sobota, 25 stycznia 2014

6. Wspomnienia, marzenia i powrót.

Wolne, wolne i po wolnym. Minusia miała zdecydowanie za długo lenia. Zjadające mnie od środka sumienie i pełno krzyków w moim mózgu rozkazało mi coś napisać. Zastój był, wena opadła, bo ile można pisać w kółko o tym samym? Ale.. genialna Mina nigdy się nie poddaje (no chyba że to bezsensu ._.)  i moja wena twórcza wróciła, pomysły są, teraz mam tylko problem z doborem odpowiedniej muzyki do słuchania, podczas pisania :3
♦-♦-♦-♦-♦-♦-♦-♦-♦
- Panienka Lucy! Gdzie byłaś!? Co to za strój!? – Krzyknęła przerażona sprzątaczka oglądając ze wszystkich stron małą blondynkę. Jej piękna, różowa sukienka którą dostała od ojca była cała w błocie. Wszyscy byli przerażeni bo wiedzieli o tym że pilnowanie młodej dziedziczki i wychowanie jej na damę w połowie należało do nich. Sama Lucy nie była zbyt przejęta krzykami pokojówek i pytaniami opiekunki, była zafascynowana nowym odkryciem, była to łuska. Łuska nie była mała, idealnie mieściła się na całej ręce dziewczynki. Mimo wszystko Lucy wiedziała, że nie może jej nikomu pokazać. Zauważyła świetną okazję, każdy poszedł po nowe sukienki, buty, szczotki, pobiegli do łazienki nalać czystej wody, blondynka nie traciła czasu, szybko pobiegła schodami na górę do pokoju. Po drodze straciła dwa buciki i lekko podarła sukienkę, ale udało jej się i to było teraz najważniejsze.
- Loki! Zobacz co znalazłam! – Zawołała wesoło dziewczynka wyciągając słoty kluczyk z szuflady i otwierając bramę Lwa. Rudowłosy chłopak spojrzał lekko zdziwionym wzrokiem na swoja panią, ponieważ ostatni raz usłyszał ze zostanie wezwany tylko wtedy jeśli Lucy będzie grozić niebezpieczeństwo, a tu nic się nie działo. Loku zrozumiał dopiero po spojrzeniu na jej sukienkę, znalazła coś i chciała komuś pokazać, a on był jedynym który by się tym zainteresował. Spokojnie usiadł obok Lucy, na wielkim łóżku i spojrzał na łuskę. Rzeczywiście była spora, piękna i dość ostra, Loki dla bezpieczeństwa blondynki powiedział jej ze taki skarb powinna schować i nie wyciągać. Dziewczynka wzięła na poważnie jego radę i schowała łuskę do tej samej szuflady co kluczyk. W tym samym momencie Loki podniósł ją i niosąc jak księżniczkę przekazał ja w ręce zdenerwowanych pokojówek, smutna Lucy spojrzała na przyjaciela który uśmiechnął się do niej i zniknął.
Po przebraniu się w nową sukienkę kazano jej się uczyć ekonomii, oczywiście jak na osobę w jej wieku więcej myślała nad tym jak się od tego wykręcić. Jednym okiem patrzyła na mały druczek w książkach a drugim obserwowała pokojówki, nawet nie zauważyła jak za jej plecami pojawiła się blondwłosa kobieta.
- Co robisz Lucy? – Zapytała spokojnym głosem a dziewczynka z przerażeniem spojrzała nad siebie, jej matka jak zwykle się uśmiechała. W głowie dziewczynki zaświeciło światełko nadziei. Zrobiła oczka małego kotka.
- Mamusiu, to jest nudne i uczę się tego tak długgoooo… pójdziemy od ogrodu? – Layla niechętnie spojrzała na zdenerwowane pokojówki, które widząc minę dziedziczki miały żądze mordu w oczach. Kobieta miała słabość do córki i szybko się zgodziła. Wesoła dziewczynka zeskoczyła z wysokiego krzesła i idąc za matką wystawiła język w stronę opiekunek, te jedynie uśmiechnęły się złośliwie pokazując na kilka nowych tomów książek, Lucy rozmyślając o ich przeczytaniu zrobiła się cała czerwona ze złości i szybko pobiegła do rodzicielki.
