czwartek, 14 listopada 2013

4. "Winna jest..."

Piękny dzień, promyki słońca oświetlają śpiące jeszcze twarze budząc je. Wszystko ożywa, każdy gdzieś wychodzi. Kilka małych dziewczynek bawi się w księżniczki obok małego stawku, niedaleko chłopcy jak zwykle się bija. Starsze gospodynie kupują na straganie jedzenie i zaczynają plotkować, mężczyźni zajmują się budową, odpoczynkiem lub nauką magii. Niestety ten dzień nie zapowiadał się tak wspaniale i kolorowo, nie dla Lucy, Natsu i Happiego.
- Natsu.. – Zaczęła spokojnie dziewczyna, widząc jak umięśnieni mężczyźni wesoło niosą drewno i kładą je pod nimi zaczęła zgrzytać zębami. Chłopak spojrzał kątem oka w jej stronę po czym uśmiechnął się głupkowato. – Jeśli się stąd wydostaniemy to obiecuje że tak cię skopie że popamiętasz. – Warknęła a ten przełknął ślinę. Byli przywiązani do wielkiego słupa, pod nimi mieszkańcy wioski zaczęli układać mały stosik drewna i podpałek. Łańcuch którym byli przywiązani blokował magię Caster, dziewczynie po prostu zabrali klucze.
- No ale my nie wiedzieliśmy że tak to się skończy! – Pisnął rozpaczliwie Happy i cała trójka zaczęła przypominać sobie ostatnią noc w nowej wiosce.
♦-♦-♦
Miasto Rose, znajduje się niedaleko końca, granicy Fiore. Mieszka tam dość dużo ludzi, każdy uczy się lub korzysta z magii anulowania. Dlaczego? Ponieważ jedna osoba z pewnej mrocznej gildii użyła swojej magii by brama nie wypuszczała nikogo z miasta, jeśli raz się już wejdzie to już się nie wyjdzie. Tyle dowiedziała się Lucy stojąc obok sceny na której występował Natsu wraz z mieszkańcami, pokaz został zorganizowany aby powitać nowych magów. Dziewczyna czuła że powinna zacząć się martwić lub od razu przystąpić do działania i znaleźć sposób na zdjęcie bariery, jednak jakaś siła kazała jej to zbagatelizować i zacząć tańczyć z nieznajomych chłopakiem. Lucy poznała większość mieszkańców i chętnie się z nimi bawiła, za to Natsu i Happy znaleźli konkurs w jedzeniu, wygrali kilka razy pod rząd. Dużo picia, dużo jedzenia i świetna zabawa, to był skrócony opis tego co widziała cała trójka. Z tego co widziała Lucy to Rose nie było „na czasie” jeśli mowa o technologii i rozwoju magii. Domy były budowane tak by nie były wyższe niż 10 metrowy mur, o którym nikt nie chciał mówić. Wspominali tylko o legendzie ale żadnych szczegółów np. Przed czym się bronią tak wysokim i grubym murem? Dlaczego mroczna gildia się nimi zainteresowała? Dziewczyna wiedziała że nie mają oni żadnych uczuć i nie znają czegoś takiego jak współczucie ale nie oszukujmy się, Rose znajdowało się dosłownie na granicy Fiorę. Najbliższa mroczna gildia to PupkinHead, kilka kilometrów, ale oni zajmowali się kradzieżami i napadami. Ktoś posługujący się tak zaawansowaną i długotrwałą magią nie rzuciłby go na byle jaką i nieważną wioseczkę, do tego oddaloną od cywilizacji. To nie miało w ogóle sensu. Ta myśl pchnęła blondynkę do działania. Spacer po głównej drodze wioski nie był długi, wręcz przeciwnie, Lucy zdziwiła się że trwało to ledwo 30 sekund, przecież pamiętała ile szli wchodząc tu. To było podejrzane. Dziewczyna wyciągnęła rękę w kierunku otwartej bramy, rzeczywiście stała tam niewidzialna ściana. W jednym się upewniła, legenda nie była głupim wymysłem mieszkańców. Czyżby naprawdę byli tu uwięzieni?
