- Oh, tu jesteście.- Powiedziała Hisui opierając się o
framugę drzwi i wpatrując w leżących i narzekających na upał mężczyzn. Gray z
Jellalem widząc księżniczkę szybko wstali i ukłonili się, jedynie Natsu leżał
na łóżku i spał. Zielonowłosa ciężko westchnęła. – Lucy jest dla mnie i mojej siostry bardzo
ważna i w wielu sprawach już jej pomagałam. Przekonałam ojca by pozwolił wam
zostać do końca święta, by pozwolono Charlotte przebywać w zamku. To zrobiłam
odkąd wróciła, a teraz będę musiała wyjechać. – Jellal spojrzał na Hisui i
podał jej krzesło, zmęczona dziewczyna usiadła i schowała twarz w dłoniach. –
Jak już zauważyliście Lucy ściąga na siebie dużo kłopotów, wcześniej taka nie
była i nie musiałam się aż tak martwić, niestety teraz boje się czy ojciec jej
nie wyrzuci. – Natsu dalej leżał na łóżku, jednak słysząc o blondynce
natychmiast się obudził, w głębi serca był na siebie zły, że doprowadził ją do łez,
ale nie chciał przepraszać pierwszy. W tym samym momencie księżniczka
kontynuowała rozmyślenia. – Chciałabym abyście jej pilnowali, niech opiekuje
się moją siostrą i najlepiej niech nie wpada na ojca. Wiem, że wasza gildia nie
ma ciekawej reputacji, ale ja wam ufam i wiem, że wam się to uda. – Kiedy Hisui
spojrzała na zdziwione miny Graya i Jellala nie wiedziała, co odpowiedzieć,
niby im ufała, ale dobrze wiedziała, że mogą nie dać rady, przecież Lucy to
człowiek a nie zwierzątko by ją pilnować. W Tym samym momencie Natsu zeskoczył
z łóżka.
- Damy radę, zostawcie to mi. – Powiedział z wielką pewnością siebie i zanim ktoś zaprotestował wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Wszyscy wraz z księżniczką zrobili zniesmaczone miny.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. – Stwierdził Gray, reszta potwierdziła kiwnięciem głowy.
♦-♦-♦
- O Masakra, macie tu tyle książek?! – Krzyknęła Charlotte wchodząc do królewskiej biblioteki, Lucy spokojnie podchodziła do półek i czytała tytuły. Rzeczywiście pokój był dość duży, ale blondynka nigdy nie zwracała na to uwagi. Ściany pomieszczenia były zakryte półkami z książkami, podłoga to klasyczne deski. Książki nie znajdowały się jedynie na ścianach, stały również na drewnianych konstrukcjach po środku, leżały na drewnianych ławach albo po prostu luzem w kolumnach. Blondynka zauważyła pewną książkę i złapała za stojącą obok drabinę, otworzyła na pierwszej stronie i zaczęła czytać, po chwili stwierdziła, że się pomyliła i złapała za kolejną i tak w kółko, czasami rzucała literaturę Charlotte, która bez słowa odstawiała je na ławę. Po niecałej godzinie Lucy sprawdziła jeden dział, z kilkudziesięciu.
- Dobra, schodź i czytaj te książki, bo szukanie zajmie ci wieki. – Westchnęła czarnowłosa wyciągając ze swojej torby nóż i zaczęła dłubać coś w stole. Zdenerwowana brązowooka zaszła szybko z drabiny.
- Myślałam, że to t będziesz czytać. – Warknęła i zabrała dziewczynie nóż. – No dalej. – Dopowiedziała otwierając pierwszą lepszą książkę na pierwszej stronie. Obie umówiły się, że zaczną szukać informacji o smokach i o wojnie z nimi, w ten sposób Lucy chciała dotrzymać obietnicy, że pomoże Charlotte w szukaniu Metalicany.
- Rany, nie możemy zapytać tego twojego chłopaczka o smoki? - Parsknęła zarzucając ręce do tyłu i odpychając się nogą od stołu, w ten sposób jej krzesło się niebezpiecznie, lecz miło kiwało do przodu i do tyłu. Policzki Lucy zrobiły się całe czerwone.
- Skończ, żaden „twój chłopaczek”. Natsu to znajomy. Po za tym, co on ma o tym…
- Czuć od niego zapach podobny do Metalicany, czuje go od początku, ale nic nie mówiłam, żebyście nie brali mnie za jeszcze większą wariatkę. – Powiedziała z niezadowoloną miną, wspominała nie tak dawne traktowanie jej jak przestępcę. Blondynka w tym samym momencie zdała sobie sprawę, że Natsu jest smoczym zabójcą, czyli kimś, kogo wychowały smoki. Wcześniej znaczenie tego słowa było dla niej nie jasne, nie wiedziała o żadnej wojnie, nikt nigdy o tym nie mówił. - Po prostu przeczytaj, nie chce z nim teraz gadać. – Odpowiedziała odwracając się na pięcie, Charlotte słysząc to odepchnęła się tak mocno, że upadła, ale zaraz szybko wstała i podbiegła do Lucy.
- Stój, stój! Przedyskutujmy to! – Uśmiechnęła się a Lucy spojrzała na nią błagalnym wzrokiem. Oczywiście, że Czarnowłosa była młodsza, wyglądała na około piętnaście lat, ale czy to powód by zachowywać się jak dziecko, bo nie chce się przeczytać książki?
- Charl… tu nie ma, o czym dyskutować. To w końcu twoja sprawa i twój opiekun, ja po prostu pomagam ci go znaleźć albo poznać. I to nie tak, że nie chce tego przeczytać, kocham książki i kocham wiedzę, ale sama nie dam rady znaleźć i do tego przeczytać. Mimo wszystko mam też inne obowiązki, takie jak opieka nad Lisey. – Powiedziała dumnie jak nigdy, po czym spojrzała na zegar, wskazywał godzinę dziesiątą. – O Cholera. – Powiedziała pod nosem i bez słowa wybiegła z biblioteki zostawiając Charlotte samą ze stertą książek. Dziesiąta to godzina, o której budziła się młodsza księżniczka, po drodze Lucy zatrzymała się jeszcze w swoim pokoju i wyciągnęła list od siebie samej, miała czytać jeden każdego dnia, ale nie wierzyła w tej nieśmieszny dowcip, to była czyta ciekawość. Tak to sobie tłumaczyła. Cała zdyszana weszła do pokoju Lisey, która smacznie jeszcze spała, Lucy z uśmiechem spojrzała na twarz dziewczynki, nie miała serca jej obudzić. Blondynka zobaczyła, że lekcje tańca zostały odwołane, więc księżniczka miała czas do dwunastej, cicho wyszła dając jej pospać. Stojąc na korytarzu zaczęła się śmiać, że zapomniała o odwołanej lekcji i biegła taki kawał drogi tylko po to by zobaczyć jak podopieczna w tym czasie przewraca się na drugi bok, to było głupie. W tym samym momencie Natsu wracał z kuchni i zauważył śmiejącą się Lucy, przełknął kawałek kurczaka i poszedł do dziewczyny.
- Z czego chichrasz? – Zapytał, brązowooka nie spojrzała na to, z kim rozmawia i opowiedziała o tym, co się stało z wielkim uśmiechem na ustach. Jednak Natsu usłyszał tylko jedno słowo, smoki.