Ogród był duży, ale Layla i Lucy miały własny kącik gdzie zawsze siadały i rozmawiały, bawiły się. Ten cały świat był tylko zwykłą bujaną ławką otoczoną wysokim żywopłotem, w tym miejscu rosły dzikie kwiaty, latały motyle, skakały żaby. Ogrodnicy niezbyt interesowali się tym miejscem bo było ono umieszczone w labiryncie, przejście znały tylko blondynki. Zawsze przychodząc tutaj wracały ubrudzone, ale za to uśmiechnięte. Ten dzień również spędziły na rozmowach i zabawach, łapanie motylów i żab nie wypadało damom, ale kto by się tym przejmował jeśli były tam tylko one dwie?  Zbliżająca się noc uśpiła blondynkę, która leżała na kolanach matki i opowiadała o swoim znalezisku, o łusce o której nikt nie wiedział skąd pochodzi. Layla opowiedziała jej o smokach, o wielkich i potężnych stworzeniach. Matka zawsze opowiadała jej i mówiła o różnych rzeczach, ale tym razem mówiła z wielkim zainteresowaniem, pasją, podziwem. Lucy słuchając tej historii spokojnie zasnęła, a śniło jej się że jest w krainie smoków.
♦-♦-♦
- Lucy.. ślinisz się. – Powiedział z lekkim zdziwieniem Happy. Blondynka otworzyła brązowe oko i rozejrzała się, byli w ruchu mimo że spała. Dopiero po kilku mrugnięciach zdała sobie sprawę że jest niesiona przez różowowłosego na plecach. Mimo że nie chciała mu sprawiać kłopotu była zbyt zmęczona aby mu powiedzieć aby ją odstawił, położyła dłonie razem z brodą na jego włosach i patrzyła na drogę.
- Ile już idziemy? – Zapytała jakby nigdy nic, wkurzony chłopak spojrzał na nią swoimi zielonymi oczami.
- Kilka godzin, ale nie przejmuj się, oczywiście że moje plecy są przeznaczone do noszenia słoni. – Warknął a blondynka zwinnym ruchem zeskoczyła z jego pleców i jeszcze kopnęła go odskakując, zaskoczony chłopak o mało nie upadł na twarz, ale w ostatniej chwili złapał równowagę. Kolejny raz spojrzał na zaskoczoną Lucy. – Co ty wyrabiasz? Ja cię tu niosę całą drogę do Magnolii a ty chcesz mnie jeszcze zabić?! – Warknął obrażony a dziewczyna ze swojej radości nie mogła aż uwierzyć że znajdują się w cywilizacji! Była już w Magnolii! Teraz droga do Crocus będzie prosta. Przynajmniej tak myślała. Tyle że..
- A wy gdzie? – Zapytała, podbiegając do próbujących cichaczem uciec towarzyszy. Happy i Natsu z rezygnowaniem westchnęli i przestali się skradać. – Nie zostawicie mnie tu chyba? Samej? Dajcie mi się chociaż wykąpać! Mogę wam zapłacić.. – Powiedziała, po czym nerwowym ruchem dotknęła tylnej kieszonki spodenek, do przedniej, do etui. Zgubiła portfel. Odwróciła się do tak samo ubrudzonych i poobijanych przyjaciół z głupawym uśmieszkiem. – No dobra, nie zapłacę… ale królestwo!
- Spokojnie, nie chcemy pieniędzy. Nie zostawimy cię przecież. – Uśmiechnął się Natsu dotykając pocieszająco ramienia blondynki, która spojrzała na niego jak dobrego człowieka. Czar prysł gdy przypomniała sobie o tym że chcieli uciec, ale jak to mówią „winnym wybaczać” itp. Jakby nigdy nic poszła z nimi do zawalonego gratami domku i przeżyła szok oraz załamanie w tym samym momencie. Fala smrodu, która zaczęła przeobrażać się i ewaluować w nową, żyjącą formę życia przyklejającą się do twarzy, przeraziła ją. Oczywiście to nie było wszystko, ale mozg Lucy wyrzucił te straszne informacje i nie wiadomo kiedy dziewczyna zamiast iść się umyć pierwsza, złapała jak zahipnotyzowana za pierwszy lepszy ręcznik, miotłę, płyn i wiadro z wodą i zaczęła sprzątać. Kiedy Natsu wyszedł z pod prysznica ubrany w krótkie spodenki, bluzkę i szalik nie mógł uwierzyć własnym oczom, dom aż błyszczał. Nie można było tego powiedzieć o biednej, załamanej Lucy siedzącej na środku dywanu. Spała, ale tak głęboko że Natsu i Happy nie mogli jej w żaden sposób obudzić, kot zadecydował że ustalaniem planu zajmie się różowowłosy, on naleje w tym czasie wody do wanny. Plan był taki: Przenieść Lucy do łazienki, posadzić ją na krześle i ocucić małą ilością zimnej wody. I Natsu wcielił ten plan w życie, wziął Lucy na ręce jak księżniczkę i zaczął z nią iść do łazienki. Dziewczyna zaczęła majaczyć i uderzać chłopaka w klatkę piersiową.