- Ohh, nie widziałam cię tu nigdy. – Lucy spojrzała na zielonowłosą dziewczynę niosącą w wiklinowym koszu jakieś wstążki i ku jej zdziwieniu zapałki. – To ty jesteś jedną z tych nowych? – Zachichotała zakrywając z gracją usta po czym wyciągnęła rękę w jej kierunku. – Jestem Kim. – Przedstawiła się z uśmiechem. Wyglądała jak grzeczna dziewczynka z dobrego domu, Lucy wyglądała tak rok temu. Ubrana w piękna, białą i powabną sukieneczkę Kim wyglądała jak anioł. Blondynka odwzajemniła uścisk.
- Lucy. – Odpowiedziała krótko i po chwili wahania również się uśmiechnęła.
- Ładne imię. A więc, co robisz pod bramą kiedy w centrum jest tak wspaniałe przyjęcie na waszą cześć? – Zapytała i zarzuciła kręcone włosy do tyłu. Nic nie mówiąc ruszyła do przodu, w stronę sceny. Lucy nie chcąc zostać w tyle również się ruszyła poprawiając przy tym lekko pozaginaną i brudną od błota bluzkę. Przy Kim czuła się trochę jak jakaś brudna żebraczka. Jej jedyną kąpielą było szybkie obmycie w zimnym jeziorze a ciuchy miało pełno dziur i błota, jej blond włosy były w jakimś wiecznym nieładzie, każdy żył własnym życiem i skręcał się jak chciał. Zielonowłosa pachniała kwiatami i czystą wodą, jej sukienka wyglądała jak nowa, a o pięknie lokowanych włosach nawet nie chciała myśleć.
- Myślę że coś jest po prostu nie tak w tym mieście, po za tym kiedyś muszę stąd odejść, Natsu i Happy tak samo. – Westchnęła a Kim lekko drgnęła. Spojrzała na Lucy jak na dziwaka, po czym wybuchła ogromnym śmiechem. Gdy Lucy ciała ją zapytać dlaczego tak zareagowała to położyła koszyk na ziemię, zakryła usta jedną ręką a druga dłonią dała znak „poczekaj, najpierw się uspokoję” Dziewczyna naprawdę była zdziwiona, czym ją niby tak rozśmieszyła? Przecież to było logiczne że każdy chciał wrócić do domu albo wyjść poza mury miasta. Brązowe oczy śledziły jak Kim coraz bardziej zaczyn a się śmiać aż w końcu zielonowłosa pociągnęła ją w stronę wieży strażniczej. Normalnie powinni w niej stać i pilnować wojskowi, no ale skoro była bariera to nikt nawet nie przychodził bo znając legend nie chciał zostać w Rose na zawsze. Wieże stały się miejscem spotkań towarzyskich oraz zakochanych par chcących popatrzyć na świat poza murami bo tylko w tym miejscu dostępny był taki widok. Mimo iż było ciemno Lucy widziała wielkie drzewa, piękny wodospad i głazy po których schodziła na dół. W tym czasie Kim zdążyła już się uspokoić i usiadła pod ścianą z wyprostowanymi nogami.
- Ile już siedzicie tu zamknięci? – Wypaliła nagle Lucy odbijając się od zabezpieczenia i siadając obok Kim, która uniosła palcem wskazującym podbródek i zaczęła myśleć.
- Z tego co mi wiadomo to bariera jest tu od ponad 100 lat. – Westchnęła, ale blondynka nie wyczuła w jej głosie żadnego smutku. Dla Lucy reakcja Kim była dziwna, teoretycznie były w tym samym wieku, ale blondynka nie mogła sobie wyobrazić, że każdy młody człowiek zgada się na to by widzieć świat zewnętrzny tylko z tej wieży. Nikt nie był na tyle zdesperowany by chociaż się zainteresować tą sprawą? Godzili się na mieszanie w klatce, jak zwierzęta? To była jedna z nielogicznych spraw, druga była dość inna.
- Kto ma tyle mocy by utrzymać tak wielką i silną barierę przez 100 lat? Przecież to pewnie zżera wiele mocy jeśli jest się daleko! – Dziewczyna złapała się za blond włosy i spuściła głowę w dół.
