecie.
Zasnęli ciasno wtuleni w siebie. Późnym rankiem obudziły ich ptaki.
Nie demony, czy wścibscy przyjaciele.
Śpiewające ptaki.

4 komentarze:

  1. No hej tu znowu ja ❤
    I rozdział nie był zły ale nie był też twoim najlepszym ;-;
    Wyszło Ci jakoś tak banalnie, choć bardzo mi się podobało :3
    Cały czas miałam wrażenie, że to będzie jakiś sen czy co ;-;
    "Nie chcę, żebyś używała tej drugiej magi." Tutaj brakuje "i". :D
    Nalu nalu nalu nalu
    Taichi: Ona tańczy na łóżku. Co było w tym rozdziale?!
    Coś fajnego! (Kisu Taichiego w policzek)
    T: Dawaj więcej takich rozdziałów ;3
    Czekam na rozwinięcie wątku z Lisanną. Jeju, jak po tym wyznaniu Natsu się dowie, że Luce tak długo ich okłamywała, że to przez nią Lisanna trafiła do Edolas.. Boję się ;-;
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam Cię serdecznie. ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że zawiodłam ;-;
      Rozdział wyszedł jak wyszedł. Był pisany z takiego bardziej przymusu, niż faktycznej weny. Może to właśnie przez to jest taki słaby... nie mam pojęcia.
      No cóż, postaram się poprawić. Dziękuje za komentarz :)

      Usuń
  2. Ooo najpierw Charl i Stinguś a Teraz NaLu, szalejesz. Powiem w skrócie to było naprawdę romantyczne, piękne, wspaniałe i genialne. Cudne, naprawdę jeden z najlepszych rozdziałów. Chcesz więcej, więcej i jeszcze więcej. Szczególnie tych boskich romantycztnych scen do których musze talent. Naprawdę przecudowny rozdział.
    Pozdrawiam ślę wenkę i dużej wolnego czasu.
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawka "CHCĘ " zamiast "chcesz". Ach ta autokorekta :(

      Usuń

Każdy komentarz bardzo mnie cieszy, więc nie wahaj się pisać ;)