środa, 11 grudnia 2013

5. Fioletowy śnieg.

Każdy patrzył raz na przestraszoną Kim, raz na spokojną Lucy. Blondynka wiedziała że mieszkańcy jej nie uwierzą, sama by nie uwierzyła gdyby nieznajoma oskarżała o coś jej przyjaciółkę. Jednak Lucy grała we własną grę, sama ustalała jej reguły, Kim miała się bać i tak też się działo.
- Więc? Skąd u ciebie ta pewność? – Zapytał ciekawski mężczyzna, widać było w jego oczach rozbawienie. Lucy poczekała chwilę i gdy wszyscy na nią spojrzeli zaczęła się szarpać, chciała w ten sposób pokazać że nic nie powie dopóki jej nie wypuszczą. Nie przewidziała jednak że przyjaciele zrozumieją to inaczej.
- Lucy? Chcesz do łazienki? – Natsu zrobił pytającą minę a blondynka się załamała, każdy słyszał jego pytanie i cała atmosfera poszła w piach. Ludzie zamiast ciekawości, tajemniczości i zdziwienia odczuwali radość i zaczynali się śmiać. Prawdopodobnie zapomnieli nawet o oskarżeniu Lucy, bo znów zaczęto dorzucać drewna do stosu, wkurzona Lucy nie wytrzymała i z całej siły w płucach krzyknęła jedno i wyraźne „STOP”
- Rany, co ty chcesz udowodnić? Nie zrobiłam tego. – Powiedziała stanowczo Kim wychodząc z tłumu, zdążyła się uspokoić, co psuło cały plan Lucy. Kim czuła że blondynka nie przekona jej ludzi do swoich racji, chwila wahania była spowodowana atmosferą! Lucy zrezygnowała z grania w grę i wzdychając zaczęła ogłaszać fakty.
- Jaką magią posługują się mieszkańcy? – Zapytała w stronę trzech starszych kobiet z którymi rozmawiała wcześniej, zrobiły naburmuszone miny i odpowiedziały jej z pogardą w głosie.
- Magia anulowania. – Reszta potwierdziła ich słowa kiwaniem głowy. Blondynka uśmiechnęła się chytrze.
- Kim nie używa magii anulowania tylko magii umysłu, jak mi to wyjaśnicie? – Zapytała wszystkich, ale spojrzała na pulchnego mężczyznę, którego uznała jako przedstawiciela wioski.  Mieszkańcy zaczęli dyskutować, szeptać, pytać. Cisza zapanowała dopiero wtedy gdy mężczyzna podniósł głos i wskazał dłonią na dumną Kim, która zaczęła powoli podchodzić do „skazanych”
- Twoja teoria musi zostać obalona, Kim pomagała mi w zaklinaniu łańcuchów. Powiem więcej, ona rzuciła czar na wszystkie, ja jedynie przypomniałem jej co zrobić. Myślisz że osoba posługująca się inną magią byłaby zdolna do takiego czynu? – Wszyscy słysząc tą informację uspokoili się. Lucy, Happy i Natsu nie podzielali ich spokoju. Dziewczyna spanikowała jeszcze bardziej widząc fioletowa oczy Kim, która zahipnotyzowała mężczyznę oraz każdego kto wątpił w jego słowa. Jak oni mieli walczyć z kimś kto może każdego do czegoś zmusić?! Lucy zauważyła kątem oka, że Natsu próbuje rozerwać, przegryźć lub rozwalić łańcuchy.
- Nie możesz zrozumieć że to nic nie da? Bez magii jesteśmy słabi. – Powiedziała poważnym tonem patrząc w jego pionowe źrenice.
- Wolę robić cokolwiek niż patrzeć na innych i użalać się nad sobą. – Warknął naprężając mocniej mięśnie i z całej siły znów spróbował rozerwać łańcuch.  Lucy nadymała policzki.
- Nie użalam się nad sobą! Stwierdzam fakty głupku! – Warknęła unosząc głos. Ich kłótnia trwała dosyć długo. Oboje jednak, zamiast przekonywać się nawzajem do swoich racji postanowili wrócić do czasów młodości, innymi słowy zaczęli się przezywać. Jedynym który nie brał udziału w tej bezsensownej kłótni był Happy, którego przez cały czas ignorowano. Gdy w końcu Lucy i Natsu skończyły się obelgi do akcji wkroczył kot.