- Co chcecie od smoków? – Z wielkim zaciekawieniem chłopak wyrzucił całe jedzenie, jakie zabrał. Lucy otworzyła szerzej oczy i dopiero teraz spostrzegła, że to Natsu, osoba, którą chciała dziś spotkać, jako ostatnią.
- Ah, to ty. – Warknęła odwracając się do niego plecami i kompletnie ignorując, różowowłosego zirytowało jej zachowanie, ale dalej szedł za nią.
- No tak, a kto inny by z tobą rozmawiał? – Zachichotał, dziewczynę bardzo to dotknęło, zabrzmiało to tak jakby nie miała żadnych innych przyjaciół czy znajomych oprócz nich i księżniczek. Co w sumie było prawdą. Przemilczała tą zaczepkę. – Ej no, samotniku powiedz coś! – Krzyknął a ta zakryła uszy i drżącym głosem powiedziała.
- Natsu, przepraszam, że okłamałam Charlotte, że przypomniałam ci o jakiś niemiłych przeżyciach, przepraszam za wszystko, tylko proszę o jedno, zostaw mnie. – I pobiegła, chłopak słysząc to stanął jak wryty, to on powinien przeprosić, przecież obrażanie się o coś takiego jest dobre dla pięciolatka. Mimo to nie mógł tego zrobić, dlaczego? Chciał pobiec za Lucy, ale zatrzymała go dłoń Erzy, zaciśnięta na jego ramieniu.
- Cześć Natsu, musimy pogadać. – Odwrócił się, stali tam wszyscy jego przyjaciele oraz nowopoznana Juvia. – Możliwe, że jedna z mrocznych gildii będzie chciała napaść na Fairy Tail, musimy wrócić. – Chłopak otworzył szerzej oczy.
- A co z Lucy? Z Charl? – Zapytał a Gray uderzył się w czoło.
- Człowieku, ona tu zawsze mieszkała, a ta cała Charl da sobie radę. Daj spokój. Ja bym się martwił o tą twoją obietnicę złożoną księżniczce. – Odpowiedział Gray, Scartlet słysząc to spojrzała na Dragneela.
- O Jakiej obietnicy mowa?
- Hisui poprosiła nas o pilnowanie Lucy, bo musi wyjechać, a teraz z Charl może sprawiać problemy i się martwi czy król jej nie wykopie.
- Okej, to, w czym problem? Odwołaj to i wracamy. – Odpowiedział Jellal zakładając ręce. Różowowłosy pomachał głową na boki.
- Przecież, jak nie ja, ani my, to, kto? – Erza znów zabrała głos i złapała chłopaka pocieszająco za ramię.
- Natsu, ja naprawdę lubię Lucy i chciałabym z nią spędzić więcej czasu, ale jej dom to królestwo a nasz to Fairy Tail, gdyby działo się coś w Crocus pojechałaby od razu olewając wszystkie obietnice, musimy zrobić to samo. Idź się z nią pożegnać, możemy cię spakować, ale wieczorem musimy wyjechać. – Po tych słowach odwrócili się i poszli do pokoi, obok Natsu został tylko Happy.
- Co robimy? – Zapytał siadając na głowie przyjaciela, różowowłosy wzruszył ramionami.
- Nie wiem, chyba mają rację, pójdę się pożegnać, idź do reszty.
- Ale odwiedzimy ją jeszcze kiedyś? – Zaproponował kot, a chłopak się uśmiechnął.
- Jasne. – Odpowiedział idąc za zapachem blondynki, która w tym czasie wróciła do biblioteki. Charlotte siedziała z otwartą książką przed nosem, cały czas patrzyła w pierwszą stronę. Po chwili rzuciła książką do tyłu o mało nie trafiając Lucy.
- Mam dość! Nic nie rozumiem! – Krzyknęła łapiąc się za czarne włosy i upadając twarzą na stół, zaciekawiona blondynka otworzyła tą samą książkę na pierwszej stronie i zrobiła wielkie oczy.
- Charl, tu jest tylko imię i nazwisko autora, treść jest dalej. – Czarwonooka spojrzała na nią jak na idiotę, po czym zrobiła się cała czerwona i wyrwała jej książkę z dłoni.
- Ja… to wiedziałam! – Odwróciła na kolejną stronę, było tam więcej literek, dziewczyna stała przez chwilę i wpatrywała się w tekst tak jakby był jakimś szyfrem.
- Ty… nie umiesz czytać? – Zauważyła Lucy patrząc na niezadowoloną minę młodszej koleżanki. – To jak ty żyłaś przez ten czas?
- Umiem rozpoznać imię i nazwisko na liście czy na zleceniu, o reszcie przeważnie rozmawiam. Moi rodzice, byli, jacy byli i nigdy nie nauczyli mnie czytać czy pisać, wszystko pokazał mi Metalicana. Znam litery, ale to trudno wytłumaczyć, po prostu, gdy widzę tyle słów nie mogę nic przeczytać. – Brązowooka słysząc to podeszła do jeden z półek i wyciągnęła dwie kolorowe książeczki, były one przeznaczone do nauki czytania dla dzieci. Charlotte patrzyła jak dziewczyna siada obok niej i spokojnie otwiera jedną książkę, były tam zdania napisane dużymi literami. Nie protestując czarnowłosa zaczęła wykonywać polecenia blondynki. Całej sytuacji przyglądał się ciekawski Natsu, cały czas pamiętał o tym, że szukają informacji o smokach. Wszedł do środka.
- Cześć, co robicie? – Zapytał ze spokojem a Charlotte podskoczyła na krześle i szybko zamknęła książeczki dla dzieci i otworzyła normalną literaturę, co dziwne ćwiczenia Lucy pomogły na tyle by zacząć czytać. Blondynka za to zdenerwowała się na chłopaka, że przerwał im i przez to była pewna, że czarnowłosa nie będzie już chciała żadnej pomocy.
- Co chcesz? – Warknęła wstając i podchodząc do półek i szukać dalej książek o smokach, różowowłosy poszedł za nią.
- Mówiłaś, że szukacie czegoś o smokach, też chce. – Zmienił temat, nie chciał się żegnać ani o tym mówić, nie teraz.
- Wychowały cię smoki, co jeszcze chcesz wiedzieć? – Parsknęła próbując doskoczyć do książki półkę wyżej niż sięgała, chłopak ściągnął ją bez najmniejszego problemu.
- Chce wiedzieć gdzie odeszły, Igneel zniknął 7lat temu i do tej pory go ani żadnego innego smoka nie widziałem. – Lucy, wiem, że zachowałem się jak kretyn i że to ja powinienem przeprosić, ale naprawdę chce wiedzieć, po co szukacie smoków. – Westchnął, kiedy dziewczyna z obrażoną miną zaczęła wchodzić po drabinie.
- Cieszę się, że w końcu zrozumiałeś. – Złapała za kolejną książkę a różowowłosy spojrzał do góry.
