sobota, 26 października 2013

3. Podróżując dalej...

- Więc..- Zaczął niezręcznie Metus. Siedział naprzeciwko Lucy, która ledwo siedziała przez nie zmrużenie oka. – Jak się gra w te całe „łapki” – Zapytał ale widząc że dziewczyna zasnęła szturchnął w jej ramię. Obudziła się uderzając policzkiem o twardą ziemię.
- Robisz to co ja.. – Mruknęła podnosząc się i powracając do pozycji siedzącej. Nie chciała nic robić, wolałaby spać. Niestety nie mogła a po za tym miała kontrakt z Metusem gdzie było wyraźnie napisane że musi mu codziennie pokazywać jakieś ciekawe zajęcie. Nie miała ambitniejszych pomysłów więc wyszło że gra w łapki będzie najlepsza.  Pokazała mu co ma robić a ten słysząc szybką i łatwą w zapamiętaniu rymowankę zaczął lubić tą grę. Jak z dużym dzieckiem, pomyślała Lucy gdy ten zaczął się cieszyć z tego że pierwszy raz wygrał. Blondynka lubiła dzieci a one ją, między innymi dlatego młodsza siostra księżniczki chciała ją na swojego rycerza, opiekuna. Po ucieczce z domu Lucy musiała wyjechać albo do jakiegoś większego miasta by jej nie znaleźli albo do jakiejś wsi czy czegoś mniejszego. Dziewczyna jednak była wtedy tylko zbuntowaną i rozpieszczoną dziewuchą więc musiała wyjechać do Crocus, każde inne miasto byłoby dla niej okropne. Nie spodziewała się jednak tego że będzie musiała znaleźć pracę i mieszkanie. Pytając ludzi spotkała dość wredną dyrektorkę domu dziecka która szukała taniej siły roboczej, Lucy chcąc nie chcąc musiała się zgodzić i przyjęła robotę opiekunki. Na początku szło jej okropnie, nie chciała rozmawiać z dziećmi, każdy się jej bał. Jednak pewnego dnia, w trakcie drogi z zakupów do sierocińca zobaczyła jak pewna grupa ludzi znęca się nad małą dziewczynką. Widziała to, kopali ją i bili mimo jej płaczu, ludzie nie chcieli jej pomóc bo bali się że ich też zaatakują. W sercu Lucy coś pękło i wyciągnęła jeden z dwóch kluczy jakie posiadała, był to Lew Loki. Wiedziała ze jest gwiezdnym magiem tak jak jej matka, która dała jej te klucze mimo sprzeciwów ojca. Nigdy nie przyzywała swoich duchów więc zobaczenie Lokiego  było dla niej szokiem. Lew zamiast czekać na rozkaz zauważył że ktoś znęca się nad mała dziewczynką. Kilka chwil a wszyscy leżeli już pobici i zmęczeni.  Zielonowłose dziecko pobiegło do Lokiego i płacząc zaczęło dziękować. Duch uśmiechnął się i pokazał dłonią na zdezorientowaną blondynkę. Powiedział on że to Lucy go przyzwała i to ona ją uratowała. Dziewczynka cały czas trzymała się Lucy która postanowiła przekazać bandytów w ręce strażników. Jakie było jej zaskoczenie kiedy strażnicy uklękli przed małą dziewczynką, która później okazała się być córką króla. Lucy grając w łapki z Metusem i wspominając swoje początki z magią nie zauważyła dwóch ciekawskich towarzyszy patrzących na nią zza krzaków.
- Widzisz Natsu, oszalała! Ona uderza w smażoną rybkę! – Pisnął przerażony Happy a różowowłosy spojrzał na niego jak na idiotę. On nie widział obok Lucy żadnej ryby, widział że grała z jakąś żywą istotą. Gdy chłopak spojrzał w ich stronę Natsu rozpoznał w nim człowieka, który pozostawił na jego szyi bliznę. Przyjaciele krzyknęli tuląc się do siebie a Lucy słysząc to zerknęła za rośliny. Widząc winnego jej niewyspania zrobiła wkurzoną minę.
- Najpierw nie dajesz mi spać, a teraz się drzesz? Jesteś masochistą że tak bardzo chcesz być przeze mnie pobity? – Warknęła wściekle a chłopak jedynie pokiwał przecząco głową i drżącą ręka wskazał na stojącego za nią Metusa.
- T..t.. – Zaczął, jąkając się.
- T? – Zapytała zdziwiona blondynka. Nagle jednak postawa chłopaka się zmieniła, jego pieść zapłonęła ogniem.
- To ty! – Krzyknął i bezmyślnie rzucił się na Metusa, który przewrócił oczami i z nadludzką prędkością odsunął się w bok. Lucy przez chwilę wpatrywała się w leżącego na ziemi chłopaka a potem pstryknęła palcami. Przypomniała sobie o jednej, chyba dość ważnej rzeczy. Metus nie był w pełni duchem więc jego prawdziwa postać była widoczna tylko dla właściciela klucza, inny na początku widzieli coś co było ich koszmarem. Czemu? Ponieważ Metus był teoretycznie chodzącym koszmarem i taka była jego umiejętność. Aby zobaczyć jego prawdziwą postać wystarczyło dotknąć klucza. I właśnie to zrobiła blondynka, dotknęła kluczem obydwu. Happy wyglądał na bardziej przerażonego niż był wcześniej a Natsu zaczął się śmiać z tego że jest strasznie wysoki, i ma kopyta jak u jakiegoś zwierzaka. Wkurzony demon dotknął jego czoła ostrym paznokciem zostawiając rozcięcie, którym zaczęła sączyć się krew. Lucy zdążyła go uderzyć zanim wypowiedział zaklęcie na conocne koszmary. Odetchnęła z ulgą widząc że Natsu jakby nigdy nic dotyka czoła i pyta się ich o to skąd wzięła się krew.