- Lucy! Lucy! Patrz! – Krzyknął Happy wciągając mocno powietrze i zatrzymując je w płucach, będąc w postaci chudego i giętkiego kotka powoli wyślizgiwał się z łańcuchów. Widząc, że Lucy robi zdziwioną minę wypuścił powietrze wracając na swoje miejsce i do normalnej postaci. Blondynka spojrzała na zobojętniałego zabójcę smoków i wstąpiła w nią fala złości.
- Świeczka! Wiedziałeś że Happy tak umie? – Zapytała a ten wzruszył ramionami.
- Nic ci nie powiem Kluczyku. – Odpowiedział robiąc obrażoną minę, załamana blondynka rozejrzała się uważnie po okolicy. Mężczyźni kończyli tworzenie stosu, klucze były cały czas w posiadaniu Kim. Lucy przeklęła pod nosem i spojrzała w stronę kota z mrocznym uśmieszkiem, Happiemu się to nie podobało.
♦-♦-♦
- Czas rozpalać ogień! – Krzyknął znajomy mężczyzna unosząc do góry rękę z zapalona pochodnią. Mimo że większość mieszkańców brała jego stronę to i tak duża część wioski ukryła się w domu wraz z dziećmi, aby oszczędzić im i sobie okropnego widoku płonących, żywych ludzi. Na placu pozostało tylko kilka starszych mężczyzn, strażnicy, przedstawiciel, oczywiście wszyscy byli zahipnotyzowani przez Kim, która uśmiechając się podziwiała rozwód wydarzeń. Takiego uśmiechu, w takich chwili nie mógł mieć człowiek dobry.  Natsu wiedział o planie Lucy i mimo, że dziewczyna nie chciała tego okazywać bała się i on o tym wiedział. – Ten zaszczyt przypadnie Kim, która została niesłusznie oskarżona o strasznie podłą rzecz. – Stwierdził przekazując uśmiechniętej Kim pochodnie.
- Niesłusznie? Skąd macie pewność? Czemu osądzacie ludzi nie wiedząc co to sprawiedliwość? – Zapytał Natsu spuszczając głowę w dół. Blondynka mimo wszystko podziękowała mu w duchu, za kupno czasu dla Happiego, którego nie było już od jakiś kilku minut ale nikt nie zwrócił na to uwagi.
- O czym ty mówisz? Czyżbyś nie ufał tak miłej i wyrozumiałej osobie jak nasza Kim? Jeśli ona mówi że tego nie zrobiła to tak jest. – Powiedział stanowczo a zielonowłosa dumnie wyprostowała rękę i zaczęła się zbliżać do drewna. Przez ciało Lucy przeszedł dreszcz, Natsu przestał się odzywać, dziewczyna zawahała się i przez moment pomyślała że chłopak chce by spłonęła. Happiego nie było, tylko ona, wkurzająca, ledwo znajoma dziewczyna została przywiązana do łańcucha. Co mógł stracić? Ogień nic by mu nie zrobił, a ona by umarła, jedna osoba mniej do pilnowania.
- Ufać? Tej która z uśmiechem niesie pochodnie, która ma nas podpalić? Jesteście głupi? – Zapytał chłopak, a osoby które to usłyszały zamilkły. Zdziwiona Kim opuściła ogień i groźnie spojrzała na mężczyznę, jego oczy zmieniały kolor z fioletowego na naturalny, lekko zaczął się zataczać mamrocząc coś pod nosem na temat ufania Kim. To samo działo się ze strażnikami i większością ludzi.
- Mówiłam wam że Kim jest zła! Zawsze z uśmiechem oglądała płonące ciała! – Krzyknęło przez łzy jedno z dzieci, wybiegło z domu słysząc wahanie ludzi. Zdezorientowana zielonowłosa zgasiła ogień i spojrzała na blondynkę, która coś zrozumiała.
- Nie możesz ich kontrolować prawda? – Zapytała z uśmiechem, fioletowe oczy kim jeszcze raz spojrzały na wszystkich, już nie mogła nikogo kontrolować.