- Aleś ty uparta. Po za tym, ładne majtki. – Blondynka zrobiła wielkie oczy i odepchnęła się do tyłu tracąc równowagę, krzyknęła ze strachu. Charlotte słysząc uderzenie o regał z książkami wstała i pobiegła do Lucy. Dziewczynie jednak nic wielkiego się nie stało, upadła na stojącego za nią Natsu, który osłonił ją przed ciężkimi tomami grubych ksiąg. Z punktu widzenia czarnowłosej, Lucy z zamkniętymi oczami siedziała między nogami Natsu, który przytulał ją na wysokości ramion, wokół nich leżało pełno książek.
- Ja tego nie sprzątam. – Powiedziała czerwonooka i widząc, że wszystko jest w porządku wróciła do czytania, Blondynka w tym czasie otworzyła oczy i zobaczyła, co się stało, spojrzała go góry i zobaczyła głupi uśmieszek chłopaka.
- No to jak? Mogę? – Zapytał, Lucy przewróciła oczami uderzyła głową o swoje kolana.
- I kto tu jest uparty? Idź pogadaj z Charl, ja szukam dalej. – I tak też się stało, Natsu wstał pomagając w tym samym blondynce i poszedł spokojnie do czarnowłosej, która opowiedziała mu historię Metalicany. Oboje przez większość czasu rozmawiali o swoich mocach, zastanawiali się gdzie mogły odejść smoki i tak dalej. Takiej rozmowy chłopakowi zawsze brakowało, do tej pory musiał o tym myśleć sam, bo nie znał innego zabójcy smoków. Nawet jego stosunek do Charlotte się zmienił, polubił ją i wybaczył, że chciała ich praktycznie zabić. Lucy cieszyła się widząc, że się dogadują, ale coś dziwnego się działo, kiedy oboje się do siebie uśmiechali a ona stała z tyłu i przynosiła im książki, to było dziwne. Kiedy stwierdziła, że na chwile obecną książek już starczy osiadła obok dwójki przyjaciół i zaczęła przewracać strony, jednocześnie przysłuchując się rozmowie. Mijały minuty, godziny a oni dalej szukali informacji o smokach, skończyło się na niczym, gdy już myśleli, że coś znaleźli urywały się strony albo wiadomości same znikały z książek, to wyglądało tak jakby ktoś nie chciałby poznali prawdę.
- To jest bezsensu… - Stwierdziła Charlotte odsuwając od siebie książki i budząc przy tym zaślinionego Natsu, Lucy również zaczynała przysypiać. – Trzeba zapytać innych, te książki nam nie pomogą, na pewno nie w tym miejscu. Czuje, że to sprawka królestwa, to pewnie oni sprawili, że zapomniano o wojnie. – Warknęła i wstała z krzesła, zaczęła chodzić po pomieszczeniu kręcąc kilka kółek.
- Ale, po co królestwo miałoby to robić? – Zapytała zdzwiona Lucy.
- Tak samo można zapytać, czemu „ukrywają” mroczne gildie. Ich świat, ich klocki, nie psuj im zabawy. – Podsumował Natsu wycierając kącik ust i wyciągając się na krześle. Dalszą rozmowę przerwał im huk otwieranych drzwi. Stanął w nich niski, siwy staruszek z królewską szatą. Jego mina nie mówiła nic dobrego, był zbulwersowany i po chwili patrzenia przed siebie zaczął zabijać wzrokiem blondynkę.
- Lucy Heartfillia! Akceptowałem twoją obecność przez długi czas, ponieważ byłaś przydatna. Jednak teraz nie mam zamiaru! Co ma znaczyć ta niesubordynacja?! Moja córka nie poszła dziś na żadne zajęcia i spala do godziny czternastej! Rozumiesz, co mówię?! CZTERNASTEJ! To nie przystoi księżniczce! Nie wspomnę o tym, że ta przez cały dzień nie zrobiła nic pożytecznego! Co za wstyd, księżniczka Fiore znaleziona w ogrodzie cała ubrudzona. Po za tym jadła słodycze! Myślisz, że skoro moja córka wyjechała to możesz robić, co ci się żywnie podoba? Nawet sprowadzać tu… - Zatrzymał się na chwilę i zmierzył wzrokiem smoczych zabójców, a im się to wcale nie podobało.
- Czego się lampisz staruchu? – Warknęła Charlotte. Lucy spojrzała na nią i na króla przestraszonym wzrokiem i kiedy zauważyła, że ten unosi dłoń krzyknęła rzucając się na przyjaciół, jedna czarna kula przeleciała nad nimi lekko rysując plecy blondynki. Dziewczyna kaszlnęła, mimo że wyglądało to niegroźnie to dobrze wymierzone mogło zabić, Lucy dostała jedynie po skórze, ale to i tak wystarczyłoby wić się z bólu. – Co do kurw... Ty jesteś chory czy co?! – Krzyknęła jeszcze raz w jego stronę, ale blondynka złapała ją za nadgarstek.
- Charl, spokojnie.. – Delikatnie się uśmiechnęła a czarnowłosa widząc jak blondynka kryje ból zamknęła oczy i odwróciła głowę w drugą stronę. Natsu był zdziwionym tym ciągłym zachowaniem dziewczyny, jednocześnie był zły na siebie, bo to on miał ją chronić i pilnować a nie ona jego.
- Jesteś podobno świętym magiem, czemu dajesz im tak siebie traktować? – Zapytał cicho i pomagając jej usiąść na podłodze, cały czas obserwował niskiego starca stojącego dumnie w drzwiach. Był na niego cholernie wściekły, ale tym razem nie wybuchł, jego gildia i tak miała złą reputację, nie potrzebowali dodatkowych problemów jak na przykład król w stanie krytycznym.
- Skoro skończyliście już to przedstawienie to wyjdźcie stąd. A ty Lucy Heartfillio nie licz już na mieszkanie w zamku, wątpię, że tak niekompetentna osoba będzie zdolna do jakiegoś innego zadania niż pilnowanie małej gówniary. – Parsknął pod nosem i wyszedł trzaskając ponownie drzwiami. Brązowooka nie wytrzymała i uderzyła roztrzęsioną pięścią o drewno.
- Właśnie, dlatego! Pomogli mi, kiedy tego najbardziej potrzebowałam, poświęciłam dla nich moje dotychczasowe życie, oni odwdzięczyli się tą pozycją. Mimo tego, co zrobiłam kiedyś mnie przyjęli i zaakceptowali, a teraz przez moją głupotę straciłam zaufanie króla i nie mam gdzie pójść. – Odpowiedziała drżącym głosem oraz spróbowała wstać, upadłaby gdyby nie Natsu, który złapał ją i wziął na ręce.
- Mówię ci to od początku, dołącz do Fairy Tail. Możesz być w naszej drużynie i..
- Nie mogę. – Odpowiedziała stanowczo i odwróciła głowę.
- Czemu? Z czym tym razem masz problem?
- Z sobą. Proszę, zanieś mnie do pokoju, albo raczej do byłego pokoju. – Westchnęła a chłopak bez słowa wykonał jej polecenie. Czarnowłosa w tym czasie spojrzała na rozwalone księgi leżące na stole i zabrała jedną umieszczając ją w swojej torbie, po chwili szybko ruszyła do przyjaciół. Minęła godzina, może dwie a blondynka już w lepszym stanie siedziała z łzami w oczach i pakowała do walizki swoje rzeczy, pomagała jej Charlotte. Różowowłosy siedział w tym czasie na jej łóżku i patrzył jak słońce zaczyna zachodzić, wiedział, że gdy zrobi się ciemno będzie musiał odejść, a nie mógł zostawić tak Lucy, więc chciał ją przekonać do wspólnego powrotu.