- Są różne sposoby.. – Zaczęła pod nosem Kim, jednak szybko zaczęła się jąkać widząc patrzące na nią brązowe oko. – No wiesz, czytałam książki o tym ze niby da się zmniejszyć pobieranie mocy jeśli mag jest maksymalnie 10 km od bariery. – W głowie Lucy zapaliła się czerwona lampka. Od razu się wyprostowała i z wielkimi oczami otworzyła usta. Chciała coś powiedzieć kiedy nagle obie dziewczyny usłyszały gruby i donośny, męski głos.
- Kim, wiem że tam jesteś. Dzieciaki się o ciebie pytają. – Krzyknął wesoło pulchny mężczyzna, latało wokół niego kilka dzieciaków. Chłopcy wesoło trzymali kije, zerwane z drzew rosnących w wiosce, a dziewczynki  miały koszyki takie jak Kim i trzymały w nich kwiaty, na małych główkach leżały piękne wieńce. Zielonowłosa spojrzała na wszystkich z wielkim uśmiechem i zaraz po tym złapała zdziwioną blondynkę za rękę, gdy zeszły na dół przedstawiła ją dzieciakom. Kim była taką dobrą „starsza koleżanką” która opiekowała i bawiła się zawsze z każdym napotkanym dzieckiem w wiosce. Lucy chciała iść i dalej próbować znaleźć rozwiązanie zagadki, niestety dzieci zaczęły skakać obok niej bo chciały poznać nową przyjaciółkę Kim, dziewczyna z dobroci serca nie mogła im odmówić. Cała grupa oprowadziła blondynkę po całym Rose. Zaczynając od małej kaplicy dla wiernych, a kończąc na parku. Siedząc pod drzewem patrzyły jednym okiem na bawiące się dzieciaki, a drugim na scenę obok. Lucy czując że nikt ich nie słucha zaczęła zadawać pytania które miały jej pomóc w upewnieniu się co do jednej teorii.
- Kim, jakiej w ogóle magii używasz? – Zapytała jakby od niechcenia i złapała za jabłko leżące w koszyku. Zielonowłosa chyba nie zwracała na nią uwagi i bezmyślnie odpowiadała na pytania, ważniejsze było dla niej to że na scenę właśnie wszedł jakiś mężczyzna i zaczął śpiewać.
- Magia umysłu. – Odpowiedziała krótko.
- Ale czy ta.. – Reszta była tylko niewyraźnym pomrukiem ponieważ czyjaś ręką zatkała usta Lucy. Właścicielem owej części ciała był nikt inny jak Metus.
- feko fesch? (czego chcesz?)- Zapytała unosząc jedną brew do góry. Jego czerwone oczy wyglądały bardziej przerażająco niż zwykle, czarne białka nadawały mu obłąkanego wyglądu. Jednak Lucy znała go nie od dziś i takie triki z oczami na nią nie działały, gdyby to pokazał Kim to pewnie by pisnęła i uciekła jak najdalej.
~ Nie po to możemy się kontaktować telepatycznie by z tego nie korzystać w takich sytuacjach. – Warknął w myślach blondynki, która przypomniała sobie o genialnej umiejętności demonów zamienionych w duchy.
~ Dobra, to czemu pan „mam wszystko w dupie” otwiera samodzielnie bramę? – Nie była zdenerwowana, po prostu lubiła się z nim droczyć. Przestraszyła się kiedy ten nawet nie zareagował na jej zaczepkę.
~ Otworzyłem ją już wcześniej i zdążyłem się zorientować w sytuacji kiedy ty łaziłaś sobie z przyjaciółeczką. A teraz rusz się i szukaj informacji o barierze, masz za mało czasu. – Tyle. Jasno, szybko i prosto przekazał informację po czym zniknął. Jakby jeszcze wyjaśnił na czym polega ten brak czasu to by było rewelacyjnie. Ale po co? Przecież Lucy jest taką inteligentną dziewczynką, że powinna się domyślić co miał na myśli. Blondynka zgodnie z rozkazem przyjaciela ruszyła do skarbca wiedzy, biblioteki miejskiej. Wesoły dzwoneczek powiadamiający o nowym kliencie poprawił jej nastrój, zapach kartek papieru był najlepszy jaki do tej pory poczuła w Rose.