- Przez ponad 100 lat nikt nie potrafił odkryć mojej słabości, nie wierzę że pojawia się jakaś pierwsza lepsza gówniara i niszczy wszystko co do tej pory osiągnąłem! – Krzyknęła im, jednak jej głos nie brzmiał już tam jak wcześniej, był niski i bardziej męski. Lucy oczywiście nie mogła przeoczyć zmiany osób, zamiast „osiągnęłam” powiedziała „osiągnąłem” W tym momencie przypomniała sobie o jednaj informacji z książki, przed przyjazdem gildii do wioski przybył pewien mag, który ostatecznie zginął próbując samotnie zawładnąć mieszkańcami. Mag po zastraszeniu ludzi ośmieszył się bo nie był w stanie używać swojej mocy, magii umysły czy jak to on powiedział hipnozy. Mimo wszystko ciała nie znaleziono a o magu każdy zapomniał, każdy oprócz jego gildii.
- Świetnie, prawda? To teraz wyskakuj z ciała tej dziewczyny… jeśli się nie mylę Yavras. – Syknęła przez zęby a mag zaczął się śmiać.
- O czyli to nie jest dziewczyna a jakiś stary i zboczony mag? – Zapytał nagle obudzony Natsu. Oboje spojrzeli na niego z lekko zdziwionymi minami.
- Zboczony? – Odpowiedzieli chorem a różowłosy wywrócił oczami.
- Musiał się w końcu myć i przebierać. – Stwierdził, blondynka patrzyła raz na zakłopotanego maga a raz na przyjaciela.
- Wiesz Natsu, ja wpadłabym na to dopiero po jakimś czasie. -  Powiedziała a ten się głupkowato uśmiechnął. Nagle ciało Kim zaświeciło fioletową poświatą, a po chwili leżała nieprzytomna, a obok niej stanął starszy mężczyzna. Miał na sobie szarą, obdartą szatę, w ręce trzymał laskę z fioletową perłą na górze. Jego włosy, broda i wąsy były białe, oczy fioletowe.
- Przykro mi ale musimy kończyć, prawda? – Śmiejąc się podniósł pochodnię i przyłożył ją do mniejszego źródła ognia. Gdy już się zbliżał niespodziewanie mężczyzna uznany przez Lucy za „przedstawiciela” rzucił się na plecy Yavrasa wyginając jego ręce w tył. Strażnicy nie czekali na wiadomość, szybko pobiegli do Natsu i Lucy aby ich rozwiązać. Jednak mag wygrał, szybko pozbył się przedstawiciela lekko go ogłuszając berłem które jakimś cudem zaczęło lewitować. Starszy mężczyzna zauważył strażników i starał się użyć na nich hipnozy lecz wszystko na nic. Gdy już było blisko zniszczenia łańcuchów niespodziewanie wszyscy usłyszeli głośne krzyki i biegi.
- Lucyyy! – Krzyknął głośno, lecący na pełnej szybkości Happy. W łapkach trzymał klucze, a za nim ciągnął się sznurek strażników na których hipnoza dalej działała. Zadowolony Yavras użył na nich hipnozy jeszcze raz powodując zwiększenie ich umiejętności, szybciej biegali, wyżej skakali, wszystko nie było zgodne z normą. Gdyby mag się pospieszył pewnie zdążyłby przeszkodzić Natsu i Lucy lecz było już za późno, łańcuchy zniknęły a oboje spadli ze słupa na drewnianą podłogę.
- Kurczę, będę miała ślady. – Jęknęła Lucy widząc swoje czerwone ręce w miejscach gdzie był łańcuch. Lecący Happy uderzył w piersi blondynki i oboje się wywrócili. Dziewczyna jednak nie miała czasu na wściekanie się i prawienie wykładów na temat bezpieczeństwa podczas lotu, złapała klucze i od razu pobiegła do chłopaka.
- Ja zajmę się ludźmi, ty pewnie ich uszkodzisz, a oni nie działają z własnej woli. Ty biegnij do Yavrasa. – Powiedziała krótko wyciągając klucz do barana.
- Otwórz się Bramo Barana, Aries! – Wypowiadając inkantacje przed strażnikami pojawiła się drobna dziewczyna o różowych włosach z rogami na głowie i w ubraniu z wełny. Niezręcznie wysłuchała prośby Lucy i zdecydowanie pokiwała głową.