- Dalej nie rozumiem. – Zaczął wpatrując się w okno. – Czemu ty jesteś świętym magiem? – Zapytał kolejny raz zmieniając temat, Lucy otworzyła szerzej oczy o zatrzymała na chwilę pakowanie, wpatrywała się chwilę w ubrania, po czym głośno westchnęła.
- Istnieje coś takiego jak niekontrolowana moc, zdarzyło mi się dwa razy zrobić coś niezwykłego. Raz dobrze, raz źle a rada to zauważyła. Tyle, skończ temat. – Dodała pod koniec i zamknęła walizkę.
- Ale..
- Natsu, jeśli kobieta ci mówi skończ to skończ. – Zachichotała czarnowłosa. – Straszny dzieciak z ciebie wiesz? – Powiedziała wstając i patrząc na biurko Lucy, stało tam zdjęcie małej blondynki z rodzicami na tle pięknej rezydencji.
- Pff i kto to mówi. – Odpowiedział z łobuziarskim uśmieszkiem, brązowooka kolejny raz poczuła to dziwne ukłucie. W tym samym momencie Charlotte widząc za oknem światła fajerwerków wpadła na pewien pomysł.
- Lucy zostaw te torby i idziemy na imprezę! – Krzyknęła z uśmiechem. – Nikt ci jeszcze nie kazał spadać w trybie natychmiastowym a takie coś może ci pomóc ochłonąć. – Każdy w pokoju stwierdził, że to dobry pomysł, chociaż Natsu nie do końca. Mimo to nie miał już czasu do namysłu, bo dziewczyny wyszły z pokoju znikając za rogiem. Zbiegając po schodach zauważył Happiego, przyjaciel jak zawsze miał na plecach swój zielony plecaczek wypchany rybami.
- Ile mamy jeszcze czasu? – Zapytał zwalniając i idąc obok kota, który rozejrzał się za resztą.
- Może jakaś godzina, Erza już na wszystkich krzyczy, że mają się pospieszyć. – Powiedział robiąc przerażoną minę, po chwili spojrzał na rozkojarzonego chłopaka. – Nie pożegnałeś się z Lucy? – Zapytał smutno wychodząc za Natsu przed zamek.
- Ciągle mi gdzieś ucieka – Westchnął ciężko i oboje poszli w stronę granej muzyki. Miasto było pięknie oświetlone, najciekawsze były małe iskierki we wszystkich kwiatach, których w Crocus było sporo. Samo świętowanie odbywało się w centrum obok wielkiej sceny, na której występowali znani w całym Fiore muzycy, jednak zapach piwa, perfum i dymu z odpalonych fajerwerków było czuć już kilka kroków od zamku. – I gdzie ona może być. W tym tłoku nie idzie nawet jej wyczuć. – Powiedział próbując iść za zapachem, robił on jednak tylko niepotrzebne kółka. Czas uciekał a ludzi przybywało coraz więcej, szansa na znalezienie Lucy robiła się coraz mniejsza. Mądry Happy bez słowa poleciał do góry, aby ją wypatrzeć, była razem z Charl przy jednym z barów pijąc sok. Natychmiast wrócił do różowowłosego i wskazał łapką miejsce, po kilku minutach przepychania się przez tłumy ludzi dotarli na miejsce, rzeczywiście siedziała przy barze i mieszała słomką w pomarańczowym soku.
- Lucy! – Krzyknął chłopak, blondynka spojrzała na niego z wymuszonym uśmiechem.
- Cześć, coś ty taki zdyszany? – Zapytała dla żartu.
- Za kilka minut wracamy do Magnolii, naprawdę nie chcesz z nami iść? – Nie zmieniał już tematu, po prostu powiedział, co musiał, ale i tak znał odpowiedź.
- Nie. Miłej podróży. Dobrze, że pożegnałam się z resztą przed wyjściem, szkoda, że nic nie powiedzieli, że to ostatni raz. – Westchnęła a ten zrobił obrażoną minę.
- Kto powiedział, że ostatni? Przecież będziemy cię odwiedzać!
- Wszyscy tak mówią, potem i tak odchodzą, norma.
- Dlatego mówię, chodź z nami…, czemu jesteś taka uparta.
- Skończ. – Warknęła odwracając się z powrotem do baru.
- To cześć. – Odpowiedział tą samą postawą i znów wszedł w tłum ludzi, tym razem jednak poszło szybciej. Im dalej centrum tym bliżej bramy zamku gdzie stali wszyscy jego przyjaciele. Wziął swój plecak od Erzy i ruszyli przed siebie. Nieprzyjemny zapach coraz szybciej zanikał, przy wyjściu z miasta było czuć już tylko las. Wszyscy martwili się o blondynkę, najbardziej jednak Natsu. On, jako jedyny widział tą gasnącą nadzieje w oczach dziewczyny, nadzieje, że w końcu ma kogoś, kto jej nie opuści. Jednak dalej było dla niego niezrozumiałe, dlaczego Lucy nie chciała iść, to jak zwykła przeprowadzka. To wszystko było strasznie skomplikowane. Natsu spojrzał na swoją drużynę, szedł, jako ostatni, na przodzie jak zawsze Erza z Jellalem, za nimi Gray z Juvią, nad nim za to leciał Happy. Mimo że podróż pieszo miała zająć trochę czasu to i tak nie mieli wyjścia, pociągi dalej były nieaktywne. Idąc z tyłu różowowłosy zauważał rzeczy, których normalnie by nie widział, piękne jeziora za drzewami lasu, różne rośliny albo po prostu zwykłe zwierzęta. Nie był osobą spokojną, więc takie widoki zawsze mu umykały w biegu, dosłownie.
Szli może niecałą godzinę, kiedy obok chłopaka pojawił się czarny obłoczek, od początku wiedział, kto to.
- Metus, co ty tutaj robisz? – Zapytał jeszcze bardziej spowalniając. Duch za to nie wyglądał na zadowolonego, w dłoni trzymał pewną kartkę.
- Ja bym na twoim miejscu wracał do Crocus. – Westchnął siadając na swoim obłoczku, po czym rzucił mu kartkę. – Otwieranie własnej bramy jest ciężkie dla czegoś takiego jak ja, więc wybacz. Jeśli przeczytasz wrócisz. – Odpowiedział wzruszając ramionami i rzucając się plecami na chmurę. – Tylko miej na uwadze, że jeśli nie uratujesz mojej pani wyrwę ci oczy, twoje ciało pokroje własnymi pazurami, a wszystko rzucę na pożarcie małym demonom w nicości. – Zachichotał i znikł, po prostu rozpłynął się w cieniu. Natsu szybko otworzył list, to była wiadomość od Lucy z przyszłości, Metus musiał zabrać ten list blondynce, ale czemu?
- Hej, gdzie świeczkogłowy i Happy? – Zapytał Gray zatrzymując wszystkich na drodze. Dwójka przyjaciół pobiegła ratować Lucy przed nieszczęściem.
- Damy radę, zostawcie to mi. – Powiedział z wielką pewnością siebie i zanim ktoś zaprotestował wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Wszyscy wraz z księżniczką zrobili zniesmaczone miny.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. – Stwierdził Gray, reszta potwierdziła kiwnięciem głowy.