- Lokiiii! Puść mnie… nie mam 5 lattt… - Śmiejąc się i rumieniąc dziwnym sposobem wkurzyła chłopaka. Plan szlag trafił i wyszedł trochę sadystyczniejszy niż na początku zaplanowano. Zamiast małej ilości zimnej wody była cała wanna gorącej. Natsu po prostu wrzucił blondynkę z ciuchami i wszystkim do wanny, a ta natychmiastowo się obudziła. Zanim zdążyła na nich nawrzeszczeć ci wybiegli z łazienki śmiejąc się najgłośniej jak mogli. Lucy wyszła z wanny i zdjęła mokre ciuchy, które wycisnęła z wody i odłożyła zlew. Teraz spokojnie i powoli rozłożyła się w ciepłej wodzie, tego jej brakowało przez ostatnie dni. Kąpiel trwała około 30 minut, w tym czasie woda zdążyła się już trochę ochłodzić a dziewczyna złapała za ręcznik i obwinęła się nim. Ubrania dalej były mokre więc złapała za bluzkę chłopaka i lezące obok spodenki, nie obchodziło ją teraz to czy się na nią wkurzy czy nie, sam ją przecież wrzucił do tej wanny więc teraz niech nie płacze. Wyszła z łazienki i zobaczyła jak ciepła para ucieka przez drzwi i leci do góry, nieźle musiała się nasiedzieć. W tym czasie kiedy blondynka brała kąpiel Natsu i Happy siedzieli na kanapie i jedząc zwykłe kanapki oglądali telewizor, który o dziwo działał. Chłopak widząc dziewczynę zakrztusił się jedzeniem.
- tfo nie hoje? – Zapytał ochrypłym głosem a dziewczyna podniosła jedną brew.
- To nie moje? – Powtórzył a ta rozumiejąc pytanie pokiwała jakby nigdy nic twierdząco głową. Spojrzała na jedzenie i jeszcze raz na właścicieli mieszkania. Poczuła bulgot głodu w brzuchu i usiadła na podłodze. Natsu z Happym popatrzyli na siebie ze współczuciem i przysunęli talerz bliżej Lucy, która ucieszyła się i od razu zaczęła jeść. Śmiejąc się usiadła obok różowowłosego i cała trójka zaczęła rozmawiać, żartować, o wszystkim i o niczym. W końcu skończyło się jedzenie, Lucy chcąc się odwdzięczyć wzięła talerz od zielonookiego i sama poszła do kuchni, otworzyła lodówkę i kolejny raz się przeraziła, co robiła zdechła ryba w miejscu na napoje? Albo zaschnięte ciastka w przegródce na warzywa. Sprzątając i gotując jednocześnie usłyszała jakieś głosy z pokoju przyjaciół, pomyślała że to telewizor. Jakie było jej zdziwienie kiedy wchodząc do pokoju zobaczyła czerwonowłosą dziewczynę w zbroi i ubranego do połowy chłopaka.
- Cześć. – Powiedziała krótko, powoli się wycofując, ale zatrzymała ją czerwonowłosa.
- Natsu, kto to? – zapytała podejrzliwie, a w jej ręce pojawił się długi, ostry miecz.
- E-erza! Spokojnie! To jest Lucy! Nasza przyjaciółka! Z Crocus. – Powiedział chłopak szybko wstając i zasłaniając blondynkę przed podejrzliwą Tytanią. Dziewczyna po usłyszeniu wytłumaczenia przyjaciela usiadła spokojnie na kanapie i jej zbroja zniknęła. Czarnowłosy uczynił to samo mierząc Lucy i Natsu od stóp do głów.
- Albo macie bardzo podobny styl albo…
- Gray. – Powiedziała Erza, wszyscy słysząc jej zdenerwowany głos wyprostowali się. Blondynka poczuła się tak jak na ćwiczeniach z Mistrzem. – No dalej Lucy, powiedz co cię sprowadza do Magnolii. – Powiedziała lekko się uśmiechając, pierwsza myśl Lucy na jej temat była „straszna” ale po dłuższej rozmowie okazało się że mają jednak wiele wspólnych tematów. Erza była tak zaciekawiona nową przyjaciółką że nawet nie zwracała uwagi na kłócącego się Graya i Natsu. Czerwonowłosa usłyszała że ubrania dziewczyny są mokre, więc dzięki magii podmiany pożyczyła dziewczynie swoje ubrania, które pasowały jak ulał.
- Dziękuje ci Erza! – Powiedziała rozpromieniona blondynka.