- Nareszcie, coś dla mnie! – Uśmiechnęła się i zaczęła przeglądać regały w poszukiwaniu informacji o barierze. Książek było wiele a ta z każdą kolejną traciła nadzieję. Historia Rose, księgi o magii, oraz wiele innych książek nawet nie związanych z tematem, wszystko przeczytała. Kiedy się zorientowała że coś tu jest nie tak usłyszała wesoły dzwoneczek drzwi. Lucy wstrzymała na chwilę oddech i dosłownie przykleiła się do jednej z półek. Nie widzi mnie, powtarzała w myślach ale odgłosy skrzypiącego drewna były coraz bliżej. Nieznajoma osoba zobaczyła pozostawiony przez dziewczynę bałagan i prawdopodobnie kucnęła by przyjrzeć się tytułom. W tym samym momencie Lucy zrobiła niewybaczalny błąd, przez dużą ilość kurzu na półce, o którą się oparła, głośno kichnęła. Jej serce przyśpieszyło kiedy drewniane deski znów zaczęły skrzypieć. Krzyknęła kiedy postać w czarnym, mokrym płaszczu wyszła zza półek.
- Uspokój się! – Damski głos uspokoił blondynkę, był jej znajomy. – To tylko ja. – Westchnęła głośno Kim ściągając kaptur, jej ciała sukienka była skryta pod czarnym płaszczem, wygląd mrocznej Kim w ogóle jej nie pasował.
- Wystraszyłaś mnie. – Stwierdziła Lucy i po chwili zrobiła głupią minę widząc zły wzrok koleżanki, myślała  że była zła o ten bałagan, może jakaś starsza pani pilnowała tej biblioteki? A co jeśli nie mogła się schylać? Bez słowa ruszyła do książek i układając je w ładny stosik zaczęła odkładać na miejsce, wściekła Kim nie odstępowała jej na krok.
- Czego szukałaś? – Zapytała tak przerażającym głosem że po ciele Lucy przeszedł dreszcz. Spokojnie odłożyła książkę i na pięcie odwróciła się w stronę koleżanki.
- Spokojnie, mówisz strasznie dziwnym tonem. To przecież logiczne że chce się dowiedzieć czegoś o tym miejscu. – Westchnęła i sprawdziła tytuł trzymanej książki, ruszyła do regału  historią, za nia oczywiście zbulwersowana Kim, której nagle wpadł do głowy pewien pomysł.
- Przepraszam Lucy, daj pomogę ci. – Uśmiechnęła się i bez pytania wzięła kilka ksiąg, blondynka nie narzekała, nawet podziękowała. Kilka minut i dziewczyny spokojnie usiadły pod ścianą, spocone i zmęczone.
- Rany, kto wymyślił takie wysokie półki? – Zachichotała zielonowłosa a Lucy się jedynie uśmiechnęła w odpowiedzi. Uwagę Kim przykuły świecące klucze przy pasku koleżanki. Delikatnie zwróciła na siebie uwagę blondynki, szturchając ja palcem w ramię i wskazała na klucze. Lucy widząc te kocie oczęta i myśląc że jej ufa odpięła skórzane etui i dała jej klucze do ręki. Kim z zachwytem oglądała srebrne i złote klucze a blondynka jej o każdym opowiadała, najwięcej jednak mówiła o diamentowym i czarnym kluczu, była z nich najbardziej dumna. Nagle usłyszały dzwony z festiwalu, ludzie zaczęli krzyczeć z radości i mówić że zaczyna się finał.
- Jaki finał? –Zapytała zaciekawiona blondynka a zielonowłosa nawet na nią nie patrząc wstała i otworzyła drzwi, na zewnątrz stało kilku ochroniarzy z ciemnofiloetowymi łańcuchami. Lucy wyczuła od nich złe intencje i odruchowo sięgnęła ręką po klucze, dopiero po chwili zobaczyła wredny uśmieszek Kim. Dziewczyna spokojnie patrzyła na każdy klucz a Lucy czuła coraz większą złość.
- Kim, oddaj mi to! – Krzyknęła a w jej stronę poleciał jeden ze strażników, wkurzona dziewczyna uderzyła go w twarz słanym „kopniakiem Lucy” i spojrzała na zmartwioną Kim.