♦-♦-♦
- O Masakra, macie tu tyle książek?! – Krzyknęła Charlotte wchodząc do królewskiej biblioteki, Lucy spokojnie podchodziła do półek i czytała tytuły. Rzeczywiście pokój był dość duży, ale blondynka nigdy nie zwracała na to uwagi. Ściany pomieszczenia były zakryte półkami z książkami, podłoga to klasyczne deski. Książki nie znajdowały się jedynie na ścianach, stały również na drewnianych konstrukcjach po środku, leżały na drewnianych ławach albo po prostu luzem w kolumnach. Blondynka zauważyła pewną książkę i złapała za stojącą obok drabinę, otworzyła na pierwszej stronie i zaczęła czytać, po chwili stwierdziła, że się pomyliła i złapała za kolejną i tak w kółko, czasami rzucała literaturę Charlotte, która bez słowa odstawiała je na ławę. Po niecałej godzinie Lucy sprawdziła jeden dział, z kilkudziesięciu.
- Dobra, schodź i czytaj te książki, bo szukanie zajmie ci wieki. – Westchnęła czarnowłosa wyciągając ze swojej torby nóż i zaczęła dłubać coś w stole. Zdenerwowana brązowooka zaszła szybko z drabiny.
- Myślałam, że to t będziesz czytać. – Warknęła i zabrała dziewczynie nóż. – No dalej. – Dopowiedziała otwierając pierwszą lepszą książkę na pierwszej stronie. Obie umówiły się, że zaczną szukać informacji o smokach i o wojnie z nimi, w ten sposób Lucy chciała dotrzymać obietnicy, że pomoże Charlotte w szukaniu Metalicany.
- Rany, nie możemy zapytać tego twojego chłopaczka o smoki? - Parsknęła zarzucając ręce do tyłu i odpychając się nogą od stołu, w ten sposób jej krzesło się niebezpiecznie, lecz miło kiwało do przodu i do tyłu. Policzki Lucy zrobiły się całe czerwone.
- Skończ, żaden „twój chłopaczek”. Natsu to znajomy. Po za tym, co on ma o tym…
- Czuć od niego zapach podobny do Metalicany, czuje go od początku, ale nic nie mówiłam, żebyście nie brali mnie za jeszcze większą wariatkę. – Powiedziała z niezadowoloną miną, wspominała nie tak dawne traktowanie jej jak przestępcę. Blondynka w tym samym momencie zdała sobie sprawę, że Natsu jest smoczym zabójcą, czyli kimś, kogo wychowały smoki. Wcześniej znaczenie tego słowa było dla niej nie jasne, nie wiedziała o żadnej wojnie, nikt nigdy o tym nie mówił. - Po prostu przeczytaj, nie chce z nim teraz gadać. – Odpowiedziała odwracając się na pięcie, Charlotte słysząc to odepchnęła się tak mocno, że upadła, ale zaraz szybko wstała i podbiegła do Lucy.
- Stój, stój! Przedyskutujmy to! – Uśmiechnęła się a Lucy spojrzała na nią błagalnym wzrokiem. Oczywiście, że Czarnowłosa była młodsza, wyglądała na około piętnaście lat, ale czy to powód by zachowywać się jak dziecko, bo nie chce się przeczytać książki?
- Charl… tu nie ma, o czym dyskutować. To w końcu twoja sprawa i twój opiekun, ja po prostu pomagam ci go znaleźć albo poznać. I to nie tak, że nie chce tego przeczytać, kocham książki i kocham wiedzę, ale sama nie dam rady znaleźć i do tego przeczytać. Mimo wszystko mam też inne obowiązki, takie jak opieka nad Lisey. – Powiedziała dumnie jak nigdy, po czym spojrzała na zegar, wskazywał godzinę dziesiątą. – O Cholera. – Powiedziała pod nosem i bez słowa wybiegła z biblioteki zostawiając Charlotte samą ze stertą książek. Dziesiąta to godzina, o której budziła się młodsza księżniczka, po drodze Lucy zatrzymała się jeszcze w swoim pokoju i wyciągnęła list od siebie samej, miała czytać jeden każdego dnia, ale nie wierzyła w tej nieśmieszny dowcip, to była czyta ciekawość. Tak to sobie tłumaczyła. Cała zdyszana weszła do pokoju Lisey, która smacznie jeszcze spała, Lucy z uśmiechem spojrzała na twarz dziewczynki, nie miała serca jej obudzić. Blondynka zobaczyła, że lekcje tańca zostały odwołane, więc księżniczka miała czas do dwunastej, cicho wyszła dając jej pospać. Stojąc na korytarzu zaczęła się śmiać, że zapomniała o odwołanej lekcji i biegła taki kawał drogi tylko po to by zobaczyć jak podopieczna w tym czasie przewraca się na drugi bok, to było głupie. W tym samym momencie Natsu wracał z kuchni i zauważył śmiejącą się Lucy, przełknął kawałek kurczaka i poszedł do dziewczyny.
- Z czego chichrasz? – Zapytał, brązowooka nie spojrzała na to, z kim rozmawia i opowiedziała o tym, co się stało z wielkim uśmiechem na ustach. Jednak Natsu usłyszał tylko jedno słowo, smoki.
- Co chcecie od smoków? – Z wielkim zaciekawieniem chłopak wyrzucił całe jedzenie, jakie zabrał. Lucy otworzyła szerzej oczy i dopiero teraz spostrzegła, że to Natsu, osoba, którą chciała dziś spotkać, jako ostatnią.
- Ah, to ty. – Warknęła odwracając się do niego plecami i kompletnie ignorując, różowowłosego zirytowało jej zachowanie, ale dalej szedł za nią.
- No tak, a kto inny by z tobą rozmawiał? – Zachichotał, dziewczynę bardzo to dotknęło, zabrzmiało to tak jakby nie miała żadnych innych przyjaciół czy znajomych oprócz nich i księżniczek. Co w sumie było prawdą. Przemilczała tą zaczepkę. – Ej no, samotniku powiedz coś! – Krzyknął a ta zakryła uszy i drżącym głosem powiedziała.
- Natsu, przepraszam, że okłamałam Charlotte, że przypomniałam ci o jakiś niemiłych przeżyciach, przepraszam za wszystko, tylko proszę o jedno, zostaw mnie. – I pobiegła, chłopak słysząc to stanął jak wryty, to on powinien przeprosić, przecież obrażanie się o coś takiego jest dobre dla pięciolatka. Mimo to nie mógł tego zrobić, dlaczego? Chciał pobiec za Lucy, ale zatrzymała go dłoń Erzy, zaciśnięta na jego ramieniu.
- Cześć Natsu, musimy pogadać. – Odwrócił się, stali tam wszyscy jego przyjaciele oraz nowopoznana Juvia. – Możliwe, że jedna z mrocznych gildii będzie chciała napaść na Fairy Tail, musimy wrócić. – Chłopak otworzył szerzej oczy.
- A co z Lucy? Z Charl? – Zapytał a Gray uderzył się w czoło.