- W-wełniana Bomba! – Krzyknęła i rzuciła z całej siły kawałek wełny który dotykając przeciwników zmienił się w wielką kulę, wełna otoczyła strażników i ci zrelaksowani stracili wolę walki. W tym samym czasie Natsu nie był już tak miły dla kogoś kto oszukał nie tylko ich, ale i mieszkańców którzy mu wierzyli do samego końca. Mag użył swojej mocy by przejąć ciało niewinnej dziewczyny aby nikt nie zwrócił na niego uwagi, a później odkrył działanie swojej mocy, człowiek którego mógł zahipnotyzować musiał mu ufać. W ten sposób po zdobyciu zaufania przez mieszkańców zahipnotyzował każdego i przejął wioskę, a gdy jego gildia przybyła po niego z powrotem ten okłamał ich mówiąc że został pokonany. Zdenerwowani członkowie nie rzucili na wioskę żadnej bariery, zrobił to mag przez hipnozę jednego ze swoich byłych wspólników, który naiwny i oczarowany urodą Kim zaufał jej a tym samym Yavrasowi. Cała ta historia zaczęła się 100 lat temu więc członek gildii już pewnie nie żył a mag jako jedyny podtrzymywał przez cały czas barierę. Jego atrakcją było palenie ludzi, którzy się zgubili w dżungli.
- Atak Skrzydłem Ognistego Smoka! - Natsu zgromadził płomień w dłoniach po czym uwolnił go i uderzył jak skrzydłami.  Yavras nie mając nikogo pod kontrolą musiał przyjąć na siebie ten cios, odleciał on wtedy na kilka metrów i uderzył w słup do którego przywiązani byli przyjaciele. Jednak Natsu nie skończył, parę razy uderzył go ognistą pięścią a na koniec dobił go błyszczącymi płomieniami, z ognia który obtoczył jego ręce uformował wielka kulę, która cisnął w maga. Po wszystkich tych atakach ciało Yavrasa razem z barierą zniknęło.
- Udało się nam? – Zapytała Lucy żegnając się z Aries. Znikająca bariera pozostawiała po sobie małe, fioletowe kryształki, które wyglądały tak jak fioletowy śnieg. Ten piękny widok  wygonił mieszkańców wioski na zewnątrz. Happy usiadł na głowie Natsu i oboje zaczęli się głośno śmiać.
- Tak! Wygraliśmy! – Krzyknęli szczęśliwie podchodząc do Lucy, różowłosy założył jej rękę na ramię i cała trójka ruszyła do zdziwionych mieszkańców. 

2 komentarze:

  1. No no naprawdę fajnie <3
    Akiva: Nie ma co mówić jeden z milszych do czytania
    Tak więcej nie piszę Ja ne~!
    Akiva: Ja ne~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :)
    Ogólnie zdziwiłam się, że kiedyś zaglądałam na ten blog. I teraz, gdy już przeczytałam pierwszy rozdział, oczywiście przypomniałam sobie tę historię. Wtedy dopiero chyba powstał ten blog, a tu już ponad 50 rozdziałów... OMG.
    Ale koniec SPAMowania, a wracamy do oceniania historii. Naprawdę ciekawy i oryginalny blog. Na sam start daję Ci 5+ za to, że piszesz nazwy ataków po polsku. Ja mam teraz taką zgryzotę, gdy widzę jakieś mieszanie języka polskiego i japońskiego, więc aż miło się czyta taki blog, jak twój. Dość dobrze napisany, sama historia zapowiada się ciekawie. No i Nalu nie jest w sobie zakochane po dwóch rozdziałach, co też mnie cieszy. Bardzo mi się spodobała owa historia i przeczytam ją (choć rozdziałów mam sporo).
    Co jakiś czas będę zostawia oczywiście komentarz.
    Co do błędów się za bardzo nie wypowiadam, bo są, ale przecież to początkowe rozdziały, więc zobaczę po tych 50 jak jest ;)
    Chyba tyle, więc do zobaczenia!
    Czasu, sprawnego kopma i weny
    Ola Ri!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz bardzo mnie cieszy, więc nie wahaj się pisać ;)