- Proszę, jako „zapłatę” chodź z nami do gildii, jest tam pełno osób które będą chciały cię poznać! – Lucy nie mogła odmówić tak kuszącej propozycji, po za tym nie chciała robić zbyt wielu długów w Magnolii, możliwe że już tu nie wróci z powodu nagromadzenia obowiązków. Bycie rycerką a do tego jedną ze świętych to jedna, wielka masa obowiązków. Dziewczyny powiedziały o swoim wyjściu jednak ci nie słuchali, byli zbyt zajęci obijaniem sobie pysków by cokolwiek usłyszeć. Dlatego też obie nie mając zbytniego wyboru uderzyły ich w tyły głowy, od razu się uspokoili i ruszyli razem z nimi. Lucy nie traciła czasu, w każdej chwili rozmawiała z nowymi przyjaciółmi i oglądała piękne widoki Magnolii. Latające wokół motyle, zwykli ludzie chodzący po ulicach dla zwykłego spaceru, pełna przyroda. Magnolia całkowicie różniła się od Crocus, mimo że była tam przyroda i pełno kwiatów to niestety to wszystko. Zwierzęta można było zauważyć dopiero kilka kilometrów od głośnego miasta. Ludzie w centrum nigdy nie spacerowali, zawsze mieli jakąś sprawę do załatwienia. Czar „spokojnego i cichego miasteczka” prysł po zobaczeniu budynku Fairy Tail. Już nawet kilka metrów od gildii dało się słyszeć wrzaski i śmiechy. Natsu z Happym otworzyli natychmiast drzwi wielkim kopniakiem krzycząc „wróciliśmy”. Wszyscy im odpowiedzieli, a Lucy poczuła ukłucie w sercu. Stała na środku wejścia i patrzyła jak każdy pyta o coś Graya, Erze, krzyczą i witają Natsu i Happiego jak rodzinę której nie widzieli kilka lat. Blondynka mogła jedynie patrzeć i marzyć że kiedyś też będzie wracać do jakiegoś miejsca i mówić „wróciłam” aby usłyszeć w odpowiedzi „witaj z powrotem”. Teraz zrozumiała dlatego ta gildia mimo takiej opinii jeszcze się nie rozpadła, tu nie było „nieznajomych ludzi” tu każdy był dla siebie rodziną. Ten piękny obrazek spowodował uśmiech na twarzy blondynki.
- Oho, kogo my tu mamy. – Powiedział niski starzec wchodząc do gildii, był ubrany w białą szatę ze znakiem „dziesięciu”. Stał za nim niebieskowłosy chłopak odziany w ten sam strój. – Nie ładnie tak ginąć po przyznaniu tytułu powiedział idąc przed siebie i machając swoją laską w prawo i w lewo. W całej gildii zapadła cisza, każdy spojrzał na Lucy, oczywiście z wielkim zdziwieniem. Mistrz Fairy Tail zatrzymał się przy stoliku zajadających się przyjaciół, czyli Natsu i Happiego, których zdzielił laską.
- Idioci! Zniknęliście w tym samym dniu, pojawiacie się z nią tego samego! Chcecie żeby królestwo oskarżyło nas o porwanie rycerski księżniczki?! Kufle z piwem upadły na podłogę, szklanki zaczęły się tłuc, każdy zaczął wydawać jakiś dźwięk dziwienia. Twarz dziewczyny zmieniła się wielkiego buraka, nie lubiła kiedy wspominano o jej pracy, nigdy nie brano jej na poważnie i ona sama chyba też nie. Niebieskowłosy widząc jej twarz położył jej rękę na ramieniu i uśmiechnął się pocieszająco.
- Jesteś jedną ze świętych, na pewno jesteś potężna i nie daj sobie wmówić inaczej. – Lucy spojrzała na niego jak na zbawiciela, był pierwszym który powiedział jej takie słowa. Nawet jej własny Mistrz gnębił ją na każdym kroku i wmawiał jej że nigdy nie uda się jej obronić księżniczki Lisey, że jest za słaba. Podczas tego wpatrywania przed jej twarzą przeleciał ostry miecz, chłopak natychmiast zdjął rękę z jej ramienia i przerażony oparł się o ścianę. Oboje spojrzeli w stronę wyrzutu, Erza udawała że nic nie widzi i z wielką przyjemnością zajadała się swoim ciastem truskawkowym. Jellal niezręcznie pożegnał się z Lucy i podszedł do czerwonowłosej. Ma przewalone, pomyślała blondynka wysyłając my w myślach wyrazy współczucia.

2 komentarze:

  1. Kiedy następny rozdział ,bo doczekać się nie mogę ??!! *.* ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucy + Jellal = <3 plisss
    nominuję cię do LIEBSTER AWARD
    czekam na ciąg dalszy!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz bardzo mnie cieszy, więc nie wahaj się pisać ;)