- Człowieku, ona tu zawsze mieszkała, a ta cała Charl da sobie radę. Daj spokój. Ja bym się martwił o tą twoją obietnicę złożoną księżniczce. – Odpowiedział Gray, Scartlet słysząc to spojrzała na Dragneela.
- O Jakiej obietnicy mowa?
- Hisui poprosiła nas o pilnowanie Lucy, bo musi wyjechać, a teraz z Charl może sprawiać problemy i się martwi czy król jej nie wykopie.
- Okej, to, w czym problem? Odwołaj to i wracamy. – Odpowiedział Jellal zakładając ręce. Różowowłosy pomachał głową na boki.
- Przecież, jak nie ja, ani my, to, kto? – Erza znów zabrała głos i złapała chłopaka pocieszająco za ramię.
- Natsu, ja naprawdę lubię Lucy i chciałabym z nią spędzić więcej czasu, ale jej dom to królestwo a nasz to Fairy Tail, gdyby działo się coś w Crocus pojechałaby od razu olewając wszystkie obietnice, musimy zrobić to samo. Idź się z nią pożegnać, możemy cię spakować, ale wieczorem musimy wyjechać. – Po tych słowach odwrócili się i poszli do pokoi, obok Natsu został tylko Happy.
- Co robimy? – Zapytał siadając na głowie przyjaciela, różowowłosy wzruszył ramionami.
- Nie wiem, chyba mają rację, pójdę się pożegnać, idź do reszty.
- Ale odwiedzimy ją jeszcze kiedyś? – Zaproponował kot, a chłopak się uśmiechnął.
- Jasne. – Odpowiedział idąc za zapachem blondynki, która w tym czasie wróciła do biblioteki. Charlotte siedziała z otwartą książką przed nosem, cały czas patrzyła w pierwszą stronę. Po chwili rzuciła książką do tyłu o mało nie trafiając Lucy.
- Mam dość! Nic nie rozumiem! – Krzyknęła łapiąc się za czarne włosy i upadając twarzą na stół, zaciekawiona blondynka otworzyła tą samą książkę na pierwszej stronie i zrobiła wielkie oczy.
- Charl, tu jest tylko imię i nazwisko autora, treść jest dalej. – Czarwonooka spojrzała na nią jak na idiotę, po czym zrobiła się cała czerwona i wyrwała jej książkę z dłoni.
- Ja… to wiedziałam! – Odwróciła na kolejną stronę, było tam więcej literek, dziewczyna stała przez chwilę i wpatrywała się w tekst tak jakby był jakimś szyfrem.
- Ty… nie umiesz czytać? – Zauważyła Lucy patrząc na niezadowoloną minę młodszej koleżanki. – To jak ty żyłaś przez ten czas?
- Umiem rozpoznać imię i nazwisko na liście czy na zleceniu, o reszcie przeważnie rozmawiam. Moi rodzice, byli, jacy byli i nigdy nie nauczyli mnie czytać czy pisać, wszystko pokazał mi Metalicana. Znam litery, ale to trudno wytłumaczyć, po prostu, gdy widzę tyle słów nie mogę nic przeczytać. – Brązowooka słysząc to podeszła do jeden z półek i wyciągnęła dwie kolorowe książeczki, były one przeznaczone do nauki czytania dla dzieci. Charlotte patrzyła jak dziewczyna siada obok niej i spokojnie otwiera jedną książkę, były tam zdania napisane dużymi literami. Nie protestując czarnowłosa zaczęła wykonywać polecenia blondynki. Całej sytuacji przyglądał się ciekawski Natsu, cały czas pamiętał o tym, że szukają informacji o smokach. Wszedł do środka.
- Cześć, co robicie? – Zapytał ze spokojem a Charlotte podskoczyła na krześle i szybko zamknęła książeczki dla dzieci i otworzyła normalną literaturę, co dziwne ćwiczenia Lucy pomogły na tyle by zacząć czytać. Blondynka za to zdenerwowała się na chłopaka, że przerwał im i przez to była pewna, że czarnowłosa nie będzie już chciała żadnej pomocy.
- Co chcesz? – Warknęła wstając i podchodząc do półek i szukać dalej książek o smokach, różowowłosy poszedł za nią.
- Mówiłaś, że szukacie czegoś o smokach, też chce. – Zmienił temat, nie chciał się żegnać ani o tym mówić, nie teraz.
- Wychowały cię smoki, co jeszcze chcesz wiedzieć? – Parsknęła próbując doskoczyć do książki półkę wyżej niż sięgała, chłopak ściągnął ją bez najmniejszego problemu.
- Chce wiedzieć gdzie odeszły, Igneel zniknął 7lat temu i do tej pory go ani żadnego innego smoka nie widziałem. – Lucy, wiem, że zachowałem się jak kretyn i że to ja powinienem przeprosić, ale naprawdę chce wiedzieć, po co szukacie smoków. – Westchnął, kiedy dziewczyna z obrażoną miną zaczęła wchodzić po drabinie.
- Cieszę się, że w końcu zrozumiałeś. – Złapała za kolejną książkę a różowowłosy spojrzał do góry.
- Aleś ty uparta. Po za tym, ładne majtki. – Blondynka zrobiła wielkie oczy i odepchnęła się do tyłu tracąc równowagę, krzyknęła ze strachu. Charlotte słysząc uderzenie o regał z książkami wstała i pobiegła do Lucy. Dziewczynie jednak nic wielkiego się nie stało, upadła na stojącego za nią Natsu, który osłonił ją przed ciężkimi tomami grubych ksiąg. Z punktu widzenia czarnowłosej, Lucy z zamkniętymi oczami siedziała między nogami Natsu, który przytulał ją na wysokości ramion, wokół nich leżało pełno książek.
- Ja tego nie sprzątam. – Powiedziała czerwonooka i widząc, że wszystko jest w porządku wróciła do czytania, Blondynka w tym czasie otworzyła oczy i zobaczyła, co się stało, spojrzała go góry i zobaczyła głupi uśmieszek chłopaka.
- No to jak? Mogę? – Zapytał, Lucy przewróciła oczami uderzyła głową o swoje kolana.
- I kto tu jest uparty? Idź pogadaj z Charl, ja szukam dalej. – I tak też się stało, Natsu wstał pomagając w tym samym blondynce i poszedł spokojnie do czarnowłosej, która opowiedziała mu historię Metalicany. Oboje przez większość czasu rozmawiali o swoich mocach, zastanawiali się gdzie mogły odejść smoki i tak dalej. Takiej rozmowy chłopakowi zawsze brakowało, do tej pory musiał o tym myśleć sam, bo nie znał innego zabójcy smoków. Nawet jego stosunek do Charlotte się zmienił, polubił ją i wybaczył, że chciała ich praktycznie zabić. Lucy cieszyła się widząc, że się dogadują, ale coś dziwnego się działo, kiedy oboje się do siebie uśmiechali a ona stała z tyłu i przynosiła im książki, to było dziwne. Kiedy stwierdziła, że na chwile obecną książek już starczy osiadła obok dwójki przyjaciół i zaczęła przewracać strony, jednocześnie przysłuchując się rozmowie. Mijały minuty, godziny a oni dalej szukali informacji o smokach, skończyło się na niczym, gdy już myśleli, że coś znaleźli urywały się strony albo wiadomości same znikały z książek, to wyglądało tak jakby ktoś nie chciałby poznali prawdę.