- Nie ważne kretynie, idziemy na zachód!- Krzyknęła pokazując ręką w stronę wchodu. Cichy chichot Metusa zwrócił ją we właściwą stronę.
- To jak to było? Kobiety mają świetną orientację w terenie? – Dziewczyna uśmiechnęła się do niego mrocznie i zamknęła bramę. Wyciągnęła jeden ze srebrnych kluczy i przywołała coś w rodzaju chodzącego zegara, powiedziała mu gdzie ma iść i weszła do niego by w spokoju zasnąć. Zapomniała jednak poinformować towarzyszy o tym by byli cicho. Lucy pospała jedynie pół godziny zanim usłyszała przeraźliwy ryk. Natsu wraz z Happym zaatakowali przez przypadek wielkiego gryfa, który zaczął ich gonić. Horologium zniknął i zanim zaspana Lucy się zorientowała, została sama. Nie miała większych pomysłów więc zaczęła uciekać razem z chłopakami. Po drodze rozmyślała nad interesującymi metodami tortur.
♦-♦-♦
- Ja..was…kiedyś…zabije… - Wysapała ledwo żywa dziewczyna. Przyjaciele nie wyglądali wcale lepiej jednak Natsu niespodziewanie zaczął się śmiać, Lucy spojrzała na niego jak na idiotę.
- Chyba go zgubiliśmy! – To była tak zwana cisza przed burzą. Gryfa już nie było, udało im się wyjść z dżungli. Stojąc na klifie spoglądali na piękne i zaludnione miasto. Może nie było ono zbyt duże, ale nie była to również wieś. Po chwili jednak pojawiło się jedno pytanie. Jak mają zejść? Po większych przemyśleniach Natu i Lucy spojrzeli na Happiego.
- Ale.. Lucy jest za ciężka!
- jak cię kopnę to.. – Pogroziła mu pięścią a ten złapał śmiejącego się Dragneela i zlecieli w dół. Dziewczyna westchnęła i spojrzała na klucze. Nie. Tym razem poradzi sobie sama. Powoli i z gracją zeszła po głazach i innych kamieniach w dół. Ze zręcznością wspinała się po drzewach by się rozejrzeć. Uderzając o jakaś nieodgarniętą gałązkę zaczęła myśleć nad tym jak bardzo nienawidzi tego niebieskiego kocura.
Pół godziny, tyle zajęło jej zejście na dół. Kiedy stała przed bramą miasto wydawało się być opuszczone. Jednak gdy Lucy weszła do środka poczuła magiczną moc bariery i po rozejrzeniu się jeszcze raz doznała szoku. Miasto było żywe i kolorowe, ludzie śmiali się i rozwieszali kolorowe wstążki gdzie tylko się dało. Pełno plakatów oraz ozdób. Wszędzie grała muzyka. Prawdopodobnie trwał teraz jakiś festyn, blondynka je kochała. Lucy mogłaby stać i podziwiać tą całą radość ludzką wiecznie lecz przypomniała sobie o dwóch niespokojnych towarzyszach. Znalazła ich dość szybko bo ktoś nagle zaczął krzyczeć o nowej atrakcji czyli pożeraczu ognia. Dziewczyna dość szybkim ruchem poszła w stronę centrum, znajdowała się tam główna scena.
~ A teraz próba generalna! Pożeracz ognia wchodzi na scenę! – Taką oto wiadomość ogłosiły głośniki porozstawiane w całym mieście. Pech chciał by Lucy stanęła właśnie obok takiego głośnika. Poczuła że jej bębenki zaraz eksplodują, na szczęście skończyło się tylko na lekkim ogłuszeniu. Gdy spojrzała na scenę zobaczyła na niej ubranego w hawajskie ciuchy Dragneela, żonglował on płonącymi kulami, które po chwili wylądowały w jego żołądku. Wszyscy zachwyceni zaczęli klaskać a ten wesoło beknął i pomachał zażenowanej Heartfili. Różowowłosy krzyknął coś do grubego i niskiego mężczyzny a ten jakby od niechcenia skinął głową. Chłopak zeskoczył ze sceny i w pięć minut znalazł się obok blondynki, te jednak uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
- Zostawić was na pół godziny, a w opuszczonym mieście zrobicie imprezę. 
♦-♦-♦-♦-♦-♦-♦-♦-♦
Chyba mnie łapię jakaś choroba.. ;_;
Michael: Kobieto, masz gorączkę! Co ty robisz przy kompie!?
Chciałam dopisać rozdział.. a ty co tu robisz i gdzie Tomoe?
Michael: Urlop sobie zrobił, twierdzi że pilnowanie ciebie jest zbyt męczącą robotą.
Ale..
Michael: Żadne "ale" do łóżka! Spać, ćpać tabletki i się wygrzać!
Tak więc widzicie, jest źle ze mną. Mam nadzieje że wybaczycie za krótki i słaby rozdział ale niestety móżdżek nie chce współpracować.



2 komentarze:

  1. Odpoczywaj kochana !!!! .Nie przemęczaj się jak masz gorączkę ..
    Ego :Właśnie nie przemęczaj się !!!! .źle się czujesz to leżeć .
    Tak jak już mówiłam odpoczywaj i wracaj do zdrowia kochana <3
    Weny =) .pozdrawiam .I powrotu do zdrowia!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tak wygląda sytuacja, to dużo odpoczywaj.
    Nie jest krótki, moje są o wiele krótsze. Mówisz słaby- ja Ci powiem, że bardzo fajny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz bardzo mnie cieszy, więc nie wahaj się pisać ;)