- Hmm.. wiedziałam że jeden nie wystarczy, brać ją. – Oczy Kim zaświeciły fioletowym światłem, tak samo jak u strażników którzy w tej samej chwili wycelowali w Lucy łańcuchami. Metal otoczył całe ciało blondynki, która nie mogła się już ruszać, a tym bardziej bronić. Strażnicy wzięli ja na ręce i przywiązali do wielkiego słupa, oczywiście nie wiadomo skąd  Happy i Natsu również zostali złapani. W sumie teraz wracamy do sytuacji na początku.
- Spokojnie Lucy, Natsu przecież nie zginie od ognia. – Mruknął radośnie Happy a zdenerwowana blondynka spojrzała na uśmiechniętego Salamandra.
- Happy… -Zaczęła spokojnie. – ALE MY TAK! – Krzyknęła a uśmiech natychmiastowo zniknął z twarzy kotka, zaczął się on rozglądać w prawo i w lewo po czym zaczął płakać.
- Ja nie chce umierać! Jeszcze tyle rybek nie zjadłem! – Natsu i Lucy w tym samym momencie ciężko westchnęli.
- Spokojnie Happy, jakoś nas wszystkich uratuję. – Stwierdził Natsu z uśmiechem a Lucy parsknęła pod nosem.
- Wisisz, nie wiadomo jak przywiązany do słupa łańcuchami blokującymi Caster i śmiesz mówić że nas uratujesz?  Nie rozśmieszaj mnie. – Różowowłosy zrobił gniewną minę i zmierzył wzrokiem Lucy.
- Trzeba być optymistą! Równie dobrze możesz pogodzić się z prawdą i spłonąć, a to chyba ci raczej nie odpowiada. – Uśmiechnął się chytrze. – A daliśmy się złapać tylko dlatego że powiedzieli że to jakiś konkurs a do wygrania jest jedzenie. - Lucy przestała o słuchać, cały czas obserwowała szczęśliwą i rozgadaną Kim której było wszędzie pełno. Gdy usłyszała szepty chłopaków którzy planowali hipnozię ludzi aby ich rozwiązali coś ją olśniło.
- Ludzie! – Krzyknęła cna cały głos a wszyscy mieszkańcy spojrzeli z zaciekawieniem na blondynkę. – Jeśli nas wypuścicie powiem wam czemu nie możecie wyjść! – Każdy spojrzał na nią jak na wariatkę, niektórzy widzieli w niej nadzieję, inni zaczęli się wahać. Nagle na podest wszedł starszy mężczyzna, widziała go wcześniej.
- A co takiego możesz nam powiedzieć młoda damo? – Zapytał a Lucy spojrzała w oczy Kim, dziewczyna zrobiła się aż blada z przerażenia, idealnie pasowała do swojej śnieżnobiałej sukieneczki.
- Winna jest Kim! – Krzyknęła a wszyscy spojrzeli na zielonowłosą, która zaczęła patrzeć na wszystkich, niedowierzając temu że uwierzyli blondynce. 

3 komentarze:

  1. Nietypowy rozdział
    Super rozdział
    Cały czas miałam nadzieję, że ktoś w końcu zrobi taki rozdział- no może nie taki sam ale na pewno inny
    Właściwie piszesz tal zajebiście, że sama zaczynam się w to wkręcać moja droga
    L: Nie podniecaj się tak
    Zamknij się
    L: Sama się zamknij
    * wzrok bazyliszka powoli daje jej do zrozumienia swoje postępowanie*
    No więc na czym to ja ... aaaaaaa
    Świetny rozdział czekam na więcej
    Do napisania
    Ma-cha♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kim !!wpadała
    mam nadzieje że wyjaśnisz mi tą sytuację :D
    Mizutami :Lucynka nie lubi gdy się jej kradnie klucze :D
    Ja bym tam jej nie próbowała brać .Wbiła by mnie w podłogę swoim kopniakiem Lucy
    Mizutami :Bedzie siniak !:D
    dlatego nie próbuje !!
    Oki zaczyna mi odbijać :D. To weny kochana .Rozdział booomba :D .Czekam NA CIĄG DALSZY !!!.
    pozdrawiam a i Druga :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz bardzo mnie cieszy, więc nie wahaj się pisać ;)