- To jest bezsensu… - Stwierdziła Charlotte odsuwając od siebie książki i budząc przy tym zaślinionego Natsu, Lucy również zaczynała przysypiać. – Trzeba zapytać innych, te książki nam nie pomogą, na pewno nie w tym miejscu. Czuje, że to sprawka królestwa, to pewnie oni sprawili, że zapomniano o wojnie. – Warknęła i wstała z krzesła, zaczęła chodzić po pomieszczeniu kręcąc kilka kółek.
- Ale, po co królestwo miałoby to robić? – Zapytała zdzwiona Lucy.
- Tak samo można zapytać, czemu „ukrywają” mroczne gildie. Ich świat, ich klocki, nie psuj im zabawy. – Podsumował Natsu wycierając kącik ust i wyciągając się na krześle. Dalszą rozmowę przerwał im huk otwieranych drzwi. Stanął w nich niski, siwy staruszek z królewską szatą. Jego mina nie mówiła nic dobrego, był zbulwersowany i po chwili patrzenia przed siebie zaczął zabijać wzrokiem blondynkę.
- Lucy Heartfillia! Akceptowałem twoją obecność przez długi czas, ponieważ byłaś przydatna. Jednak teraz nie mam zamiaru! Co ma znaczyć ta niesubordynacja?! Moja córka nie poszła dziś na żadne zajęcia i spala do godziny czternastej! Rozumiesz, co mówię?! CZTERNASTEJ! To nie przystoi księżniczce! Nie wspomnę o tym, że ta przez cały dzień nie zrobiła nic pożytecznego! Co za wstyd, księżniczka Fiore znaleziona w ogrodzie cała ubrudzona. Po za tym jadła słodycze! Myślisz, że skoro moja córka wyjechała to możesz robić, co ci się żywnie podoba? Nawet sprowadzać tu… - Zatrzymał się na chwilę i zmierzył wzrokiem smoczych zabójców, a im się to wcale nie podobało.
- Czego się lampisz staruchu? – Warknęła Charlotte. Lucy spojrzała na nią i na króla przestraszonym wzrokiem i kiedy zauważyła, że ten unosi dłoń krzyknęła rzucając się na przyjaciół, jedna czarna kula przeleciała nad nimi lekko rysując plecy blondynki. Dziewczyna kaszlnęła, mimo że wyglądało to niegroźnie to dobrze wymierzone mogło zabić, Lucy dostała jedynie po skórze, ale to i tak wystarczyłoby wić się z bólu. – Co do kurw... Ty jesteś chory czy co?! – Krzyknęła jeszcze raz w jego stronę, ale blondynka złapała ją za nadgarstek.
- Charl, spokojnie.. – Delikatnie się uśmiechnęła a czarnowłosa widząc jak blondynka kryje ból zamknęła oczy i odwróciła głowę w drugą stronę. Natsu był zdziwionym tym ciągłym zachowaniem dziewczyny, jednocześnie był zły na siebie, bo to on miał ją chronić i pilnować a nie ona jego.
- Jesteś podobno świętym magiem, czemu dajesz im tak siebie traktować? – Zapytał cicho i pomagając jej usiąść na podłodze, cały czas obserwował niskiego starca stojącego dumnie w drzwiach. Był na niego cholernie wściekły, ale tym razem nie wybuchł, jego gildia i tak miała złą reputację, nie potrzebowali dodatkowych problemów jak na przykład król w stanie krytycznym.
- Skoro skończyliście już to przedstawienie to wyjdźcie stąd. A ty Lucy Heartfillio nie licz już na mieszkanie w zamku, wątpię, że tak niekompetentna osoba będzie zdolna do jakiegoś innego zadania niż pilnowanie małej gówniary. – Parsknął pod nosem i wyszedł trzaskając ponownie drzwiami. Brązowooka nie wytrzymała i uderzyła roztrzęsioną pięścią o drewno.
- Właśnie, dlatego! Pomogli mi, kiedy tego najbardziej potrzebowałam, poświęciłam dla nich moje dotychczasowe życie, oni odwdzięczyli się tą pozycją. Mimo tego, co zrobiłam kiedyś mnie przyjęli i zaakceptowali, a teraz przez moją głupotę straciłam zaufanie króla i nie mam gdzie pójść. – Odpowiedziała drżącym głosem oraz spróbowała wstać, upadłaby gdyby nie Natsu, który złapał ją i wziął na ręce.
- Mówię ci to od początku, dołącz do Fairy Tail. Możesz być w naszej drużynie i..
- Nie mogę. – Odpowiedziała stanowczo i odwróciła głowę.
- Czemu? Z czym tym razem masz problem?
- Z sobą. Proszę, zanieś mnie do pokoju, albo raczej do byłego pokoju. – Westchnęła a chłopak bez słowa wykonał jej polecenie. Czarnowłosa w tym czasie spojrzała na rozwalone księgi leżące na stole i zabrała jedną umieszczając ją w swojej torbie, po chwili szybko ruszyła do przyjaciół. Minęła godzina, może dwie a blondynka już w lepszym stanie siedziała z łzami w oczach i pakowała do walizki swoje rzeczy, pomagała jej Charlotte. Różowowłosy siedział w tym czasie na jej łóżku i patrzył jak słońce zaczyna zachodzić, wiedział, że gdy zrobi się ciemno będzie musiał odejść, a nie mógł zostawić tak Lucy, więc chciał ją przekonać do wspólnego powrotu.
- Dalej nie rozumiem. – Zaczął wpatrując się w okno. – Czemu ty jesteś świętym magiem? – Zapytał kolejny raz zmieniając temat, Lucy otworzyła szerzej oczy o zatrzymała na chwilę pakowanie, wpatrywała się chwilę w ubrania, po czym głośno westchnęła.
- Istnieje coś takiego jak niekontrolowana moc, zdarzyło mi się dwa razy zrobić coś niezwykłego. Raz dobrze, raz źle a rada to zauważyła. Tyle, skończ temat. – Dodała pod koniec i zamknęła walizkę.
- Ale..
- Natsu, jeśli kobieta ci mówi skończ to skończ. – Zachichotała czarnowłosa. – Straszny dzieciak z ciebie wiesz? – Powiedziała wstając i patrząc na biurko Lucy, stało tam zdjęcie małej blondynki z rodzicami na tle pięknej rezydencji.
- Pff i kto to mówi. – Odpowiedział z łobuziarskim uśmieszkiem, brązowooka kolejny raz poczuła to dziwne ukłucie. W tym samym momencie Charlotte widząc za oknem światła fajerwerków wpadła na pewien pomysł.
- Lucy zostaw te torby i idziemy na imprezę! – Krzyknęła z uśmiechem. – Nikt ci jeszcze nie kazał spadać w trybie natychmiastowym a takie coś może ci pomóc ochłonąć. – Każdy w pokoju stwierdził, że to dobry pomysł, chociaż Natsu nie do końca. Mimo to nie miał już czasu do namysłu, bo dziewczyny wyszły z pokoju znikając za rogiem. Zbiegając po schodach zauważył Happiego, przyjaciel jak zawsze miał na plecach swój zielony plecaczek wypchany rybami.
- Ile mamy jeszcze czasu? – Zapytał zwalniając i idąc obok kota, który rozejrzał się za resztą.
- Może jakaś godzina, Erza już na wszystkich krzyczy, że mają się pospieszyć. – Powiedział robiąc przerażoną minę, po chwili spojrzał na rozkojarzonego chłopaka. – Nie pożegnałeś się z Lucy? – Zapytał smutno wychodząc za Natsu przed zamek.
- Ciągle mi gdzieś ucieka – Westchnął ciężko i oboje poszli w stronę granej muzyki. Miasto było pięknie oświetlone, najciekawsze były małe iskierki we wszystkich kwiatach, których w Crocus było sporo. Samo świętowanie odbywało się w centrum obok wielkiej sceny, na której występowali znani w całym Fiore muzycy, jednak zapach piwa, perfum i dymu z odpalonych fajerwerków było czuć już kilka kroków od zamku. – I gdzie ona może być. W tym tłoku nie idzie nawet jej wyczuć. – Powiedział próbując iść za zapachem, robił on jednak tylko niepotrzebne kółka. Czas uciekał a ludzi przybywało coraz więcej, szansa na znalezienie Lucy robiła się coraz mniejsza. Mądry Happy bez słowa poleciał do góry, aby ją wypatrzeć, była razem z Charl przy jednym z barów pijąc sok. Natychmiast wrócił do różowowłosego i wskazał łapką miejsce, po kilku minutach przepychania się przez tłumy ludzi dotarli na miejsce, rzeczywiście siedziała przy barze i mieszała słomką w pomarańczowym soku.
- Lucy! – Krzyknął chłopak, blondynka spojrzała na niego z wymuszonym uśmiechem.
- Cześć, coś ty taki zdyszany? – Zapytała dla żartu.
- Za kilka minut wracamy do Magnolii, naprawdę nie chcesz z nami iść? – Nie zmieniał już tematu, po prostu powiedział, co musiał, ale i tak znał odpowiedź.
- Nie. Miłej podróży. Dobrze, że pożegnałam się z resztą przed wyjściem, szkoda, że nic nie powiedzieli, że to ostatni raz. – Westchnęła a ten zrobił obrażoną minę.
- Kto powiedział, że ostatni? Przecież będziemy cię odwiedzać!
- Wszyscy tak mówią, potem i tak odchodzą, norma.
- Dlatego mówię, chodź z nami…, czemu jesteś taka uparta.
- Skończ. – Warknęła odwracając się z powrotem do baru.
- To cześć. – Odpowiedział tą samą postawą i znów wszedł w tłum ludzi, tym razem jednak poszło szybciej. Im dalej centrum tym bliżej bramy zamku gdzie stali wszyscy jego przyjaciele. Wziął swój plecak od Erzy i ruszyli przed siebie. Nieprzyjemny zapach coraz szybciej zanikał, przy wyjściu z miasta było czuć już tylko las. Wszyscy martwili się o blondynkę, najbardziej jednak Natsu. On, jako jedyny widział tą gasnącą nadzieje w oczach dziewczyny, nadzieje, że w końcu ma kogoś, kto jej nie opuści. Jednak dalej było dla niego niezrozumiałe, dlaczego Lucy nie chciała iść, to jak zwykła przeprowadzka. To wszystko było strasznie skomplikowane. Natsu spojrzał na swoją drużynę, szedł, jako ostatni, na przodzie jak zawsze Erza z Jellalem, za nimi Gray z Juvią, nad nim za to leciał Happy. Mimo że podróż pieszo miała zająć trochę czasu to i tak nie mieli wyjścia, pociągi dalej były nieaktywne. Idąc z tyłu różowowłosy zauważał rzeczy, których normalnie by nie widział, piękne jeziora za drzewami lasu, różne rośliny albo po prostu zwykłe zwierzęta. Nie był osobą spokojną, więc takie widoki zawsze mu umykały w biegu, dosłownie.
Szli może niecałą godzinę, kiedy obok chłopaka pojawił się czarny obłoczek, od początku wiedział, kto to.
- Metus, co ty tutaj robisz? – Zapytał jeszcze bardziej spowalniając. Duch za to nie wyglądał na zadowolonego, w dłoni trzymał pewną kartkę.
- Ja bym na twoim miejscu wracał do Crocus. – Westchnął siadając na swoim obłoczku, po czym rzucił mu kartkę. – Otwieranie własnej bramy jest ciężkie dla czegoś takiego jak ja, więc wybacz. Jeśli przeczytasz wrócisz. – Odpowiedział wzruszając ramionami i rzucając się plecami na chmurę. – Tylko miej na uwadze, że jeśli nie uratujesz mojej pani wyrwę ci oczy, twoje ciało pokroje własnymi pazurami, a wszystko rzucę na pożarcie małym demonom w nicości. – Zachichotał i znikł, po prostu rozpłynął się w cieniu. Natsu szybko otworzył list, to była wiadomość od Lucy z przyszłości, Metus musiał zabrać ten list blondynce, ale czemu?
- Hej, gdzie świeczkogłowy i Happy? – Zapytał Gray zatrzymując wszystkich na drodze. Dwójka przyjaciół pobiegła ratować Lucy przed nieszczęściem.
♦-♦-♦-♦-♦-♦-♦-♦-♦
Długo nie pisałam, co wyrządziło w moim mózgu pustkę. Ogólnie przez cały czas myślałam tylko o wyjeździe do warszawy, z klasą, na tydzień. Było... fajnie? :3 Z całego tygodnia pamiętam tylko butelkę i bieganie do pokoju chłopaków przez wyjście ewakuacyjne, gz Mina. Wracając do tematu, staram się trzymać swoich wyznaczonych terminów ale z zawodu jestem leniwcem i nie zawsze mi to wychodzi. Także nie bijcie, wszyscy jesteśmy ludźmi. :c
Długo nie pisałam, co wyrządziło w moim mózgu pustkę. Ogólnie przez cały czas myślałam tylko o wyjeździe do warszawy, z klasą, na tydzień. Było... fajnie? :3 Z całego tygodnia pamiętam tylko butelkę i bieganie do pokoju chłopaków przez wyjście ewakuacyjne, gz Mina. Wracając do tematu, staram się trzymać swoich wyznaczonych terminów ale z zawodu jestem leniwcem i nie zawsze mi to wychodzi. Także nie bijcie, wszyscy jesteśmy ludźmi. :c
Cieszę się że wreszcie wstawiłaś nowy rozdział... i powiem że jest świetny.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że wreszcie się pogodzą i wyjaśnią wszystko między sobą.
Ciekawi mnie co wydarzyło się Lucy, że jej duch postanowił się pokazać Natsu i powiedzieć żeby wracał... ciekawi mnie także co było w tym liście od Lucy z przyszłości.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.
Nie fajnie...... Niech Lucy i Natsu się pogodzą :c Tylko na to czekam^.^ Szkoda, że Lucy nie dołancza do FT.
OdpowiedzUsuńWszystko się wali, ale tak chyba ma być :D. Ale dlaczego. Przecież jak była mała takie było jej marzenie : c Wiem, że krótko i w ogóle. Po prostu czekam na kolejny rozdział i tyle. Jestem ciekawa co dalej. Ślę wenę i całuski. Przy okazji zapraszam do mnie :http://never-say-i-love-you.blogspot.com/